Jak twierdzili gdańscy „aferałowie”, nieruchomość ma taką wartość jaką ktoś jest skłonny za nią zapłacić.
Dodajmy- ktoś wskazany przez Ministerstwo Skarbu. Jak łatwo policzyć zysk na tej transakcji wynosiłby około 4445%.
Grupa inwestorów z właściwą sobie bezczelnością zaproponowała gminie Konstancin odsprzedanie obszaru potrzebnego pod obwodnicę za sumę równą zapłacie za cały areał. Tak, że otrzymaliby Łąki Oborskie praktycznie za darmo. Na tych łąkach projektowano pole golfowe i 22 rezydencje z przypisaną do każdej działką o powierzchni bodajże powyżej dwóch hektarów. Ówczesny burmistrz Konstancina Marek Skowroński nie przejawiał zainteresowania łąkami. Walczący o zrealizowanie przez gminę prawa pierwokupu terenu mieszkańcy gminy zgrupowani w stowarzyszeniu „Stańczyk” nie mieli w nim sprzymierzeńca. Co ciekawe żaden z notariuszy, z którymi rozmawiałam nie chciał się podjąć sporządzenia aktu notarialnego pomimo, że przysługująca za tą transakcję taksa notarialna wynosiła jak sobie przypominam około 300 tysięcy. Skusiła się wreszcie na to pewna młoda notariusz, ale szybko się wycofała. Przyznała się potem, że odwiedziło ją dwóch smutnych panów, którzy głośno ubolewali nad losem, który spotkałby jej śliczną twarzyczkę gdyby sporządziła ten akt notarialny.
Pani Elżbieta Chojna Duch musi być powszechnie i ponad wszelkimi podziałami szanowana i doceniana. Kiedyś Ministerstwo Skarbu wytypowało ją wśród innych prominentów na beneficjentkę transakcji związanej z Łąkami Oborskimi, teraz partia rządząca wysuwa jej kandydaturę do Trybunału Konstytucyjnego. Musi też być wybitnym fachowcem jeżeli zdołała zgromadzić około 20 milionów. Piszę około gdyż Pani Elżbieta zdradziła w rozmowie z Robertem Mazurkiem, że nie pamięta ile dokładnie ma pieniędzy na koncie. Wybitne jednostki nie zajmują się takimi drobiazgami. Prezydent Gdańska Adamowicz też nie pamiętał ile właściwie ma mieszkań.
Na liście inwestorów był również Dariusz Rosati, którego zasługi w aferze FOZZ warto zachować w pamięci. Był też niejaki Piotr Nurowski, współpracownik wywiadu wojskowego, który zasłynął wybudowaniem w Konstancinie rezydencji na terenie chronionym. Rezydencji tej pilnowali ochroniarze, przepędzający zatrzymujące się samochody. Wiem o czym mówię, bo mnie też to spotkało chociaż nie chciałam robić żadnych zdjęć, chciałam tylko sobie popatrzyć jak żyją ludzie znani i zasłużeni.
Jak głosi wieść gminna pan Nurowski wspierał finansowo konkurujące ze sobą partie, tak że zawsze wygrywał wybory. Tak postępuje człowiek przezorny, nie to co my wierni naiwniacy oczekujący nieodmiennie jakiejś dobrej zmiany.
Wydawało się że sprawa Łąk Oborskich znalazła swój szczęśliwy finał. Gmina skorzystała, choć niechętnie, z prawa pierwokupu. Wybory na burmistrza Konstancina wygrał ostatecznie Kazimierz Jańczuk były milicjant, czyli człowiek, który walczył kiedyś przecież w pierwszym szeregu o ludową ojczyznę. Gmina Konstancin zaangażowała się niedawno w następną niekonwencjonalną transakcję. Otóż gmina była skłonna przekazać SGGW 191 hektarów w zamian za 18 hektarów i to nieodpłatnie czyli za tę samą cenę. Losy tych 190 hektarów były niejasne, gadatliwa urzędniczka uczelni zdradziła mi, że mają być rozprzedane bezprzetargowo (cokolwiek to miałoby znaczyć). Transakcję została jednak anulowana po programie Anity Gargas na temat Konstancina. Mówi się, że gmina chciałaby wrócić do koncepcji pola golfowego. Jeżeli faktycznie na Łąkach Oborskich miałoby powstać powyżej dwudziestu rezydencji wszyscy rozumiemy, że pole golfowe jest w Konstancinie inwestycją priorytetową.
Bonzowie Konstancina zaangażowali się podobno finansowo w ostatnie wybory. Nie wiem kto i w jakiej formie dostawał pieniądze na wsparcie kampanii wyborczej, to powinni ustalić dziennikarze śledczy.
Łąki oborskie były wraz z pałacem i gospodarstwem rolnym częścią majątku Potulickich. We wrześniu 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego wydał dekret o reformie rolnej. Zgodnie z nim na rzecz Skarbu Państwa przechodziły nieruchomości ziemskie, w których znajdowały się użytki rolne o areale powyżej 50ha. Prawdziwi właściciele pozbawiani byli własności, bez jakiegokolwiek odszkodowania. Tak też stało się z majątkiem oborskim, w tym wybudowanym w XVII w. pałacem. W 1947 r. ówczesny prezes Związku Literatów Polskich Jarosław Iwaszkiewicz skierował do Ministra Kultury prośbę o utworzenie tu Domu Pracy Twórczej. (Szkoda że nie oddał na ten cel swego pałacu w Stawisku) Po upadku komunizmu pałac nadal pozostał w użytkowaniu ZLP, poprzez Fundację Domu Literatury i Domów Pracy Twórczej prowadzącą w nim hotel i restaurację.
Ostatecznie decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego z lipca 2015 roku, kompleks pałacowy stał się własnością Teresy Potulickiej-Łatyńskiej, pozostała część majątku, w skład której wchodzi gospodarstwo rolne należy nadal do Skarbu Państwa.
Historia podejrzanych interesów związanych z nieruchomościami konstancińskimi nie ma końca.
© Izabela Brodacka Falzmann
16 listopada 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
16 listopada 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © domena publiczna / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz