Po najnowszych oskarżeniach wobec Polski i zeszłorocznym ostrym ultimatum na temat ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej można wysunąć hipotezę o tym, że pomimo upływu prawie ośmiu dekad od końca II wojny światowej, izraelscy politycy cierpią kolektywnie na pogłębiający się syndrom sztokholmski. Zgodnie z tym syndromem ofiara staje się bliska swojemu oprawcy. Stawianie ultimatum było przecież domeną Adolfa Hitlera (zgoda na włączenie Gdańska do Rzeszy i korytarz do Prus), który musi teraz otwierać ciepłego szampana w piekle, skoro jego taktyki owocują wśród potomków jego ofiar. Pamięć getta stworzonego przez Niemców odnalazła się w palestyńskich gettach Gazy i Zachodniego Brzegu. Pamięć mieszkań i biznesów zabieranych przez Niemców odnalazła się w ziemi i domach odbieranej Palestyńczykom. Histeria Hitlera na temat „przestrzeni życiowej” (Lebensraum) odnalazła się w histerii radykalnych żydowskich osadników na ziemiach Palestyńczyków. Dogmat „rasy panów” (Herrenvolk) i propaganda „Bóg z nami” (Gott mit Uns) odnalazły się w dogmacie „narodu wybranego”. Mit założycielski i teoria spiskowa nazizmu o „ciosie w plecy” (Dolchstoß) zadanym niezwyciężonej niemieckiej armii przez socjalistów (często Żydów), których obwiniano za rozejm podpisany w 1918 r. w Compiègne w Francji, odnalazł się w teorii spiskowej „ciosu w plecy” zadanym przez tych okropnych Polaków, którzy „współpracowali z Niemcami przy Holokauście” i „nie ratowali” lub „zabijali Żydów”. To, co się dzieje dzisiaj w Izraelu, powinno być obiektem kompleksowych badań psychologów, psychiatrów i antropologów. Kraj który powstał na zgliszczach krwawego Holocaustu, zamiast stać się rajem na ziemi i krynicą miłości, pokoju i tolerancji, stał się gniazdem agresji, przemocy i rasizmu. Nie tylko wobec gojów, chrześcijan i muzułmanów, lecz także wobec samych Żydów.
Żydzi drugiej kategorii
W kwietniu 2015 r. dwóch izraelskich policjantów zaatakowało i pobiło izraelskiego żołnierza Damasa Pakadę, Żyda pochodzącego z Etiopii (więc ciemnoskórego), bo podobno „nie słuchał się ich instrukcji”. Policjanci bili, szarpali i kopali żołnierza, nawet kiedy ten leżał na ziemi. Wideo z tego ataku obiegło cały świat, a wzburzeni Żydzi z Etiopii, traktowani w Izraelu jako druga klasa obywateli, wyszli masowo w proteście na ulice miast, gdzie już czekała na nich policja. Netanyahu osobiście przeprosił żołnierza i zapowiedział walkę z głęboko zakorzenionym problemem. Można oczywiście zapytać się jak na początku XXI w. problem rasizmu może być „głęboko zakorzeniony” w społeczeństwie, które bez końca powołuje się na status ofiary niemieckiego rasizmu w XX w.?
Większość społeczeństwa izraelskiego widzi głównie nasz kolor skóry, kieruje się przesądami wobec Afryki − powiedziała w 2015 r. dziennikowi Rzeczypospolita Awera Samuel, szefowa organizacji Fidel wspierającej integrację 135 tys. etiopskich Żydów w Izraelu, przyznając przy okazji, że niektórzy rabini nie uznają przybyszów z Etiopii za prawdziwych Żydów, a adwokat Uri Huppert dodał: Także w Izraelu łatwo wyrazić swoją wyższość rasową, jak się widzi kogoś, kto ma czarną skórę. Faktycznie, w maju zeszłego roku naczelny sefardyjski rabin Izraela Itzak Yosef nazwał czarnoskórych „czarnuchami” (Kushi) i podobno porównał ich także do małp. Czarnoskórzy Żydzi z Etiopii zostali ściągnięci do Izraela w latach 80., kiedy władze Izraela chciały za wszelką cenę zmienić proporcje demograficzne pomiędzy Żydami i Arabami na terytorium Izraela. Masowa emigracja Żydów z Rosji na początku lat 90. ubogaciła Izrael o milion dodatkowych obywateli o białej karnacji skory, co zmieniło strategiczne priorytety rządu i być może dołożyło do marginalizacji sprowadzonych wcześniej czarnoskórych Żydów. Nawet jak się pokazuje dyplomy i dobre CV, to proponują nam, żebyśmy posprzątali im dom − skarży się na białych Żydów Awera Samuel. Sprawa pobitego przez policjantów żołnierza Damasa Pakady zakończyła się klasycznie − niezawisły izraelski wymiar sprawiedliwości ukręcił jej łeb. Pomimo odwołań ofiary, winni ataku policjanci dostali tylko lekko po palcach (grzywna i nagana), bez żadnych innych konsekwencji prawnych. Tak ustanowił w majestacie prawa sam Sąd Najwyższy. Na wypadek gdyby czarnoskórzy Żydzi z Etiopii nie wiedzieli jeszcze, gdzie jest ich miejsce.
Rasizm systemowy
Izrael jest państwem klasowym. Na szczycie piramidy znajdują się potomkowie niemieckich Żydów o arystokratycznych rysach oraz potomkowie innych Żydów z Europy (Żydzi aszkenazyjscy). To oni stanowią elitę kraju. Na najniższych stopniach piramidy znajdują się czarnoskórzy Żydzi z Etiopii, za nimi Palestyńczycy mieszkający w Izraelu, a za nimi jeszcze Palestyńczycy gastarbeiterzy, dochodzący codziennie do pracy z getta Zachodniego Brzegu, poprzez obwarowane bramy wejściowe z drutami kolczastymi (tak jak kiedyś esesmani dokonywali selekcji przy bramie, tak dzisiaj izraelscy żołnierze dokonują selekcji przy bramie, kto może, a kto nie może wejść). Na samym dole piramidy znajduje się 40 tys. migrantów z Afryki, których Netanyahu już obiecywał wyrzucić z kraju, ale w końcu pozwolono im zostać. Na razie. Jeden z nich, 29-letni Haftom Zarhoum, nielegalny migrant z Erytrei, został zlinczowany przez tłuszczę w październiku 2015 r. na dworcu autobusowym w mieście Beersheba. Wzięto go omylnie za terrorystę tuż po ataku izraelskiego beduina na autobus koło dworca. Przechodzący przypadkiem Erytrejczyk został najpierw postrzelony przez ochronę dworca, a następnie skopany i dobity krzesłami przez przechodniów, kiedy leżał już na ziemi. Inni przechodnie opluwali i wyzywali konającego. Policja zatrzymała 4 napastników, jeden z nich okazał się żołnierzem „najbardziej etycznej armii świata”, a drugi funkcjonariuszem izraelskiej służby więziennej. Postawiono im zarzut pobicia, rodzinie zabitego wypłacono kasę i cała sprawa ucichła.
Trochę inaczej wyglądała sprawa dobicia w marcu 2016 r. leżącego na ziemi rannego Palestyńczyka Abdela Fattah al-Sharifa przez innego żołnierza „najbardziej etycznej armii świata” Elora Azarię. Palestyńczyk zaatakował wcześniej innego izraelskiego żołnierza w mieście Hebron, został postrzelony i zneutralizowany. Przypadkowy świadek sfilmował moment, w którym żołnierz Azaria mówi coś do kolegi, a następnie strzela w głowę leżącego na ziemi Palestyńczyka. Żołnierz Azaria dostał 18 miesięcy więzienia i degradację. Wyszedł na wolność po 9 miesiącach i zainkasował ekwiwalent 20 tys. zł odprawy z wojska. Liga Arabska nazwała łagodny wzrok dla Azarii „rasizmem”. Dla porównania w tym samym czasie 17-letnia palestyńska aktywistka Ahed Tamimi przesiedziała w więzieniu 8 miesięcy za… spoliczkowanie izraelskiego żołnierza. Aplikowanie dwóch odrębnych systemów wartości ludzkiego życia do Żydów i Arabów ułatwia mordowanie tych drugich. Kilka dni temu ONZ opublikował raport, w którym sugeruje, że Izrael mógł się dopuścić zbrodni przeciwko ludzkości podczas pacyfikacji zeszłorocznych manifestacji Palestyńczyków przy plocie odgradzającym Gazę od Izraela. Według źródeł ONZ izraelska armia zastrzeliła 183 Palestyńczyków i raniła 6106. Wśród zabitych znajdowało się 35 dzieci, a wśród rannych 940. Zginęło także 2 dziennikarzy, a 37 zostało rannych. Według danych ONZ 80 proc. strzałów trafiło manifestantów w nogi, ponad 120 rannym osobom amputowano jedną lub dwie kończyny. Izrael lubi zaliczać się do europejskich demokracji, organizuje tegoroczny konkurs Eurowizji, a Grupa Wyszehradzka spotkała się niedawno w Tel Awiwie (na szczęście bez Polski).
Gdzie Izrael, a gdzie Europa? Ostatnia ofiara zastrzelona przy płocie granicznym Europy to 20-letni Chris Gueffroy, zastrzelony 5 lutego 1989 r. przez żołnierzy reżimu NRD Honeckera w Berlinie Britz. W ciągu całego istnienia zbrodniczego reżimu Honeckera na granicy NRD zginęło mniej ludzi (140) niż podczas kilku miesięcy na granicy Izrael-Gaza. W 2015 r. nielegalni migranci zaatakowali węgierskie przejście graniczne w Röszke. Wyobraźmy sobie tylko, co by się działo, gdyby węgierskie służby użyły broni palnej i, nie daj Boże, zraniły lub zastrzeliły chociaż jednego z nich po drugiej stronie płotu? Cały postępowy świat oszalałby z oburzenia, a ludzie Sorosa wydaliby obywatelski rozkaz aresztowania Wiktora Orbana i postawienia go przed Trybunałem w Hadze. W ostatnich miesiącach byliśmy też świadkami zorganizowanych brutalnych ataków na płot graniczny w hiszpańskiej enklawie Ceuta w Afryce. Migranci atakowali hiszpańskich funkcjonariuszy żrącymi substancjami, raniąc wielu z nich. Hiszpanie nie reagowali siłą. Dlaczego więc „najbardziej etyczna armia świata” (i bezcenny sojusznik NATO) ma pozwolenie na robinie tego, o czym nie śniłoby się nawet najbardziej „faszystowskim” rządom w Unii europejskiej?
Goje, czyli służba dla Żydów
Żydowski rasizm wobec chrześcijan jest na szczęście tylko werbalny. Wszyscy pamiętamy niedawne słowa izraelskiego ministra spraw zagranicznych Izraela Katza o polskim antysemityzmie wypijanym z mlekiem matki. Niektórzy próbowali marginalizować słowa Katza jako „pomyłkę”. To żadna pomyłka. W 2010 r. Izrael Katz jako minister transportu wspierał ortodoksyjnych Żydów (Haredim) w utrzymaniu systemu oddzielnych autobusów szkolnych dla chłopców i dziewczynek, ignorując wyrok Sądu Najwyższego w tej sprawie. Jednym z autorytetów moralnym Żydów Haredim jest zmarły w 2013 r. rabin Ovadia Yosef, ojciec wymienionego wcześniej rasistowskiego rabina Itzaka Yosefa. Rabin Ovadia Yosef stwierdził podczas kazania w 2010 r.: Goje rodzą się tylko po to, by nam służyć. Bez tego nie mieliby po co istnieć na tym świecie. Po co goje są tak naprawdę potrzebni? Będą pracować, będą orać, będą zbierać plony. My zaś będziemy tylko siedzieć i jeść jak panowie. Tak jak każda osoba goje muszą oczywiście umrzeć, ale Bóg daje im długowieczność. Dlaczego? Wyobraźcie sobie, że zdechł wam osioł. Stracilibyście w ten sposób pieniądze. To jest taki sam sługa. Właśnie dlatego goj otrzymuje długie życie. By dobrze pracować dla Żyda. Nikogo chyba nie zdziwi, że po śmierci oświeconego rabina Yosefa w 2013 r. minister transportu Izrael Katz od polskiego antysemityzmu z mlekiem matki uznał go za wielką osobistość Jeruzalem i Izraela i oznajmił, że nowa autostrada z węzła drogowego Motza do Jerozolimy zostanie nazwana imieniem Ovadii Yosefa (jednak w 2017 r. komitet miasta Jerozolimy zdecydował nadać tej drodze imię Ariela Sharona, który jako minister obrony nadzorował inwazję Libanu w 1982 r. i eksterminację 4 tys. Palestyńczyków w obozach Sabra i Szatilla).
Żydowski rasizm uderza w innych, ale uderza także bumerangiem w witalne podstawy biologiczne żydowskiego narodu. Długie wieki życia w sztetlach i odmowa małżeństw mieszanych z powodów religijnych na rzecz małżeństw pomiędzy tą samą grupą demograficzną wpłynęły negatywnie na bagaż genetyczny i spowodowały wiele chorób wśród potomków, takich jak np. choroba genetyczna Tay-Sachs, która powoduje zgon w 3-4 roku życia. Dlatego rabin Josef Ekstein z Nowego Jorku, który wcześniej stracił pięcioro dzieci z powodu chorób genetycznych, utworzył w 1983 r. instytut Dor Zeshorim, który zajmuje się badaniem genetycznej kompatybilności kandydatów do małżeństwa. Ale Żydzi wciąż często pozostają nietolerancyjni wobec małżeństw mieszanych i małżonkowie spoza „narodu wybranego” są zobowiązani do konwersji na judaizm przed ślubem. Tak było np. w przypadku córki prezydenta Donalda Trumpa, dzisiaj żony Jareda Kushnera czy też w wypadku żony antypolskiego mera Jersey City Stevena Fulopa, który chciał przenieść Pomnik Katyński i nazwał marszałka senatu Stanisława Karczewskiego „antysemitą”. Przypuszczam, że gdyby katolik nalegał na konwersję religijną na chrześcijaństwo swojej przyszłej żony Żydówki, spotkałoby się z oburzeniem i oskarżeniem o „pełzający antysemityzm”.
W lutym tygodnik „Do Rzeczy” zamieścił na okładce następujący tytuł: „Izrael rozpoczął zimną wojnę z Polską”. Jak mamy dialogować z ludźmi raczej nietolerancyjnymi i rasistowskimi, którzy szkalują nas kolektywnie w złej woli? Myślę, że postawa słabości i uległości w niczym nie pomaga i nie rozwiązuje problemów. Widzieliśmy to na przykładzie spektakularnej klapy premiera Morawieckiego w sprawie „renegocjacji” ustawy o IPN z bezpieczniakami premiera Netanyahu. Pamiętajmy o hipotezie syndromu sztokholmskiego wśród Żydów i o tym, jak Hitler sprytnie i cynicznie rozgrywał politykę appeasement Chamberlaina. Wyciągajmy lekcje z historii.
© Stanislas Balcerac
24 kwiecień 2019
źródło publikacji: „Izraelski apartheid. Tekst dedykujemy antypolonitom Benjaminowi Netanjahu i Israelowi Katzowi pod rozwagę”
www.WarszawskaGazeta.pl
24 kwiecień 2019
źródło publikacji: „Izraelski apartheid. Tekst dedykujemy antypolonitom Benjaminowi Netanjahu i Israelowi Katzowi pod rozwagę”
www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz