Jesteśmy świeżo po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zmieniły one w pewnym sensie UE, ale tak naprawdę dotychczasowy kierunek jej rozwoju na razie się nie zmienia. Dalej rządzą dziwni zwolennicy jednego Państwa Europa zamiast konglomeratu niezawisłych państw europejskich, Europy Ojczyzn.
Może warto teraz trochę zastanowić się nie nad bieżącymi wydarzeniami, ale nad tym, co nas czeka w przyszłości i dokąd zmierza Unia Europejska. Może warto zadać jej pytanie: Europo, Unio Europejska, dokąd to wędrujesz i po co w ogóle istniejesz?
Jest wiele osób, dla których zbyt mało mówi się w Polsce o Unii Europejskiej sprowadzając dyskusję do wewnętrznych sporów politycznych a już okres przedwyborczy do jesiennych wyborów do parlamentu wszystkim odbiera czas na myślenie o UE, choć przecież tak niedawno właśnie wybory do PE rozgrzewały emocje.
A przecież de facto, nad czym boleję nieustannie, przeszło 80% nowych praw obowiązujących w Polsce powstaje w zaciszu rządu europejskiego, czyli w Komisji Europejskiej. Dobrze się stało, że szefem tej instytucji nie został Frans Timmermans, który organicznie nie nienawidzi naszej konserwatywnej Polski i nie znosi Polaków oraz jest zwolennikiem idei budowy jednego państwa Europa. To, że nie został tym szefem możemy z czystą prawdą faktograficzną zawdzięczać naszemu premierowi M. Morawickiemu. Potrafił on stworzyć koalicję blokującą wybór tegoż Pana na to tak wyczekane przez niego stanowisko. Został wiceszefem, ale już nie ma nad sobą wiecznie zapijaczonego Junkersa a konserwatystkę "z jajami", która nie pozwoli mu rządzić wedle jego "widzi mi się". Jego rola została znacznie ograniczona i już jego stanowisko nie będzie oznaczało, że to będzie stanowisko całej KE.
Pomijam tu też bezsporny fakt, że tak naprawdę Parlament Europejski jest instytucją fasadową, nie mającą prawie już nic wspólnego z demokracją, ba staje się nawet kpiną z demokracji (np. wybory na przewodniczącego PE, gdzie znamy już jego nazwisko więcej niż dwa lata wcześniej i dla którego faktycznie nie ma nigdy żadnej konkurencji jak to drzewiej w demokracjach bywało). Ciałem, które realnie wpływa na Unię Europejską jest li tylko właśnie demokratycznie niewybieralna Komisja Europejska, czyli rząd UE!
I niestety, po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego, odsetek praw powstających w Unii a nie w macierzystych krajach coraz bardziej się zwiększa. Rośnie też rola KE. Ostatnie projekty ściślejszej integracji budżetowej, fiskalnej, bankowej i innych, niemal już całkowicie zabierają suwerenność krajów członkowskich UE. Mam nadzieję, że to już przeszłość, ale to tylko nadzieja.
Czy taka tendencja jest zgodna z tym, czego chcieliby mieszkańcy Europy? Czy twór hybrydowy zwany Unią Europejską faktycznie jest tą wymarzoną strukturą jej funkcjonowania? Czy politycy unijni tworzą coś, co raczej jest oderwane od rzeczywistości i pragnień poszczególnych narodów a Unia Europejska jest raczej biurokratycznym molochem, który potrzebny jest tylko i wyłącznie politykom, biurokratom i syjo–globalno–unijnym elitom marzącym o jakiejś formie globalnego zarządzania Europą i światem? Czy obecna UE nie jest w istocie projektem niszczącym suwerenność i niepodległość krajów do niej należących a tym samym nie jest twórczo rozwiniętą marksistowską koncepcją ZSRR i III Rzeszy? A może po prostu jest projektem tylko jednego kraju, czyli Niemiec, które chcą podporządkować sobie kontynentalną część Europy? Na razie nie wiemy jak to będzie teraz w nowym parlamencie, bo przecież Europejczycy dali żółtą kartkę dla UE a UK teraz – za nowego premiera Borisa Johnsona – wyjdzie z tej "biednej ideowo unii" nawet bez żadnych porozumień i uważam, że Wielka Brytania podjęła słuszną decyzję.
Chyba jednak warto stawiać takie jak wyżej pytania, bo dotyczą one nas wszystkich, naszej przyszłości.
Trudno jednoznacznie jednak dać na nie odpowiedź, choć gdybym miał się zdecydować, to niemal na wszystkie pytania odpowiedziałbym twierdząco i dodałbym jeszcze stwierdzenie, że UE funkcjonuje tylko dzięki finansowemu nieracjonalnemu zadłużaniu się jej członków (a może właśnie w tej całej unii chodzi o finansowe ubezwłasnowolnienie poszczególnych krajów?)*. Przychylam się też do stwierdzenia, że UE zmierza w kierunku zupełnie odmiennym od rzeczywistych pragnień Europejczyków. Szczególnie widać to w czasie wykreowania przez A. Merkel kryzysu imigranckiego, gdzie poszczególne państwa powracają do idei obrony własnych obywateli nawet kosztem narażania się na restrykcje wewnątrzunijne.
Coraz więcej państw pragnie chyba powrotu do stanu przedunijnego. A stan obecny należy zmienić, bo – wedle mnie – obecny kryzys implikowany jest faktem istnienia samej UE w jej obecnym kształcie. Można zaryzykować stwierdzić, że na unijny kryzys lekarstwem jest mniej tej unii w unii a nie zacieśnianie jej integracji! A może tym lekarstwem jest po prostu jej upadek.
Może też to, że od zarania jej dziejów Europa rozwijała się narodowo i terytorialnie tworząc narodowe kultury i państwa sprawia, że dla Europejczyków powoli jakaś wizja bycia "formą europejskiego bezpaństwowca" jest obca i odległa? Może też dzięki tej wielowiekowej różnorodności kulturowo–narodowej Europa zawdzięczała bycie awangardą rozwoju cywilizacyjnego? A bezpaństwowa Europa raczej ją uwstecznia nie generując oczekiwanych zysków dla jej mieszkańców…
Korupcja, nadęta biurokracja, waluta Euro (która w istotnej części jest generatorem kryzysów finansowo–gospodarczych) i kosmopolityzm elit europejskich sprawiają, że Europejczycy mają dość i wiele krajów pragnie diametralnych zmian zmierzających do odbudowy Europy i powrotu do jej świetności. Europejczycy już na ulicach swoich miast dają wyraz owemu niezadowoleniu dla obecnych elit europejskich i niezależnie od jego przyczyn Europa i Unia Europejska musi się zastanowić, czy obecny kierunek jej rozwoju jest społecznie akceptowalny! Uważam, że nie i trzeba tą Unię – żeby w ogóle istniała – trzeba zreformować całkowicie.
A może należy jednak powrócić do pierwotnej idei i rozwiązań, które były podstawą utworzenia EWG? Może jednak ze względu na narodowe i państwowe tradycje historyczne państw Europy a także tkwiącą głęboko tożsamość narodową poszczególnych narodów, lepszym rozwiązaniem jest idea właśnie Europy Ojczyzn niż tworu, jakim ma być Państwo Europa?
Jakoś tak historia chyba przynosi odpowiedź na te pytania. Wszystko to, co było tworzone sztucznie i mające na celu połączenie poszczególnych narodów w jeden organizm umierało śmiercią naturalną lub po niepokojach społecznych i wojnach. Padło Cesarstwo Rzymskie, padła III Rzesza, rozpadł się ZSRR, po Jugosławii nie ma śladu…
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad…
© Krzysztof Jaworucki
27 lipca 2019
źródło publikacji: „Unio Europejska! Co z Tobą dalej?”
www.KrzysztofJaw.blogspot.com
27 lipca 2019
źródło publikacji: „Unio Europejska! Co z Tobą dalej?”
www.KrzysztofJaw.blogspot.com
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz