OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Świata nie można zmieniać na lepsze poprzez zmianę nazwy

Ostatnio (ku ogólnej radości) swoje prezentacje podczas pra-wyborów zaczynam tak:
„Żyjemy w d***kracji. Konfederacja weszła do Sejmu mając ponad 6%, po naprawdę ciężkiej pracy i błyskotliwych występach w Sejmie weszliśmy na 9% – i stop. A gdy powiedziałem, że większa jest szansa na spełnione małżeństwo faceta z szympansicą, niż z drugim facetem – skoczyło na 12%”.
Bo w ogóle to ja wygaduję rzeczy prawdziwe, ale odrzucające „poprawczaków politycznych”. Jednak na ich głosy przecież i tak nie liczymy – nieprawda-ż?

Ostatnio usłyszałem, że nie powinienem używać słów „idiota”, „imbecyl”, „debil” i „kretyn” – bo „medycyna usunęła te zwroty, gdyż są uważane za obraźliwe”. Przepraszam – ale co mnie obchodzi ta „medycyna” i jak ma owa „medycyna” na imię?

A jeśli Amerykańskie Stowarzyszenie Medyków usunęło homoseksualizm z listy „zboczeń” to ja mam obowiązek nie nazywać tego „zboczeniem”? Powtarzam: język należy do ludzi, i nie będzie nas „rząd” zmuszał do nazywania „małżeństwem” związku dwóch homosiów, a AMA zakazywać nazywania „zboczeniem” tego, co my tak nazywać chcemy.

Akurat zupełnym przypadkiem pisałem o aferze z Głównym Lekarzem Weterynarii – i znów dowiedziałem się, że nie powinienem pisać „weterynarz”, bo to „niewłaściwe określenie”. Zajrzałem do Wikipedii – i zdębiałem. Przeczytam tam bowiem:
„W powszechnym języku utarło się nazywanie przedstawicieli tego zawodu “weterynarzami”. Jednakże mało kto wie, że ta forma jest uznawana za błędną lub nawet obraźliwą zwłaszcza w środowisku lekarsko-weterynaryjnym. Weterynarz bowiem, a więc tłumacząc z łacińskiego veterinarius oznacza nikogo innego, jak “hodowcę zwierząt”. Dopiero łacińskie sformułowanie medicus veterinarius, czyli w wolnym tłumaczeniu “lekarz weterynarii” oddaje właściwe nazewnictwo przedstawicielom tego zawodu. Jednak i ta ostatnia forma budzi pewne wątpliwości nawet wśród językoznawców, gdyż sugeruje, iż przedmiotem leczenia tak tytułowanego specjalisty nie są zwierzęta, lecz sama weterynaria, dlatego też coraz częściej używa się zwrotu “lekarz medycyny weterynaryjnej”. Tytuł ten jest następstwem stosowania podobnych zwrotów w medycynie ludzkiej – lekarz medycyny estetycznej bądź lekarz medycyny sportowej. Uzasadnieniem jest ciągłe dążenie do pokazania i kroczenia nurtem jednej medycyny o wielu specjalnościach”.

Co ciekawsze: po zajrzeniu do GOOGLA pod „weterynarz” znalazłem tysiące facetów nazywających się „weterynarzami” – a nawet Główny Lekarz Weterynarii figuruje w Wikipedii jako https://pl.wikipedia.org/wiki/Bogdan_Konopka_(weterynarz) . Gdy nie wierząc własnemu wykształceniu wpisałem do Tłumacza GOOGLE „veterinarius” znalazłem nie „hodowcę zwierząt”, lecz „lekarza weterynarii”. Uff.

W Polsce panuje wiara, że świat można zmieniać na lepsze poprzez zmianę nazwy. Ciecia nazywano „stróżem”, potem „dozorcą” potem „Gospodarzem domu”. Nazwy muszą być coraz bardziej pompatyczne – i niezmiennie: dłuższe. Jest to strata czasu mówiącego i słuchaczy – a „time is money”.

Zacni meta-psychiatrzy uznali, że zamiast „idiota” czy „debil” trzeba mówić „osoba upośledzona umysłowo według dawnych klasyfikacji. Idiotyzm to termin obecnie nieużywany w medycynie ze względu na pejoratywne znaczenie potoczne” (Wikipedia) W medycynie może nie – ale poza medycyną mówimy tak, jak mówimy. Tak nawiasem: lekarze nie są idiotami – więc nie wierzę, by tracili czas mówiąc między sobą: „pacjent o IQ mieszczącym się w przedziale 55—69, upośledzony umysłowo w stopniu lekkim, osiągający poziom umysłowy dwunastolatka” – zamiast krótko: „Debil”.
Tak nawiasem: ludzie z zespołem Downa nie są „debilami”; mają zazwyczaj IQ 70-80 – tyle samo, ile mają australijscy Aborygeni czy afrykańscy Pigmeje – a nikt jakoś nie proponuje eksterminacji Aborygenów. Więc dlaczego mamy zabijać dzieci z zespołem Downa?!?

Wracając do naszych matołków. Można zamiast „idiota”, „imbecyl” i „debil” mówić „widylek”, „bujalek” i „mincel” – jednak po 10-20 latach słowa „widylek”, „bujalek” i „mincel” staną się równie obraźliwe, jak „idiota”, „imbecyl” i „debil”.


© Janusz Korwin–Mikke
16 grudnia 2019
źródło publikacji:
www.Korwin-Mikke.pl





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2