Nie jest tak źle
Oczywiście statystyki wskazują, że jako społeczeństwo zmieniamy się, choć trzeba zauważyć, że grupa niewierzących zwiększa się kosztem tych spośród polskich chrześcijan, którzy wcześniej nie deklarowali mocnego przywiązania do wiary. Liczba tych ostatnich jest natomiast stała.
Nie jest więc tak źle, choć osoby zatroskane o naszą religijną tożsamość nie mogą spać spokojnie. Może to lepiej, bo wszyscy wiemy, co dzieje się, gdy rozum śpi.
Daleko nam wciąż jednak do zachodniej Europy, która staje się terenem misyjnym, w której zanika sakrament spowiedzi, z ulic znikają procesje, zaś kościoły coraz częściej są burzone lub zmieniają swoje przeznaczenie – czasem przejmowane przez wyznawców islamu, a czasem zamieniane na lokale rozrywkowe. Często też płoną.
Nim doszło do dramatycznego pożaru katedry Notre Dame, spłonął drugi co do wielkości kościół w Paryżu, zaś w całej Francji tylko od lutego odnotowano ponad 10 przypadków podpaleń kościołów, zaś w roku 2018 (wg strony christianophobie.fr) podobnych incydentów było ponad 20. A przecież podpalenia to nie jedyne akty wandalizmu.
Płonąca katedra miała więc dla wielu osób wymiar symboliczny, symboliczna będzie również jej odbudowa i kształt, w jakim zostanie ona dokonana. Jest pewne, że sprawa ta będzie żywo interesować wielu Polaków, wielu z nas też zapewne zaangażuje się w jakiś sposób w dzieło odbudowy świątyni. Trzeba jednak zauważyć, że gdy większość Polaków trawiący historyczną budowlę ogień obserwowała ze ściśniętym gardłem, pojawiły się też zupełnie inne reakcje. Nie mówię tu o głosach płynących sporadycznie z prawej strony, w których przewija się ton braku współczucia dla zlaicyzowanej Francji i poczucie, zasadne przecież, że w sytuacji odwrotnej nie byłoby żadnej symetrii.
Oprócz takich, raczej chłodnych głosów, pojawiły się i wypowiedzi, motywowane w najlepszym razie niechęcią do kościoła. Obraźliwe, pełne pogardy i nieskrywanej satysfakcji. Lecz znów, co trzeba odnotować, spotkały się one z dość powszechną krytyką, czasem nawet z własnej strony sceny politycznej.
Krytyka pełna hejtu
Z drugiej strony jednak od dawna nie jest tak, że głosząc poglądy zbieżne z wiarą, możemy liczyć wyłącznie na szacunek i poparcie. Dla wielu osób wiara, tym bardziej zaś modlitwa są akceptowalne – i to z trudem – wyłącznie jako przeżycia indywidualne i prywatne. Procesja, modlitwa w miejscu publicznym, złożenie życzeń z religijnymi odniesieniami, prowadzić mogą do lawiny krytyki, na ogół na bardzo niskim, pełnym hejtu, poziomie.
Wiele razy przekonywali się o tym przede wszystkim ci spośród celebrytów, którzy wyłamali się ze septycznego, lub w najlepszym razie obojętnego wobec religii konsensusu elit. Zwykłym ludziom wybacza się w mediach społecznościowych chyba więcej, przynajmniej dopóki nie wejdą w spór o aborcję czy kościół, im przynajmniej wolno chyba jeszcze składać swoim znajomym i przyjaciołom życzenia. Jednak trudno wyobrazić sobie, by święta, które są przecież ustanowione z powodów religijnych, miały zostać od religii uwolnione w imię samopoczucia krzykliwej, radykalnej mniejszości.
Tej, której przeszkadza obecność księdza na spotkaniu wielkanocnym czy bożonarodzeniowym w warszawskim ratuszu, którą drażnią motywy religijne, choć już nie samo spotkanie. Brak w tym i tolerancji, i konsekwencji. Polscy chrześcijanie, zwłaszcza katolicy, patrzą na to z uwagą, wiedząc, jak daleko zaprowadziło to Zachód, lecz też ze zdziwieniem, bo wydawało się, że pewne rzeczy w kraju Jana Pawła II po prostu nie mogą się wydarzyć. Cóż, innych dziwi fakt, że drodze krzyżowej biorą udział przedstawiciele służb mundurowych, choć ani to zwyczaj nowy, ani wyłącznie polski.
Doceńmy bezpieczną Polskę
Nie tylko historia, lecz również teraźniejszość wielu państw pokazuje, że religia może zniknąć ze sfery publicznej na wiele lat, lecz wiara, nawet niewidoczna, będzie trwać. Mając to szczęście, że żyjemy w miejscu i czasie wolnym od masowych prześladowań, gdzie, jeśli ktoś ginie za wiarę, to z ręki samotnego szaleńca, nie w skutek zorganizowanego terroru, a obiekty sakralne, choć czasem padają ofiarą przygłupich chuliganów w swej masie są jednak bezpieczne, doceniajmy to, co mamy.
Żywą tradycję i możliwość jej kultywowania, której i dziś brak w wielu miejscach na świecie. Przeżywając radosne Święto pamiętajmy o tych, dla których jest to wydarzenie ryzykowne, niebezpieczne, wymagające ukrycia lub wręcz niemożliwe do jakiegokolwiek uczczenia. O Koptach i mieszkańcach wielu innych państw Bliskiego Wschodu i Afryki, o północnych Koreańczykach, Chińczykach i wyznawców Chrystusa z tych wszystkich krajów Azji, gdzie mniej lub bardziej prześladuje się chrześcijańską mniejszość. O Europejczykach, których kościoły płoną.
Dramat, jaki rozegrał się w wielkanocną niedzielę na Sri Lance z całą brutalnością przypomina o tym, że dzisiejszy świat nie jest bezpiecznym miejscem dla chrześcijan. Większość naszych własnych zmartwień wciąż rozwiązać może tradycyjny kubeł zimnej wody na głowę w ten wielkanocny poniedziałek.
© Krzysztof Karnkowski
22 kwietnia 2019
źródło publikacji: „Wiadro zimnej wody [OPINIA]”
www.TVP.info
22 kwietnia 2019
źródło publikacji: „Wiadro zimnej wody [OPINIA]”
www.TVP.info
Ilustracja © Jacek Bednarczyk / PAP [Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski (P) podczas święcenia pokarmów przed Bazyliką Mariacką na Rynku Głównym w Krakowie]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz