OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Zapomniana sowiecka interwencja militarna w PRL

Komunistyczny dyktator, współuczestniczący w tłumieniu praskiej wiosny i mający na rękach krew robotników Wybrzeża. Tak do historii przeszedł najdłużej urzędujący I sekretarz PZPR Władysław Gomułka. A może to błędny werdykt Klio, muzy historii, a „Wiesław” był mężem stanu, który przed ponad 60 laty uchronił kraj przed wojskową interwencją ZSRS? Faktem jest, że gdy ważyły się losy Gomułki na PZPR-owskim tronie, do Polski przyleciała delegacja „Wielkiego Brata” z Nikitą Chruszczowem na czele, zaś na Warszawę ruszyły sowieckie czołgi. Zatrzymały się niespełna 100 kilometrów od stolicy – pytanie: dlaczego?

Na wiosnę i lato 1956 roku przypadł czas kłótni w PZPR-owskiej rodzinie. Do walki o wpływy w partii przystąpiły bowiem dwie frakcje – natolińska i puławska. Obie ze stalinowskim rodowodem, ale inaczej postrzegające przyszłość komunistycznej Polski.

Partyjny Mojżesz pilnie poszukiwany


„Puławianie” opowiadali się za daleko posuniętą, aczkolwiek ewolucyjną demokratyzacją ustroju, „natolińczyków” bardziej interesowała zaś wymiana dotychczasowych elit na „swoich”. Dla wszystkich szokiem okazał się czerwcowy bunt poznańskich robotników, zwłaszcza zasięg i radykalny charakter protestu. Poznanianie nie domagali się już tylko przysłowiowego chleba – wśród wznoszonych haseł znalazły się m.in.: „Precz z niewolą, precz z Ruskami, precz z siedemnastoma latami niewoli”, „Precz z Rokossowskim” oraz „Chcemy Polski katolickiej, a nie bolszewickiej”.
Edward Ochab

Najbliższe miesiące nie rysowały się więc „Natolinowi” i „Puławom” w jasnych barwach, tym bardziej, że za pośrednictwem Radia Wolna Europa rosła liczba Polaków znających treść referatu Chruszczowa o zbrodniach Józefa Stalina. Do różnic na temat reformy systemu doszły też różnice generacyjne – młode pokolenie komunistów domagało się przyspieszenia liberalizacyjnych procesów i swoje poglądy wyrażało otwarcie na łamach prasy.

W tych okolicznościach potrzebny był mąż opatrznościowy, przed którym, niczym przed Mojżeszem, rozstąpią się fale potencjalnej robotniczej rewolucji. Tej roli nie mógł odegrać pobierutowski I sekretarz PZPR Edward Ochab – były żołnierz Armii Czerwonej, współpracownik NKWD, który o Armii Krajowej mówił jako o organizacji „idącej na rękę hitlerowskim przywódcom”.

Gdzie dwóch się bije, tam korzysta Gomułka


Zarówno „puławianie”, jak i „natolińczycy” zdawali sobie sprawę, że na partyjnego zbawcę, który uspokoi społeczeństwo i skonsoliduje partię, idealnie nadaje się Gomułka. Pamięć społeczna jest dobra, ale krótka, i w oczach większości Polaków towarzysz „Wiesław” nie uchodził już za krwawego genseka, a ofiarę stalinizmu i tego, który miał odwagę przeciwstawić się Stalinowi.

Obie frakcje traktowały przy tym Gomułkę jako swoisty parawan, za którym zachowałyby dominującą pozycję i prowadziłyby realną politykę. W związku z tym, od maja trwała wewnątrzpartyjna rywalizacja o względy „Wiesława”, który nie zamierzał przyjąć oferty żadnej ze stron. Przeciwnie, to on chciał podyktować partii warunki swojego powrotu i to od razu na najwyższe stanowisko I sekretarza.

Cierpliwość opłaciła się – tuż przed wrześniowym lotem na zjazd Komunistycznej Partii Chin Ochab poruszył kwestię Gomułki w rozmowie z Józefem Cyrankiewiczem. Szef partii był zdania, że powrót „Wiesława” jest nieunikniony, niemniej zamierzał zaproponować mu mało znaczące stanowisko wiceministra pracy i opieki społecznej. Premier zaoponował i zaoferował swoje pośrednictwo w negocjacjach z byłym I sekretarzem.

Władysław Gomułka
W związku z tym, wkrótce w parkowym otoczeniu pałacu w Natolinie doszło do jednego z najważniejszych spotkań w historii PRL-u. Cyrankiewicz podczas spaceru z Gomułką oświadczył, że fotel premiera jest do jego dyspozycji i wystarczy jedno „tak”. „Wiesław” toczył jednak grę o najwyższą stawkę i widział siebie tylko jako przywódcę Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Ta prawda dotarła szybko do męża Niny Andrycz, a jakiś czas późnej i do Ochaba.

Herezje towarzysza „Wiesława”


Jakkolwiek to brzmi, Gomułka już w czasach przedwojennych wyróżniał się in plus na tle polskich komunistów. Choć zafascynowany Związkiem Radzieckim, nie podzielał bałwochwalczego zachwytu kolegów nad Stalinem i nie podążał ślepo za wskazaniami Kremla. Także jako I sekretarz PPR – słowa o władzy, której „nie oddamy nigdy” i haniebne przyzwolenie na morderstwa polityczne popełniane przez UB, łączył ze sprzeciwem wobec niektórych pomysłów sowieckiego satrapy.

Umiarkowana niezależność nie skończyła się, na szczęście dla „Wiesława”, spotkaniem z plutonem egzekucyjnym, ale ponad trzyletnim więzieniem w podwarszawskim Miedzeszynie. Mimo pobytu w odosobnieniu, Gomułka nie zmienił poglądów i kwestie wygłaszane przez niego na październikowych posiedzeniach Politbiura musiały brzmieć w uszach PZPR-owskiego betonu jak herezje.

Poznański Czerwiec nie jako dzieło chuliganów i wichrzycieli, a usprawiedliwiony bunt robotniczy? Potępienie przymusowej kolektywizacji rolnictwa i ciepłe słowa pod adresem indywidualnych gospodarstw? „Wiesław” nie bał się takich słów, które szły z prądem nastrojów społecznych i budziły przerażenie komunistycznych ortodoksów.

Co więcej, za słowami poszły czyny i 17 października powołana przez BP komisja (Gomułka, Ochab, Cyrankiewicz, Aleksander Zawadzki) zarekomendowała nowy skład Biura Politycznego i Sekretariatu KC. We władzach partii mieli się znaleźć zwolennicy reform, a na jej czele stanąć sam Gomułka. Reformatorzy na tym nie poprzestali i planowali pozbawić stanowisk Konstantego Rokossowskiego – formalnie członka Politbiura, szefa MON i wicepremiera, a nieformalnie kremlowskiego namiestnika. Dla „radzieckich towarzyszy”, notabene dowiadujących się o polskich planach z drugiej ręki, to było za wiele.

Radziecka interwencja - dyplomatyczna czy militarna?


Decydenci Kremla nie zamierzali czekać na rozwój wypadków nad Wisłą i ambasador ZSRS, Pantelejmon Ponomarienko, jeszcze 17 października zaprosił Ochaba do Moskwy. Ten odmówił, a skoro polska góra nie zamierzała przyjść do radzieckiego Mahometa…

Nazajutrz Ponomarienko poinformował Ochaba, że 19 października Polskę odwiedzi delegacja ZSRS – wyjątkowa, bo w jej skład weszli najważniejsi „towarzysze”. Łazar Kaganowicz, Wiaczesław Mołotow, Anastas Mikojan, dowódca sił Układu Warszawskiego Iwan Koniew i sam Chruszczow – te nazwiska robiły wrażenie.

Reformatorom nie zamierzali ustąpić pola także „natolińczycy” – rozeszły się pogłoski, że przygotowują listę proskrypcyjną (ponad 700 osób!) zwolenników demokratyzacji przewidzianych do aresztowania. W odpowiedzi Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego zajął w nocy z 18 na 19 października kluczowe państwowe obiekty w Warszawie (mosty, lotnisko, centrala telefoniczna, siedziba Polskiego Radia, najważniejsze urzędy).

Tymczasem lecący do Warszawy Chruszczow miał przed sobą dwa rozwiązania, z których każde niosło poważne ryzyko. Zgoda na Gomułkę oznaczała, że obejdzie się bez rozlewu krwi, ale nic nie gwarantowało, że „Wiesław” – stalinowski więzień – przyhamuje tempo reform. Interwencja zbrojna i osadzenie na PZPR-owskim stolcu przedstawiciela twardogłowych wzmacniały z kolei konkurentów genseka, stalinowską frakcję na Kremlu. Póki co, I sekretarz KPZR nie wykluczał żadnej opcji – dyplomatycznej podróży towarzyszyły intensywne ruchy Armii Radzieckiej.

Wspomnianej nocy z 18 na 19 października, ze Śląska i Pomorza Zachodniego w kierunku Warszawy ruszyły dwie dywizje, pancerna i zmechanizowana. W stronę stolicy zaczęły też podążać niektóre jednostki Wojska Polskiego (1. Dywizja Pancerna). Ponadto, przygotowania do interwencji objęły wodę i powietrze – okręty Floty Bałtyckiej ZSRS zablokowały polskie wybrzeże, które patrolowały (z polskich baz) radzieckie samoloty. W stan gotowości postawiono jednostki sowieckie na terenie NRD…

Soviet tanks? No, thanks


Ewentualna interwencja wojskowa ZSRS nie pozostawała sprawą polsko-radziecką, ale, można by rzec, euroazjatycką. Chruszczow nie był bowiem pewny stanowiska Chin, których dyktator Mao Ce Tung* z niechęcią odnosił się do postępującej destalinizacji. Państwa Środka nie sposób było lekceważyć, i, jak się później okazało, Chińczycy wywarli poważny wpływ na bieg spraw w Polsce…

W międzyczasie nadszedł ranek 19 października i delegacja ZSRS wreszcie wylądowała na Okęciu. Międzypartyjne rozmowy od początku nie zapowiadały się na miłą konwersację – Chruszczow najpierw demonstracyjnie przywitał się ze swoją generalicją i Rokossowskim, a potem pogroził Ochabowi palcem i oskarżył Polaków o zdradę.
– My razbieriomsja, kto wrag Sowietskowo Sojuza („Wiemy, kto jest wrogiem Związku Radzieckiego”) – z takim nastawieniem I sekretarz KPZR i inni kremlowscy decydenci zasiedli do stołu rokowań w Belwederze.

Rozmowy, dwukrotnie przerywane, trwały od 8.30 do 1.00 w nocy. Towarzyszyły im masowe wiece poparcia dla Gomułki i polskiego kierownictwa, m.in. na Politechnice Warszawskiej i w Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu.

Sam „Wiesław” zdawał sobie sprawę, że choć kultura dialogu jest mu obca, w negocjacjach z Sowietami musi wykazać się właśnie dialogiem i elastycznością. Gdy trzeba, wespół z Ochabem kładł miód na uszy Chruszczowa
Daję wam słowo, że Polska potrzebuje rosyjskiej przyjaźni bardziej niż Rosjanie polskiej.
Gdy trzeba, bronił polskiego stanowiska, nie zgadzając się na żadne ustępstwa w kwestiach personalnych (on I sekretarzem, skład BP bez zmian).

Wkrótce do Gomułki i reszty dotarła wieść o czołgach jadących ku Warszawie i Polacy zagrozili Sowietom zerwaniem rozmów. Skutecznie, gdyż wojska radzieckie zatrzymały się w okolicach Łodzi i Włocławka (niemniej, zniszczenia dróg, mostów i zasiewów wskutek niedoszłej interwencji wyceniono na 52 mln zł).
Mao Ce Tung i Nikita Chruszczow
(1958)

Państwo Środka trzyma rękę na pulsie


Ostatecznie 20 października delegacja ZSRS wróciła do siebie, ale nie oznaczało to zażegnania groźby sowieckiej interwencji. Tego samego dnia Prezydium KPZR wciąż rozważało działania zbrojne w Polsce, zwłaszcza jeśli utrącony zostanie Rokossowski. Chruszczow wahał się i wydaje się, że jego wątpliwości rozwiała dopiero twarda postawa Chin.

22 października Mao Ce Tung zasugerował bowiem radzieckiemu ambasadorowi, aby ZSRS pozwoliło Polakom rozwiązać kryzys własnymi rękami. To samo stanowisko zaprezentowała w Moskwie chińska delegacja i 23 października dywizje „Wielkiego Brata” zostały zawrócone spod Warszawy do macierzystych garnizonów. Z czego wynikał sprzeciw Chin wobec sowieckich planów? Bynajmniej nie z sympatii wobec Polski – Mao chciał wzmocnić swoją pozycję wobec Kremla i zasygnalizować mocarstwowe ambicje. To się udało i gdy kilka dni później Sowieci interweniowali na Węgrzech, chińską odpowiedzią było pełne przyzwolenia milczenie.

Debata pod tytułem „weszliby czy nie weszli” dotyczy głównie grudnia 1981 roku, a mało kto zdaje sobie sprawę, że ćwierć wieku wcześniej rozpoczęła się jedyna w PRL radziecka interwencja zbrojna. Sowieci cofnęli się przede wszystkim pod wpływem chińskiego weta, ale polskie „nie” też miało swoje znaczenie.

W tych dniach komunistyczni włodarze, na czele z Gomułką, myśleli kategoriami polskiej racji stanu, nie interesu partyjnego czy osobistego. Czuli się bardziej Polakami niż komunistami i można się zastanawiać, co by było, gdyby takie nastawienie prezentowali dłużej niż kilka dni.

Smutne fakty są takie, że „Wiesław” szybko stał się naczelnym hamulcowym reform, a 14 lat później kolejny raz zbrukał swoje ręce polską krwią.


© Tomasz Czapla
11 października 2019
źródło publikacji: „Bardziej Polak niż komunista – Gomułka w październiku ‘56”
www.TVP.info




Władysław Gomułka podczas swej słynnej, prawie 40-minutowej przemowy do Polaków.
Warszawa, Plac Defilad, 24 października 1956 r.





OD AUTORA:
Przy pisaniu tekstu korzystałem z publikacji: „Historia polityczna Polski 1944-1991” Andrzeja Leona Sowy, „Czterdzieści pięć lat, które wstrząsnęły Polską. Historia polityczna PRL” Jerzego Eislera i „Gomułka. Dyktatura ciemniaków” Piotra Gajdzińskiego.

*
OD REDAKCJI ITP:
Tekst Autora został nieznacznie poprawiony.
Oczywiście wiemy, że wiele polskojęzycznych witryn używa angielskojęzycznej pisowni „Mao Zedong” (podobnie jak uczynił Autor w oryginale felietonu), jednak w języku polskim NIGDY nie wymawiamy literki „Z” jako „C” lub literki „O” jako „U”. Oryginalna chińska wymowa 毛澤東 / 毛泽东 (TUTAJ jest wzór w pliku dźwiękowym) nie pozostawia z resztą najmniejszych wątpliwości, że to imię i nazwisko wymawiane jest jako Mao Ce Tung i tak też należy je zapisywać po polsku (ewentualnie: Mao Tse Tung).

Ilustracje:

wszystkie © domena publiczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2