OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

„Kałboje” i czerwonoskórzy

Piotr Lewandowski w swoim artykule sprzed dwóch tygodni zatytułowanym „„Kałboj” Trzaskowski” udowodnił, że fonetyczny, czyli zgodny z dźwiękiem oryginalnego języka oraz ściśle odpowiadający angielskiej wymowie polski zapis słowa „cowboy” nabiera zupełnie nowego znaczenia. Dodam, że znaczenia idealnie pasującego do prezydenta Warszawy w związku z awarią rurociągu i spuszczeniem do Wisły ścieków pełnych fekaliów.
A przecież cowboy to tak naprawdę zwykły amerykański pasterz i poganiacz bydła. Tak sobie pomyślałem, że ten polski „kałboj” jest bardziej uniwersalny i również doskonale pasuje do lapidarnego określenia przedstawicieli pewnej bardzo ostatnio wojowniczej i odmiennej orientacji seksualnej.
Nie będę wchodził w bliższe szczegóły i wyjaśnienia, ponieważ wiem z autopsji, że gazetę czyta się często podczas spożywania posiłku lub picia porannej kawy. Nie chciałbym, aby poprzez podanie drobiazgowego wyjaśniania, dlaczego akurat „kałboj”, ktoś przerwał konsumpcję lub, co gorsza, odłożył na bok „Warszawską”. Tak więc mrugnijmy do siebie na znak, że jak mówią młodzi, kumamy o co kaman.

Tak więc jak się można łatwo się domyślić będzie dzisiaj również o Robercie Biedroniu z rozmywającego się ugrupowania „Wiosna”, a szerzej o koalicji „Komitet Wyborczy Lewica”, w skład którego wchodzą jeszcze komuchy z SLD, partia „Razem” Zandberga i kilka mniejszych lewackich ugrupowań. Cały plan polega na tym, że cała ta czerwona i tęczowa hołota startuje jako wyborczy komitet partyjny oparty na SLD i żeby wejść do sejmu potrzebują zaledwie 5 procent głosów, a 3 procenty wystarczą, aby zdobyli z budżetu subwencję partyjną. Wyniki ostatnich sondaży pokazują nam wyraźnie, że i z jednym i drugim czerwoni nie będą mieli raczej kłopotu. Tak więc bardzo realnie rysuje nam się przed oczami obraz sejmu, w którym zasiądą nie tylko „kałboje” od Biedronia, ale także skrajni lewacy od Zandberga oraz cała plejada komunistycznych trupów z PZPR, których z jakichś bliżej nie znanych nam jeszcze powodów postanowił wskrzesić Grzegorz Schetyna obsadzając nimi listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wystarczy, że wymienię takich towarzyszy i dzisiejszych europosłów jak Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Belka i Bogusław Liberadzki. Niestety w poselskich ławach już jesienią możemy ujrzeć czerwone facjaty Joanny Senyszyn, Włodzimierza Czarzastego, Roberta Kwiatkowskiego, Marka Dyducha czy adiutanta Urbana, Andrzeja Rozenka.

Jak widzimy cztery lata rządów Zjednoczonej Prawicy to stanowczo za krótki okres czasu, aby wyplenić komunistyczne złogi, które szczególnie rozpleniły się w dużych polskich miastach. Zastanówmy się dlaczego tak jest? Może nie będzie to do końca wyczerpująca odpowiedź, ale moim zdaniem jest to w dużej mierze relikt czasów PRL. Przecież regułą wtedy było, że sprawdzeni w głębokim terenie towarzysze bardzo często awansowali, i wraz z całymi rodzinami przenosili się z gmin i powiatów do ośrodków wojewódzkich, a najwięksi szczęśliwcy, którzy szli co najmniej w setki importowani byli do samej stolicy gdzie zasilali nie tylko najwyższe władze partyjne, ale słynne branżowe przemysłowe zjednoczenia których było wtedy w Polsce około 150. Choć większość z nich miała siedzibę w Warszawie to przecież dziesiątki funkcjonowało w Katowicach, Szczecinie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku, Łodzi. To tam zasłużeni towarzysze znajdowali ciche przystanie i nawet jeżeli ich kariera nie toczyła się dalej po ich myśli pozostawali tam z rodzinami wydając na świat kolejne antypolskie pokolenia z często już innymi nazwiskami, co uniemożliwia nam dzisiaj identyfikację tej czerwonej hordy. Często dziwię się jak młodzi ludzie mogą zasilać szeregi legalnie przecież działającej od 2002 roku Komunistycznej Partii Polski? Idę o zakład, że gro tego młodego lewackiego narybku w dużych miastach to potomkowie tych „zasłużonych w terenie” towarzyszy- półanalfabetów awansowanych na zasadzie, nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera.

A wracając na koniec do „kałboja” Biedronia to naprawdę ciężko mi jest zrozumieć jak ktokolwiek może głosować na tego politycznego oszusta, który przy pomocy publicznie wygłaszanych kłamstw uwił sobie gniazdko w Brukseli i dzisiaj śmieje się bezczelnie w twarz tym którzy mu uwierzyli, że zrzeknie się mandatu europosła i wystartuje w wyborach parlamentarnych. Jak można nie dostrzegać, że jest on zwykłym politycznym słupem za pomocą którego Niemcy i Soros postanowili znowu zamieszać w polskiej polityce?

Felieton ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”


© Mirosław Kokoszkiewicz
1 października 2019
źródło publikacji: wpis Autora na portalu:
facebook






Ilustracja Autora © brak informacji / za: www.facebook.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2