OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Najgorsi są agenci wpływu. Życie wśród pisarzy, agentów i intryg

Przygotowując do druku książkę „Życie wśród pisarzy, agentów i intryg” zgromadziłem w IPN stosy dokumentów, w których donosiciele opisywali bezpiece, co się ze mną niemal przez dwadzieścia lat działo.

A działo się dużo. Mogli więc buszować w moim życiu jak w zbożu. Naturalnie wtedy – w tym czasie, kiedy z powodów politycznych zostałem wywalony z roboty, a także potem, kiedy wstąpiłem do „Solidarności”, w okresie stanu wojennego, kontaktów z Kornelem Morawieckim i działalności w podziemnej „Solidarności Walczącej” – wtedy właśnie pojęcia jeszcze nie miałem, jakie to zbierają się nade mną ciemne chmury i jak wielu konfidentów, a wśród nich także i moich, jak wtedy sądziłem, przyjaciół, na mnie donosi. Ale agenci, donosiciele – czyli, jak to się mówi, zwykli kapusie – to stado sprzedawczyków, którzy niemal zawodowo szkodzili wskazanym przez władze lub wybranym przez siebie osobom. W większości przypadków brali za to niemałą kasę. To jakby kasta uprzywilejowanych zdrajców. Szkodzili strasznie: kaleczyli, niszczyli zawodowe kariery, doprowadzali poranionych moralnie ludzi do samobójstw. Można powiedzieć: świnili w sposób ekspercki.

Działała jednak i druga kategoria agentów, czyli agenci wpływu. Oni nie byli zarejestrowani w Służbie Bezpieczeństwa, ale wysługiwali się jej z jeszcze większą gorliwością i służebnym wręcz oddaniem, czyniąc uczciwym ludziom niepowetowane zło. Działali w białych rękawiczkach i posługiwali się zaraźliwymi narzędziami zbrodni, takimi jak plotka, intryga, manipulacja, pogłoski, konszachty i knowania. I robili to z godnością świętoszków i minami misjonarzy miłości. Zwykle bezpieka poprzez swoich agentów dostarczała im ważny ze strategicznego punktu widzenia materiał. A czyniła to wtedy, kiedy nie mogła zjednać sobie kogoś do współpracy albo wtedy, kiedy musiała kogoś osaczyć z wielu stron naraz. Przykładem z tamtego czasu może być jeden z największych polskich poetów, unikalny odnowiciel polskiej literatury, Tymoteusz Karpowicz, twórca poezji lingwistycznej, który się nigdy agenturalnym manipulacjom nie poddał, ale który miał w środowisku pisarskim kilka osób z zazdrości i zawiści gotowych utopić go w łyżce wody. Choć bezpieka bezwzględnie go prześladowała, na co wskazują dokumenty IPN i co ja prezentuję w swojej książce, i chciała się go pozbyć z redakcji „Odry”, za jego czasów dobrego pisma, to jednak nie bezpieka go wygnała z kraju, a agenci wpływu, którym nie mógł darować ich knucia do końca życia. Już nie wytrzymywał w redakcji atmosfery plotek, intryg i kąśliwych uwag, i zmuszony do ucieczki zwinął żagle, i jakimś cudem wyjechał za granicę, osiadł w Stanach Zjednoczonych i nigdy już na stałe nie powrócił do kraju. Kiedy przyjaciele po 1989 r. namawiali go, by jednak powrócił, tak im nieustannie powtarzał: (…) „wrócę, jeśli dostanę od was jej popioły, a reszta będzie rozsypana po »Odrze«”. Karpowicz wskazywał właśnie agentkę wpływu, która poprzez intrygi i plotki zmusiła go do wygnania. Poeta ciężko przeżył rozstanie z ojczyzną, zmarł tam niemal zapomniany i samotny, a jego prześladowczyni, której nazwiska nie wymienia, żyje do dziś i ma się dobrze, wpływając nadal na polską literaturę. Oto, co znaczy agentura wpływu. Bezpieka jej rękami zniszczyła wielkiego twórcę. Można by podobne rzeczy mówić też o wybitnym polskim poecie Zbigniewie Herbercie, o którym się długo opowiadało, że znajduje się na liście żelaznych kandydatów do nagrody Nobla, ale nigdy tej nagrody nie otrzymał. Otrzymała ją Wisława Szymborska, a świadkowie tamtych czasów dają do zrozumienia, że musiały pójść na niego jakieś donosy, niekoniecznie pisane, ale jakieś plotki, intrygi, pogłoski, które miały mu zaszkodzić. Bo Herbert był niezależny, osobny i wielki. Trzeba się było go pozbyć z tej listy. I pozbyto się.

Takie przykłady można by mnożyć. Obejmowały one pisarzy, dziennikarzy, działaczy społecznych, uczonych, nauczycieli, ale też zwykłych obywateli, robotników, chłopów, inteligencję polską, tych wszystkich, którzy walczyli z kłamstwami, cynizmem, obłudą, fałszem i hipokryzją tamtego systemu. W „Życiu wśród pisarzy, agentów i intryg” przytaczam niemało przykładów prześladowań, szykan i dyskryminacji, które także i mnie wówczas objęły. Kiedy otrzymałem ważną nagrodę literacką im. Piętaka, a wcześniej wyróżnienie w plebiscycie wydawniczym, podniósł się niesamowity rwetes, zgiełk i warczenie środowiska, że nie zasłużyłem na żadną nagrodę, bo moje książki to gnioty, literacki bełkot i samo dno. I hałas ten poczyniła właśnie agentura wpływu. Bezpieka robiła cuda, by mnie opleść siatką donosicieli i wciągnąć w swoje sidła, nic jednak nie wskórała, zaprzęgła więc skutecznie działającą we Wrocławiu i w całym kraju klikę towarzyskich powiązań, która miała mnie doszczętnie zniszczyć. To, czego nie udało się bezpiece, miało się udać agenturze wpływów. A bezpieka szła krok w krok za mną, np.: 29 września 1979 r napływa z Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Olsztynie do Naczelnika Wydziału III MO we Wrocławiu groźna wiadomość:
W trwającym w dn. 20–22.09.79 r. Ogólnopolskim Forum Literackim (…) w Lidzbarku Warmińskim uczestniczył m.in. (…)Stanisław SROKOWSKI. Wymieniony zabrał głos w dyskusji ostro skrytykował przemawiających wcześniej Wł. Sokorskiego i K. Koźniewskiego (…). Poza tym t. w. ps. »Maria« siedzący w czasie obrad obok Srokowskiego zauważył, że ma on przygotowane inne przemówienie (…):
»Koledzy Literaci! Przepraszam, Koledzy Partyjni Literaci – ludzie o czterech obliczach Światowida, co innego myślicie, co innego piszecie, ogłupiając i tak już zdemoralizowane społeczeństwo, co innego myślicie, co innego mówicie z trybun i w czasie spotkań, co innego szepczecie w zaciszu domowym do zaufanych, pewnych przyjaciół. I gdzie tutaj (…) prawda o życiu dnia powszedniego, gdzie wreszcie uczciwość pisarza, literata, dziennikarza, gdzie wam do (…) ‘sumienia narodu’ (…). – Konformistyczni i zakłamani«. W innym miejscu pisał o »gorzkim obowiązku krzyku, że jest źle, źle, źle, gdzie nie spojrzysz – jeśli masz oczy otwarte jest źle, źle, źle«. W innym akapicie było o »gorzkim cieniu Jasienicy« – o konieczności »wyzwalania się spod cenzury tej prawdziwej i bez przenośni, cenzury, która jak kaganiec władza narzuciła narodowi, twórczości wszelkiej i pisarzom«”.
Albo: 27 marca 1984 r. Naczelnik Wydziału III Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Wałbrzychu (…) zwraca się do Naczelnika Wydziału III WSW we Wrocławiu i pisze:
Z wiarygodnych źródeł uzyskano informację, że niektórzy pisarze wrocławscy starają się wywierać negatywny wpływ na społeczeństwo poprzez głoszone sądy i opinie. Do osób takich należy (…) Stanisław SROKOWSKI (…), który został usunięty z pracy dziennikarskiej i propaguje destruktywne poglądy. Neguje on wszelkie poczynania władzy, sens odnowy, idee porozumienia narodowego, demokratyczność wyborów”.
Tylko powiesić takiego! Albo sam ma się powiesić.
Jednak Srokowski się nie wiesza.
No, to Służba Bezpieczeństwa uruchamia potężną lawinę agentury wpływu, by Srokowskiego już ostatecznie wykończyć. Dokładnie pokazuję ten mroczny mechanizm wykańczania ludzi we wspomnianej książce „Życie wśród pisarzy, agentów i intryg”. To lustro, w którym przegląda się epoka przaśnego komunizmu i różnorakich karłów systemu, agentów tajnych służb, ale i agentów wpływu, którzy byli po stokroć groźniejsi i gorsi od zwykłych konfidentów i moralnie bardziej obrzydliwi, bowiem czerpali radość z samego procederu intrygowania. Byli to często twórcy, koniunkturalne mendy, których i dzisiaj nie brakuje, a którzy tylko świdrują chytrymi oczkami, by kogoś nowego utopić w mętnej wodzie. Niniejszy felieton ma być ostrzeżeniem przed tymi gnidami i etycznymi łajdakami, którzy bez względu na to, jaki sens nadają swoim działaniom, zawsze są brudni i śmierdzą.

Po latach otrzymałem dokument z Urzędu do Spraw Kombatantów, że byłem represjonowany i działałem w opozycji antykomunistycznej. Przynajmniej tyle!

www.srokowski.art.pl


© Stanisław Srokowski
18 listopada 2019
źródło publikacji: „Najgorsi są agenci wpływu”
www.WarszawskaGazeta.pl











Pan Grzegorz Braun o książce „Życie wśród pisarzy, agentów i intryg”:






Pan Stanisław Michalkiewicz o książce „Życie wśród pisarzy, agentów i intryg”:









Stanisław Srokowski
„Życie wśród pisarzy, agentów i intryg”

Premiera: kwiecień 2019 (przedsprzedaż)
Wydawca: Fundacja Magna Polonia
ISBN: 9788395258039

KUP OD WYDAWCY (książka)
KUP OD WYDAWCY (e-book)
KUP W AMAZON


Opis wydawcy:
Ks. Józef Tischner w „Etyce solidarności” pisze, że donos, jako forma zdrady, staje się głównym grzechem przeciwko solidarności sumień. Dlatego każdy konfident popełnia przestępstwo. „Życie wśród pisarzy, agentów i intryg” to książka dokumentalna. Opowiada o długoletnim inwigilowaniu i prześladowaniu autora przez Służbę Bezpieczeństwa i jej rozliczne siatki agenturalne. Srokowski w 1968 r. wraz młodzieżą szkolną, której był nauczycielem, wyszedł na ulice Legnicy, by protestować przeciwko komunistycznej indoktrynacji. Od tego czasu zaczęły się prześladowania pisarza. Kolejne dziesięciolecia dramatycznie odcisnęły się na jego psychice i działalności twórczej. Srokowski znakomicie splata wątki politycznych szykan z towarzyskimi intrygami, cenzorskimi blokadami i administracyjnymi ograniczeniami. Dochodzą do tego medialne ataki i środowiskowe układy.
Unikalną wartością tego fascynującego dzieła są dzienniki twórcy, zderzające się z dokumentami IPN, przekazami prasowymi i donosami konfidentów. Jedna z najciekawszych i najbardziej wartościowych książek, które dokonują rozliczeń z najnowszą historią Polski.
Literatura faktu, a zarazem uniwersalny i błyskotliwy epos o zmaganiach ludzkiego losu z demonami zła.







Ilustracje © brak informacji / za: www.magnapolonia.org

Redakcja ITP niniejszym informuje Szanownych Czytelników, że NIE otrzymaliśmy żadnego wynagrodzenia (pieniężnego lub w jakiejkolwiek innej postaci) za promowanie powyższej książki. Wszelkie filmy, publikacje i inne wydawnictwa, jakie są promowane przez naszych redaktorów, pojawiają się na naszych łamach tylko i wyłącznie wtedy, gdy MY SAMI uznamy je za warte polecenia naszym Czytelnikom. To właśnie jest jedna z zalet posiadania przez nas absolutnej i niczym nieskrępowanej niezależności od kogokolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2