OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Kula jasnowidzenia, część 3: plankton

POPRZEDNIE:
Kula jasnowidzenia, część 1: Prawo i Sprawiedliwość
Kula jasnowidzenia, część 2: Platforma Obywatelska

        Oprócz dwóch głównych partyjnych graczy w Sejmie znalazły się jeszcze Lewica, PSL oraz Konfederacja. Komitety te zebrały w sumie 90 mandatów (49+30+11). Dlaczego nazywam ich „planktonem”, skoro stanowią jedną piątą Sejmu? Ano dlatego, że tak naprawdę mamy do czynienia z komitetami składającymi się z przedstawicieli wielu ugrupowań, które zawarły zgodę na czas wyborów. Ale czy ta zgoda przetrwa?

Mało prawdopodobne, by kluby poselskie przetrwały w takim składzie, w jakim dostały się do Sejmu jako komitety wyborcze. Przepływy posłów i senatorów z jednej partii do innej istniały zawsze (na przykład Kukiz’15 w poprzedniej kadencji stracił połowę członków) i ta kadencja nie będzie wyjątkowa. Co kogo czeka w najbliższej przyszłości? Pospekulujmy.

Lewica


Wielki sukces i powrót SLD po czterech latach nieobecności. W Sejmie znajdzie się plejada starych, agresywnych (post)komunistów z Czarzastym, Senyszyn, Dyduchem czy Kwiatkowskim na czele. Ale Lewica w Sejmie składa się z 26 członków SLD, 17 członków Wiosny i 6 członków Razem. Dwie pierwsze partie zapowiadają połączenie, trzecia na razie chce zachować tożsamość i deklaruje, że założy własne koło sejmowe. Na pewno doskonały wynik Adriana Zandberga (140 tysięcy oddanych głosów na jego kandydaturę) dodał skrzydeł nie tylko samemu Zandbergowi, ale również innym politykom Razem. Wiosna, która powstała jako projekt nowej, świeżej lewicy, zostanie najpewniej zwasalizowana i wchłonięta przez SLD (zapowiadany jest już kongres zjednoczeniowy), czyli niemal dokładnie powtórzy się sytuacja, jaką widzieliśmy w przypadku Nowoczesnej oraz Platformy Obywatelskiej.

Czego można się spodziewać po Lewicy oprócz wskrzeszania pamięci o rzekomych zasługach komunistów rządzących PRL-em, walki z polskim patriotyzmem i kosmopolitycznym wasalizmem wobec Unii Europejskiej? Na pewno daleko idących projektów socjalnych, którymi będzie starała się przebić projekty PiS. Jako niewiele znacząca opozycja będzie mogła sobie pozwolić na najbardziej kosmiczne (czytaj: wyczerpujące budżet) pomysły, a PiS będzie musiał, jako partia za budżet odpowiedzialna, te pomysły kontrować. Można się więc spodziewać, że Lewica postara się ustawić siebie na pozycji hojnego darczyńcy pragnącego, by Polską rządziło „Ministerstwo Zdrowia, Szczęścia, Pomyślności”, a PiS ustawić na pozycji biurokraty – skąpca, przeszkadzającego w realizacji tych szczytnych planów. Czy takie zachowanie trafi do elektoratu? Mam wątpliwości, bo ludzie są coraz lepiej wyedukowani i wiedzą, że obiecać można wszystko, zwłaszcza kiedy nie ma się fizycznej możliwości realizacji obietnic.

Co poza tym? Ano Lewicę czeka mordercza walka z Platformą o część elektoratu liberalno-progresywnego, który jeszcze głosuje na PO. I przy prowadzeniu zręcznej polityki potencjał Lewicy może urosnąć kosztem partii Grzegorza Schetyny (ostatnie sondaże wskazują, że Lewica powolutku dogania PO). Warto jednak wskazać, że wiele osób w Wiośnie jest zdegustowanych polityką łączenia się z SLD. Z partii odszedł ostatnio Marcin Anaszewicz, jej współtwórca i kreator programu, mówiąc: – Wiosna się skończyła. Takich, którzy uwierzyli, że projekt Wiosna ma przynieść coś poza trampoliną finansową i polityczną dla Roberta Biedronia i jego kochanka, jest na pewno wielu. Więc i wielu jest teraz rozczarowanych. Czy ci rozczarowani znaleźli się również w Sejmie? To dopiero zobaczymy w trakcie układania się politycznej mozaiki.

PSL/Kukiz


Do Sejmu dostało się 30 posłów z list PSL, ale należy od tej liczby odliczyć Pawła Kukiza i jego czterech kolegów z Kukiz’15. Bowiem już w tej chwili zaczęły się dość oczywiste konflikty między tymi dwoma środowiskami, zarówno prestiżowe (PSL-owcy mają skłonność do lekceważenia nowych towarzyszy), jak i finansowe (PSL zapowiedział, że Kukiz’15 nie dostanie od niego żadnych pieniędzy). Jestem przekonany, że prędzej czy później Kukiz pokłóci się z władzami PSL, bo przy jego charakterze, histerycznej chimeryczności oraz skłonności do obrażania ludzi wydaje się to bardzo prawdopodobne. Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, będzie starał się umocnić pozycję partii, osiągając dobry wynik w wyborach prezydenckich. I ten niezły wynik nie jest wykluczony, chociaż marzenia o osiągnięciu drugiej tury można włożyć między bajki.

PSL osiągnął wielki sukces po pierwsze dlatego, że w ogóle przekroczył wynoszący 5% próg wyborczy. Po drugie przekroczył go znacząco (wynik: 8,5%). I po trzecie: pierwszy raz w najnowszej historii przekroczył próg wyborczy zarówno na wsi, w małych miastach, jak i (to była sensacja!) w największych miastach. W samej Warszawie partia zdobyła dziewięć razy więcej głosów niż 4 lata temu! Analitycy mówią, że PSL z zawodowego związku rolników (którego symbolem był chłop z widłami) przekształci się w centrowe ugrupowanie drobnomieszczańskie. Czy ta metamorfoza się powiedzie? Jeśli tak, to PSL będzie stanowi

zagrożenie zarówno dla PO, jak i dla PiS. Warto też zwrócić uwagę na jedno: wyborcy PO przechodzący do PSL nie będą we własnych oczach „zdrajcami”, bowiem obie partie uważane są za sojuszników (dlatego taki transfer poparcia jest łatwiejszy). Jednak ów sojusz jest coraz bardziej kruchy, a fakt, że PSL „podebrał” działaczy Grzegorzowi Schetynie i wprowadził ich do Parlamentu, na pewno nie pomaga wzajemnym relacjom.

Konfederacja


Jedenastu posłów Konfederacji w Sejmie to spora niespodzianka. Niewielu wróżyło temu komitetowi przekroczenie progu wyborczego, a jeśli nawet, to mówiono o wprowadzeniu trzech–czterech posłów, a nie aż jedenastu. Nie wystarczy to na stworzenie klubu parlamentarnego, ale na pewno pozwoli na dość swobodne głoszenie poglądów, a w pewnych sytuacjach może mieć też znaczenie dla wyników głosowań (bo przecież w Sejmie niemal nigdy nie ma stuprocentowej frekwencji). I znowu trzeba zwrócić uwagę na ważny fakt: Konfederacja nie stanowi jedności. To zbiór indywidualności połączonych często nie poglądami, a wspólnym interesem. Przecież od pierwszych dni po wyborach zastanawiano się, czy Konfederacji nie podzielić na dwa koła poselskie (w uproszczeniu: jedno wolnorynkowe, drugie narodowe). W końcu z pomysłu zrezygnowano, lecz jestem pewien, że prędzej czy później dojdzie w tym gronie do konfliktów.

To, czy Konfederacja ma szansę na coś więcej niż bycie jednokadencyjną efemerydą, zależy w dużej mierze nie tylko od niej samej, lecz również od władz PiS. Im mniej w PiS będzie zrozumienia dla drobnej przedsiębiorczości, im więcej afer (w rodzaju afery Banasia), im więcej alienacji od społeczeństwa i arogancji, tym bardziej urosną szanse Konfederacji. Jeżeli PiS nie przeprowadzi wreszcie reformy sądów, będzie to również działało na korzyść konfederatów. Tak samo jak nadmierna spolegliwość wobec USA, która coraz bardziej zaczyna drażnić nawet twardy elektorat PiS (nie podważając oczywiście, że USA są naszym najważniejszym i de facto jedynym sojusznikiem). Dzięki jedenastu posłom Konfederacja będzie bardziej słyszalna i widoczna, co, zważywszy na liczne – najłagodniej mówiąc – kontrowersyjne wypowiedzi Janusza Korwina-Mikkego czy Grzegorza Brauna, wcale nie musi jej pomagać w zdobywaniu stronników. Wielu wyborców odstręcza również antysemityzm widoczny w wielu wypowiedziach osób deklarujących, że są zwolennikami Konfederacji. To połączenie antysemityzmu z infantylnym antyamerykanizmem oraz z sympatią dla Rosji kazało wyborcom innych partii nadać konfederatom przezwisko „ruskich onuc”. I chociaż można dyskutować, na ile ono jest prawdziwe, to na pewno nie będzie pomagało w zdobywaniu nowych głosów. Sam znam wielu ludzi, którzy mówią, że denerwuje ich łagodność i ślamazarność PiS, ale na Konfederację nie zagłosują, bo „to straszny obciach”. Póki Konfederacja nie pozbędzie się tej opinii, to ciężko jej wróżyć, by ruszyła mocniej do przodu.

*


W nadchodzącej kadencji Parlamentu politycznie czeka nas ciekawy czas. Niewielka przewaga PiS oraz silniejsza w nim rola ugrupowań Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry. Roztrzęsiona, pozbawiona skutecznego przywództwa, „nadgryzana” ze wszystkich stron Platforma. Skuteczny powrót Lewicy, silnie łączącej tym razem postkomunizm ze skrajną progresywnością. Wreszcie obecność kontrowersyjnej Konfederacji… Cóż, nudno nie będzie!

A czy wiedzą Państwo, co jest jeszcze niezwykłe w tej kadencji Sejmu? Otóż to, że poza Parlamentem nie ma w tej chwili żadnej siły, która teraz się co prawda nie dostała, ale miałaby realne szanse w przyszłości (bo Bezpartyjni i Samorządowcy, następny komitet w kolejności, otrzymali zaledwie 0,76% głosów!). Wszyscy gracze są na miejscu!


© Jacek Piekara
16 grudnia 2019
źródło publikacji:
www.WarszawskaGazeta.pl








Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2