Z orzeczeń nowoczesnego sądownictwa
Sprawiedliwość: normalna i społeczna
W Ewangelii wg. św. Mateusza – przypowieść Chrystusa o robotnikach winnicy. Wspomnijmy. Właściciel winnicy najął wczesnym rankiem robotników i umówili się dobrowolnie: będą pracować do wieczora i dostaną wynagrodzenie – jednego denara. W południe właściciel winnicy najął kolejnych robotników i umówili się dobrowolnie: będą pracować do wieczora i otrzymają wynagrodzenie – jednego denara; już po południu właściciel winnicy najął kolejnych pracowników i umówili się dobrowolnie: będą pracować do wieczora i dostaną wynagrodzenie – jednego denara.
Przenieśmy się we współczesne czasy, gdy sprawiedliwość bezprzymiotnikowa w rozumieniu rzymskim, ulpianowskim („oddać każdemu, co mu się należy”) przeciwstawiana jest „sprawiedliwości społecznej” w żydowskim, talmudycznym „rozumieniu prawniczym”.
…Jesteśmy więc przed „niezawisłym sądem” jednego z krajów Unii Europejskiej, na przykład przed sądem w Polsce, która wedle art.2 obecnej Konstytucji „jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości s p o ł e c z n e j ”.
Adwokat robotników winnicy:
– Wysoki Sądzie! Część moich klientów pracowała cały dzień i dostali tyle samo pieniędzy, jednego denara, jak ci, którzy pracowali tylko pół dnia, i jak ci, którzy pracowali tylko ćwierć dnia. W ten sposób zostali wyzyskani przez właściciela winnicy. Wnoszę zatem o podwyższenie ich wynagrodzenia do 4 denarów. Druga część moich klientów pracowała pół dnia i dostała także denara – jak ci, którzy pracowali tylko ćwierć dnia. I oni wyzyskani zostali przez kapitalistę – wnoszę zatem o podwyższenie ich wynagrodzenia do 2 denarów.
Adwokat właściciela winnicy:
– Wysoki Sądzie! Wnoszę o oddalenie powództwa. Wszyscy pracownicy winnicy zawarli umowy o pracę w winnicy dobrowolnie, akceptując proponowane wynagrodzenie za umówiony czas pracy. Roszczenia pańskich klientów są zatem całkowicie bezpodstawne.
Sąd udaje się na naradę i naradza się. A po naradzie:
Przewodniczący składu sędziowskiego, stary komuch, niezlustrowany:
– No tak, właściciel wyzyskał tych, co przyszli rano i pracowali do wieczora; wyzyskał też tych, co przyszli w południe. Proponuje uznać powództwo: po cztery denary dla pierwszych, po dwa denary dla drugich, a tym, co pracowali tylko ćwierć dniówki pozostawić denara.
Członek składu sędziowskiego, łże-liberał:
– Oczywiście, właściciel winnicy wyzyskał niektórych pracowników, proponuję jednak inne orzeczenie. Niech ci, co przyszli pierwsi, rano, zachowają denara, tym, co przyszli w południe - przysądźmy po pół denara, a tym, co przyszli po południu – zasądźmy po ćwierć denara.
Drugi członek składu sędziowskiego, „państwowiec”, „demokrata”:
– No nie, nie możemy odbierać biedniejszym! W ten sposób zmniejszylibyśmy wynagrodzenia większości pracowników: tym co przyszli w południe, i tym co przyszli pod wieczór… To mogłoby wzbudzić ich niepokój, niepokój społeczny. Proponuję podnieść wszystkim dniówkę po równo, powiedzmy… o denara. Wszystkim po dwa denary i będzie spokój. Sprawiedliwy społecznie spokój społeczny.
W demokratycznym głosowaniu sędziowskim stosunkiem głosów dwa do jednego wygrała propozycja „państwowca-demokraty”: Przewodniczący Sądu, stary komuch, przychylił się do jego propozycji: nastąpił polityczny sojusz „państwowca” z komuchem.
I tak – zamiast według normalnej sprawiedliwości „oddać każdemu, co mu się należało” zgodnie z dobrowolnie zawartą umową, więc zapłacić każdemu pracownikowi po denarze – właściciel winnicy na mocy wyroku wydanego w oparciu o „sprawiedliwość społeczną” zapłacił każdemu po dwa denary. Rzec można – wyzyskano go „bez mydła” w budującym sojuszu „państwowca” z komunistą.
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz