OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

„Nieplanowane”. 140 tysięcy zabitych dzieci odkąd wyszedłem z kina

Tak już mam, że kino traktuję przede wszystkim jako rozrywkę. Wygodny dresik jest dla mnie preferowany nad strój wyjściowy (wiadomo, kino to nie teatr, więc o szczególnym szacunku dla aktorów myśleć nie trzeba), cola, popcorn – to standard, nawet gdy idę na co poważniejszy film.
Idąc na „Nieplanowane” wiedziałem, że to nie będzie przyjemny film, raczej smutny i na drażliwy temat. Z kupna popcornu jednak nie zrezygnowałem, z przyzwyczajenia. Tyle że byłem w stanie go jeść tylko póki trwały reklamy i zwiastuny. Później, już nie przechodził przez gardło.

Modlitwa nad beczką ze zwłokami


Jako trzydziestotrzyletni mężczyzna, w dodatku niewierzący, emocje pewnie powinienem umieć trzymać na wodzy. A jednak nie byłem w stanie powstrzymać łez oglądając chyba najbardziej przygnębiającą scenę tego filmu gdy młodzi chrześcijanie z ruchu pro-life stojąc pod płotem „kliniki” aborcyjnej prosili kierowcę ciężarówki odbierającej odpady medyczne, by pozwolił im się przez chwilę pomodlić nad beczkami w których znajdowały się zwłoki abortowanych dzieci. Dzieci nie tylko zamordowanych, ale odartych z godności osoby ludzkiej, przemielonych i przeznaczonych do utylizacji niczym zwłoki ofiar hitlerowskich obozów zagłady.

A jednak, mimo że pozytywni bohaterowie tego filmu to osoby wierzące, nie miałem wrażenia, by film starał się widza na siłę ewangelizować. Historia skupia się na dzieciach, którym przemysł aborcyjny odmawia człowieczeństwa i kobietach, którym propaganda aborcjonistów próbuje wmówić, że ich dziecko to „zlepek komórek”, który jeszcze nie jest człowiekiem. To może i jednak nowa perspektywa. Klientki „kliniki” to w większości przypadków (z wyjątkami, jak kobieta, która przychodzi zabić swoje dziecko w towarzystwie już narodzonej, kilkuletniej córki) osoby niedziałające w złej wierze, pełne wątpliwości, często poddawane presji ze strony bliskich by usunąć niechciany „problem”. I tak widzimy ojca przyprowadzającego córkę, by ta zabiła swoje dziecko. Dziewczyna waha się, widać że nie chce, ale dyrektor „kliniki” mówi jej, że to w porządku, że nic złego się nie stanie. Szybko dokonuje się płatność, po czym dziecko jest zabijane. Pojawiają się komplikacje, zagrażające życiu krwawienie młodej dziewczyny. Dyrekcja kliniki nakazuje jednak nie wzywać karetki, bo jej pojawienie się rozdrażniłoby ponoć protestujących pro-liferów przed wejściem. Po odratowaniu dziewczyny (ale oczywiście nie jej dziecka) wszyscy udają, że był to rutynowy zabieg.

Obozy zagłady Planned Parenthood


Główna strona witryny Planned Parenthood z wyszukiwarką
aborcyjnych obozów zagłady w centralnym miejscu
Ten film nie tylko przedstawia życie Abby Johnson – postaci autentycznej, która faktycznie była aborcyjną aktywistką, a później dyrektorem jednego z obozów zagłady (tzw. „kliniki aborcyjnej”), nieświadomej przez długi czas zła które czyni. Nie tylko przedstawia życie osoby, która współuczestniczyła w zamordowaniu 22 tysięcy dzieci kierując tą placówką, a sama zabiła dwoje własnych, zanim zrozumiała co czyni, przeszła wewnętrzną przemianę i żałowała swojej dotychczasowej „kariery”, aż wreszcie zaczęła bronić życia nienarodzonych. Film pokazuje jednocześnie proceder jakim kieruje się najbardziej zbrodnicza organizacja w dziejach Stanów Zjednoczonych, a może i świata. Planned Parenthood, korporacja (choć zarejestrowana jako NGO), której podstawowy biznes polega na zabijaniu dzieci nienarodzonych, korzysta z gigantycznego wsparcia przedsiębiorstw i lewicowych polityków, a także – za kadencji co bardziej lewicowych prezydentów – z funduszy publicznych, jednocześnie handlując śmiercią za pomocą agresywnego marketingu. W samym tylko zeszłym roku Planned Parenthood zamordowało ponad 330 tysięcy amerykańskich dzieci, czyli niewiele mniej niż liczy populacja miasta Honolulu na Hawajach. Jest to jednocześnie ponad połowa liczby ofiar całego amerykańskiego przemysłu aborcyjnego. W filmie słyszymy porównanie, czym dla Planned Parenthood jest zabijanie. Tak jak sieci fast food mają niskie marże na sprzedaży hamburgerów i wysokie na frytkach i napojach, tak „produktem” o niskiej marży jest dla nich antykoncepcja i edukacja seksualna, a tym o marży najwyższej, a więc najbardziej dochodowej – aborcja.

Kulisy zbrodni


„Nieplanowane” obnaża kulisy kilku metod aborcyjnych zbrodni. Główna bohaterka jedno ze swoich dzieci zabiła chirurgicznie, drugie farmakologicznie (z użyciem pigułki RU-486, co skończyło się u niej poważnymi powikłaniami). Obserwacja zabójstwa dziecka dokonanego u innej „pacjentki” metodą odsysania jest jednak dla niej szokiem. W filmie opowiedziane są też, choć bez tak realistycznych szczegółów jakie znamy z dokumentu „Niemy krzyk” czy wizualizacji, najbardziej brutalna, chiruriczna aborcja dziecka, którego ciało jest rozrywane i wyciągane po kawałku i wreszcie aborcja późna, polegająca na uśmierceniu niemal zdolnego do samodzielnego życia dziecka i wywołaniu porodu już zabitego.

„Nieplanowane” to film niełatwy, ale przemawiający do wyobraźni. Obnaża kłamstwa propagatorów aborcyjnego przemysłu, manipulacje, fakenewsy przedstawiane jako wiedzę objawioną. Życie ludzkie pokazywane jest takim, jakim jest, ale wizja ta kontrastuje z zaklęciami aborcjonistów mającymi na celu zagłuszyć sumienie. A zaklęcia te słyszymy nawet w Polsce, gdzie aborcje są relatywnie rzadkie, co dopiero powiedzieć o USA, gdzie ginie ponad 600 tysięcy dzieci rocznie.

Propaganda aborcjonistów jest wszechobecna tak jak wszechobecna była antysemicka propaganda nazistów w III Rzeszy czy antykapitalistyczna we wszystkich państwach komunistycznych. Lewicowe media pozujące na „naukowe” i „oświecone” przekonują przecież że „aborcja jest OK” i że to „bezpieczna procedura medyczna”, płód to „zlepek komórek”, rozrywane na kawałki dziecko „nic nie czuje” i w ogóle „nie jest jeszcze dzieckiem”. Gdy takie tezy ze strony lewicowego mainstreamu słyszymy na co dzień, wielu z nas przyjmuje je bezrefleksyjnie. Też gdy byłem młodszy, powagi zbrodni aborcji nie czułem. Do dziś mi się wypomina wywiad sprzed kilku lat dla jednego z prawicowych dziennikarzy, gdzie na pytanie o dopuszczalność aborcji odpowiedziałem niejednoznacznie, a i jeszcze parę lat później daleki byłem od stanowczego potępienia agresywnych feministek z Czarnych Protestów. Dopiero bliższe przyjrzenie się sprawie, krytyczna analiza „argumentów” aborcjonistów pozwoliły mi się opowiedzieć jednoznacznie po stronie pro-life. A przecież nie każdy ma czas i ochotę szczegółowo ten temat analizować.

Misja filmu


I tu właśnie jest potencjalnie ta największa rola tego filmu. Porusza – i ma poruszać – tym, że mówi prawdę. O życiu człowieka, o bezbronności ofiar aborcji ale i o tym, jak przemysł aborcyjny manipuluje matkami dla zysku kosztem życia ludzkiego (nie jest to więc zysk wolnorynkowy, którego jako wolnościowiec powinienem bronić), a postkultura i lewicowa ideologia – dla wygody. Popularność tego filmu ma szanse poruszyć sumieniami opinii publicznej, polityków, ale i matek, którym mogłoby przyjść kiedyś do głowy zabić swoje dziecko nie zdając sobie sprawy, że właśnie o zabójstwie tu mówimy. A popularność jest, co daje dużą nadzieję, duża. W kinie, do którego chciałem iść na warszawskim Gocławiu, wszystkie bilety były wyprzedane – najbliższe wolne miejsca znalazłem na Sadybie. Bilety z żoną kupiliśmy, choć i tam sala była praktycznie pełna. I choć zupełnym przypadkiem w fotelu obok mnie okazał się siedzieć znany dziennikarz jednego z prawicowych tygodników, mam nadzieję, że w gronie widzów przy tej ich liczbie byli i będą nie tylko już przekonani, ale także ci, których sumienia ten film dopiero poruszy.
Lewackie ataki z dodatku do GW

Skrajna aborcjonistyczna lewica swoim zachowaniem pokazuje, że tak może się stać. Ataki ze strony Gazety Wyborczej i dodatku „Wysokie Obcasy” (to ten sam tytuł, w którym wcześniej lansowano hasło „aborcja jest OK”), gdzie autorzy na siłę próbują znaleźć „manipulacje” filmu (w rzeczywistości sami się ich dopuszczając), wreszcie stwierdzenia „oglądaliśmy, byście wy nie musieli” pokazują, że totalitarna lewica po prostu boi się tego filmu. I faktu, że ludzie mogą zrozumieć, że aborcja to morderstwo. Wyjątkowy już prymitywizm „satyrycznej” (cudzysłów, bo to satyra na poziomie poniżej Klaudii Jachiry) stronki AszDziennik (należącej do opiniotwórczego na lewicy NaTemat) żartującego „czy lepszy horror to „Nieplanowane” czy może „Dziecko Rosemary””) pozostawmy bez komentarza.
'Satyra' lewackiego ścierwa

Od wyjścia z kina do napisania tej recenzji minęła już ponad doba. A cały czas myślę o tym filmie. Nie tylko o historii Abby Johnson, ale o problemie, którego dotyka. Liczę w myślach ile dzieci zamordowano na całym świecie tylko od tego czasu. Przy ponad 50 milionach aborcji rocznie daje to już jakieś 140 tysięcy. To tak jakby dziś bomba atomowa spadła na Zieloną Górę. A dzień wcześniej na Rybnik, dzień później na Rudę Śląską albo Bytom. I tak codziennie. I czy można coś zrobić, by powstrzymać tę rzeź? Rzeź, której liczba ofiar przekracza łączną liczbę zabitych przez komunizm i nazizm razem wzięte w mniej jak 3 lata? Nawet gdy piszę tę recenzję, w tym czasie gdzieś na świecie zamordowano kilka, kilkanaście tysięcy kolejnych dzieci. Ich matki też słyszały (i były święcie przekonane), że to nic takiego. A przecież to nie liczby, nie statystyki. To ludzie.

Do czego skłoni mnie ten film? Z pewnością do większego zaangażowania w ruchy obrony życia. W końcu dla mnie, libertarianina, granicę wolności jednostki wyznacza zasada nieagresji, którą to zasadę morderstwo niewinnych dzieci łamie w najbrutalniejszy możliwy sposób. Ale mam nadzieję, że przemówi też do polityków na całym świecie. Koniec przyzwolenia na morderstwa to priorytet numer jeden. Może nasz polski Trybunał Konstytucyjny przestanie chować głowę w piasek wobec aborcji eugenicznej. Może w Stanach Zjednoczonych Sąd Najwyższy uchyli Roe v. Wade. Chiny, w których aborcjoniści zabili więcej ludzi niż Mao – czy tam też jest nadzieja? Może na forum ONZ pomysły, by aborcję uznawać za „prawo człowieka” przestaną być traktowane jak akceptowalna propozycja, a zaczną, tak jak należy, za zbrodnię przeciw ludzkości? Jeden film tego nie zmieni, ale kropla drąży skałę.

„Nieplanowane” to jednak nie jest historia beznadziejna. Przeciwnie, film pomimo przedstawienia najbardziej odrażającej zbrodni z jaką zmaga się ludzkość daje też pozytywne przesłanie. Pokazuje sens działania środowisk pro-life. Wyzywani przez wojujące feministki obrońcy życia nie są tylko krzykaczami, których głos nic nie znaczy. Każda historia uratowanego przed aborcją dziecka tylko dzięki temu, że ktoś stał pod płotem aborcyjnego obozu śmierci i w ostatniej chwili przekonał albo przebłagał matkę, która przyjechała do „kliniki” zabić swoje dziecko, by jednak życie dziecka zdecydowała się ocalić – a może po prostu wymodlił właśnie pod tym płotem – to historia prawdziwego bohaterstwa. I te właśnie historie odnajdziemy nie tylko w tym filmie – odnajdujemy je codziennie na całym świecie wszędzie tam, gdzie proceder aborcyjny trwa.

Idźcie na ten film. Przygotujcie się na oglądanie w milczeniu. Bez popcornu.


© Jacek Władysław Bartyzel
5 listopada 2019
źródło publikacji: „140 tysięcy dzieci zabitych, odkąd wyszedłem z kina. Recenzja filmu «Nieplanowane»”
www.Bartyzel.media







Aborcja jak frytki w McDonaldzie, czyli „Nieplanowane”


"Nieplanowane" to ani kino wybitnie złe, ani mistrzowskie. Gdyby nie silnie wpływający na ocenę ciężki temat, powiedziałbym nawet, że to film nieco hallmarkowy.

Właśnie w taki sposób szefowa pogrążającej się w coraz większych wątpliwościach Abby Johnson wytłumaczyła jej, dlaczego Planned Parenthood wykonuje coraz więcej aborcji, mimo iż w sferze deklaracji cały czas opowiada wszem i wobec, że dąży do zredukowania ich liczby. Na tym się po prostu zarabia. Tak jak w McDonaldzie, który prawdziwej kasy wcale nie zbija na hamburgerach, lecz na produktach obłożonych największą marżą - takich jak choćby frytki. Nie jest to może najbardziej wstrząsająca scena w filmie "Nieplanowane", aczkolwiek doskonale werbalizuje istotę zawartej w nim historii.

Wbrew pozorom do tych najsilniej trzepiących po łbie nie należy też moment, w którym Abby widzi na monitorze USG, jak dziecko ucieka przed ssawką, i uświadamia sobie, że to nie jest żaden zlepek komórek ani bezosobowy płód. Ta scena jest, owszem, brutalna, obrazoburcza, zrobiona prawie w stylistyce gore - kobieta siedząca w kinie po mojej prawej zasłoniła na niej oczy i głośno westchnęła, nie po raz pierwszy zresztą - jednak w zasadzie spełnia najwyżej rolę popychacza akcji. Rzeczy, które naprawdę są jak mokra ściera rzucona prosto w twarz, wydarzają się przed nią i zostają nam ukazane w długiej retrospekcji, stanowiącej trzon fabuły.

Bo warto tu od razu dodać, że wbrew temu, co można wywnioskować z licznych materiałów na temat filmu, tudzież prawdziwej Abby Johnson, ta chwila w pokoju zabiegowym bynajmniej nie była chwilą przemiany z diablo skutecznej aborcjonistki w obrończynię życia poczętego. Stanowiła raczej kropkę nad i. Wątpliwości w Abby stopniowo narastały już wcześniej, co zresztą film dość wyraźnie pokazuje. Potrafiła jednak skutecznie je zagłuszać, salwując się nowomową o prawach reprodukcyjnych, niemal chroniąc się za nią jak za tarczą.

W gruncie rzeczy o tym właśnie "Nieplanowane" traktują. Pomijając cały prolajferski aspekt, o którym zaraz, jest to przede wszystkim rozprawka o języku, o manipulowaniu pojęciami i próbach wpłynięcia poprzez nie na rzeczywistość. W końcu przecież dużo łatwiej abortować płód, rozwiązać problem, czy uratować młodą, przerażoną pacjentkę przed konsekwencjami błędu, niż… zabić dziecko. A gdy fakty zaczynają skrzeczeć - jak choćby w scenie, w której mająca awansować Abby zostaje zaproszona do pokoju, gdzie po zabiegach składa się szczątki uśmierconych dzieci, żeby sprawdzić, czy wszystko udało się usunąć - można uciec w odtwarzane jak z zaciętej płyty hasła o prawach człowieka.

Swoją drogą - że pozwolę sobie na drobną dygresję - prawdziwa Abby Johnson napisała niedawno na Twitterze, że przed wyborami chciałaby poduczyć Donalda Trumpa, jak celnie odpierać argumentację środowisk proaborcyjnych, gdyż - jak to ujęła - sama częściowo ją stworzyła, więc najlepiej wie, jak ją rozbroić. Czy Trump skorzysta z jej oferty, nie wiem, ale to uświadamia, że przed przejściem na stronę pro life rzeczywiście była prominentną figurą przemysłu aborcyjnego, co film jednak mimo wszystko słabo pokazuje. A szkoda, bo dzięki temu dramatyzm i totalność przemiany głównej bohaterki byłyby znacznie lepiej podkreślone.

Zresztą ten wątek w ogóle jest niewystarczająco wyeksponowany. Po zwolnieniu się Abby z kliniki na dobrą sprawę widzimy tylko, jak znajduje oparcie w grupie aktywistów, których wcześniej zwalczała przez płot, między innymi puszczając na nich zraszacze, a potem sama staje przy parkingu i odwodzi jakąś zagubioną dziewczynę od zabiegu, co na "dzień dobry" zapewne daje jej potężnego wiatru w skrzydła. W filmie co prawda pojawia się proces, który Planned Parenthood wytoczyło jej za rzekome ujawnienie poufnych informacji i który Abby wygrywa, ale niestety nie zostaje nam pokazane, jak na sali sądowej wynajęty przez jej nowych przyjaciół "facet z bilbordu" orze aborcjonistów, aż wióry lecą. Mogłoby być intrygująco.

Ano właśnie, prolajferzy i ich oponenci. Jeśli chodzi o tych pierwszych, to twórcom filmu należy się duży plus za ich zniuansowane portretowanie. A raczej należałby się, gdyby na "Nieplanowane" poszli zwolennicy aborcji, czego - jak wiemy - raczej nie zrobią, bo przecież oni dzięki "Wysokim Obcasom" i ich zagranicznym odpowiednikom, prowadzącym kampanię dyskredytowania filmu wszędzie, gdzie jest pokazywany, już doskonale wiedzą, że to prawicowa propaganda i aborcja wcale tak nie wygląda. Ale gdyby jednak poszli, to zobaczyliby zarówno sfanatyzowanych, dyszących nienawiścią radykałów, jakby żywcem wyjętych ze swoich fobii, jak też ludzi walczących dobrym słowem i modlitwą.

Aborterzy z kolei nie są przesadnie demonizowani. Właściwie klinika - w ogóle cały pokazany w filmie biznes - funkcjonuje trochę jak korporacja, której zasadniczy cel to maksymalizowanie zysków. Kiedy słuchałem motywacyjnych pogadanek wygłaszanych najpierw przez szefów Abby, a potem przez nią samą, miałem mimowolne skojarzenie z reportażem Mariusza Szczygła jeszcze z lat 90. o Amwayu. To mniej więcej ta poetyka. Co oczywiście nie znaczy, że przez to jest mniej strasznie. Wręcz przeciwnie - to dodatkowo uzmysławia stopień dehumanizacji tak pracowników, jak i zabijanych przez nich dzieci. Rzeczywiście można uwierzyć, że dziecko i paczka frytek właściwie znaczą tyle samo.

Kwintesencją tego uprzedmiotowienia jest scena, w której kierowca wywozi z kliniki niebieskie beczki z wiadomą zawartością, a zebranym pod płotem aktywistom udaje się go uprosić o ich podtoczenie, by mogli się nad nimi pomodlić. Ten moment naprawdę ściska serce. Podobnie zresztą jak scena, w której Abby wraca do domu po "trudnym zabiegu" z krwią na butach, a na pytanie córeczki, co się stało, kłamie jak z nut, że pomagała komuś, kto miał krwotok z nosa. Zresztą w mijaniu się z prawdą w ogóle była podczas swojej pracy w klinice nadzwyczaj biegła. Dla mnie te dwa epizody stanowiły punkty kulminacyjne.

Jak więc widzimy, przekaz jest mocny, jednoznaczny i niepozostawiający cienia wątpliwości odnośnie do intencji twórców. Przekonanych ma utwierdzić w ich przekonaniach, sceptycznych bądź labilnych przeciągnąć na stronę pro life. Tylko czy zostało to dobrze zrobione w sensie czysto warsztatowym? Spotkałem się z opiniami, że ranga tematu jest tak duża, iż forma nie ma znaczenia albo jest gdzieś na trzecim-czwartym planie. Z drugiej strony film był także atakowany właśnie za swoją rzekomą słabość pod tym względem.

Powiem tak: nie zgadzam się, że forma jest bez znaczenia. Odpowiednio skrojona sprzedaje treść, a wszak o to chodzi. Kiepska nawet najszlachetniejsze przesłanie zniszczy. "Nieplanowane" są pod tym względem dość przeciętne - ani wybitnie złe, ani mistrzowskie. To po prostu film do obejrzenia, który nie odbiega od setek podobnych, nieco łzawych, grających na uczuciach melodramatów, jakich pełno w kinach i telewizjach. Gdyby nie ciężki temat, powiedziałbym nawet, że jest nieco hallmarkowy. I to nie jest żaden zarzut. Nie każdy film musi być popisem formalnej maestrii, zwłaszcza jeśli idzie w nim o coś innego niż sama sztuka.

Tym, co niewątpliwie warto zapamiętać i zachować, bynajmniej nie są ani drastyczne momenty, ani tak naprawdę droga przebyta przez główną bohaterkę. Akurat ten motyw wydaje mi się w sumie dość bezbarwny i średnio ciekawy. Są to słowa, którymi do jeszcze nieprzemienionej Abby zwraca się lider aktywistów. Cytuję z pamięci: "Wymieniłaś niewolnictwo oraz holokaust, a więc dwie niezaprzeczalne zbrodnie przeciw podstawowym prawom człowieka. Mam nadzieję, że kiedyś do tych zbrodni dołączy też zabijanie najsłabszych, którzy w żaden sposób nie mogą się obronić." Nic dodać, nic ująć. W sam punkt.

Cóż tu rzec. Jeżeli szansę na to miałbym szacować po frekwencji na widowni w kinie, w którym byłem, to określiłbym ją na dość sporą. No ale, jak wiemy, jeden film wiosny nie czyni. Tym bardziej że ciężko mi odsunąć od siebie dojmujące wrażenie, że obejrzeli go - i obejrzą - głównie ci, którzy i tak mają już ugruntowany pogląd. A chyba raczej nie do nich był kierowany. No ale sam fakt dokonania wyłomu w jednolicie proaborcyjnej narracji forsowanej przez główny nurt kultury masowej wypadałoby uznać za pewien umiarkowany sukces.

Ja osobiście chętnie zobaczyłbym sequel, w którym by opowiedziano o zmaganiach Abby z przemysłem aborcyjnym, a także o kulisach ruchu pro life. Sądzę, że to, paradoksalnie, mogłoby o wiele mocniej przemówić do wahającego się, zabieganego i zdanego na uproszczone medialne komunikaty ogółu.


© Marcin Królik
22 listopada 2019
źródło publikacji:
www.TySol.pl









„Nieplanowane” o filmie w Wikipedii (j. angielski - polskiej strony brak)

„Nieplanowane” oficjalna witryna filmu (j. polski)


„Jako jedna z najmłodszych dyrektorów kliniki Planned Parenthood w USA, Abby Johnson była współodpowiedzialna za przeprowadzenie przeszło 22 000 aborcji. Głęboko wierzyła w słuszność tego, co robiła. Tak było do dnia, kiedy ujrzała coś, co zmieniło wszystko.


ZWIASTUN FILMU:








„Nieplanowane”

Tytuł oryginalny: "Unplanned"
Produkcja: 2019
Dystrybucja: Rafael Film
Premiera: 1 listopada 2019 (Polska)
                   29 marca 2019 (USA)

Reżyseria:
reżyser

reżyser


Scenariusz:
na podstawie własnej książki pod tym samym tytułem

scenariusz

scenariusz


Zdjęcia:


Muzyka:


Obsada:
Abby
Doug
Szeryl (Cheryl)
Szon (Shawn)
Marilisa
Katlin (Kathleen)
Majk (Mike)
Renee
Elena
Megan
Taylor
Samantha
Dżeff (Jeff)
Grejs (Grace)
i inni






Ilustracje:
fot.1,7 © Rafael Media
fot.2,8 © Unplanned Movie / za: www.imdb.com
fot.3-5 © brak informacji / za: www.bartyzel.media
fot.6 © DeS / za: www.tiny.cc/des

Wideo:
zwiastun 1 © Bractwo Małych Stópek / za: www.youtube.com
zwiastun 2 © Rafael Media / za: www.youtube.com

Redakcja ITP niniejszym informuje Szanownych Czytelników, że NIE otrzymaliśmy żadnego wynagrodzenia (pieniężnego lub w jakiejkolwiek innej postaci) za promowanie powyższego filmu, a nasi redaktorzy obejrzeli go za własne pieniądze. Wszelkie filmy, publikacje i inne wydawnictwa, jakie są promowane przez naszych redaktorów, pojawiają się na naszych łamach tylko i wyłącznie wtedy, gdy MY SAMI uznamy je za warte polecenia naszym Czytelnikom. To właśnie jest jedna z zalet posiadania przez nas absolutnej i niczym nieskrępowanej niezależności od kogokolwiek.

2 komentarze:

  1. cały film po polsku:
    http://tiny.cc/nieplanowane

    OdpowiedzUsuń
  2. To małolatom trafiają się normalne wpadki i to one chodzą na zabieg. Czy ktoś z przeciwników aborcji naprawdę chce aby nasze dzieci same miały dzieci tylko dlatego, że nie umiały się zabezpieczyć? To okrutne że trzeba zabić potencjalnego człowieka żeby to rozwiązać, ale czy ci z was przeciwników aborcji którzy macie nastoletnie córki naprawdę wolicie żeby wasze dziecko stało się mamusią-licealistką zamiast aborcji? Nigdy w to nie uwierzę!

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2