Łukasz Żygadło / „Warszawska Gazeta”:
— Pani Profesor, podobno poznała Pani Adama Bodnara, zanim jeszcze został Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Co może Pani o nim powiedzieć?
Profesor Krystyna Pawłowicz, poseł Sejmu VIII kadencji (PiS):
— Znam pana Bodnara z czasów, gdy jeszcze pracowałem na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Prawa.
Kierownikiem mojego Zakładu Administracyjnego Prawa Gospodarczego i Bankowego był prof. M. Wyrzykowski, który ściągnął pana Bodnara do naszego zakładu. Pan Bodnar nigdy wcześniej nie zajmował się prawem gospodarczym, a mimo to dostał do prowadzenia zajęcia z tego przedmiotu. Po prostu pan Wyrzykowski – później sędzia Trybunału Konstytucyjnego – zajmujący się lewackimi prawami człowieka, ściągnął go do nas, aby zatrzymać go na Uniwersytecie. A. Bodnar zrobił później u nas doktorat. Jako kolega pan Bodnar był nielojalny wobec mnie. Byłam na obronie jego doktoratu na temat „obywatelstwa wielopoziomowego”. Przekonywał w nim o wyższości „obywatelstwa europejskiego nad obywatelstwem polskim”.
— Czyli gdy Pani Profesor, będąc już posłem w 2015 roku, zobaczyła kandydaturę na RPO właśnie Adama Bodnara, to wiedziała Pani, z kim ma do czynienia.
— Tak, wiedziałam. Prof. M. Wyrzykowski zawsze promował osoby o tak lewackich poglądach. Promował również A. Bodnara, który w 2015 r. został powołany przez Sejm na Rzecznika Praw Obywatelskich. Miałam najgorsze przeczucia, które szybko się sprawdziły podczas wykonywania przez niego konstytucyjnych funkcji. Pan A. Bodnar traktował tę funkcję bardzo ideologicznie, a nawet skrajnie ideologicznie, co zresztą jest naturalne dla lewacko-obyczajowo-liberalnego środowiska. Pan Bodnar jako RPO od początku starał się zrobić z tego urzędu lewackiego nadzorcę, terroryzującego Polaków i polskie władze.
— Brała Pani udział w posiedzeniach Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, na których A. Bodnar corocznie przedstawiał sprawozdania wykonania budżetu przez jego urząd RPO. Jak to wyglądało?
— RPO jako organ konstytucyjny podobnie jak inne organy wymiaru sprawiedliwości i ochrony praw człowieka corocznie przedstawiają sprawozdanie z wykonania budżetów swego urzędu oraz plany na kolejny rok. Z rzecznikiem Bodnarem Komisja spierała się zawsze o wydawanie pieniędzy na nowo powoływanych kolejnych jego zastępców. Wśród nich była też dzisiejsza lewacka europoseł Wiosny pani Spurek. To organizacyjne rozbuchanie pociągało za sobą również żądanie finansowego wsparcia przez Sejm. Pan Bodnar stale wnioskował o zwiększanie budżetu, a ze środków RPO finansował głównie nieproporcjonalnie rozdęte działania na rzecz środowisk LGBT, jak również zaczął wmawiać opinii publicznej, że głównym problemem „obywatelskim” w Polsce jest torturowanie więźniów...W tym celu utworzył nawet w ramach swego urzędu tzw. „Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur” podległy mu jako rzecznikowi. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że jest to osobna, rządowa instytucja, lecz w praktyce jest to komórka, którą Pan Bodnar powołał dla zaspokojenia swych urojeń w sprawie tortur w polskich więzieniach.
— Czyli rozbudowywał funkcję RPO od początku kadencji?
— Pan Bodnar w czasie swej pięcioletniej kadencji, wywraca pojęcia dobra i zła atakuje naturalne postawy i zachowania, lansuje jako wzory bohaterów lewackich ideologii. Najlepszym przykładem jego rozumienia dobra i zła jest jego stanowisko ws. działań policji i prokuratury przy zatrzymaniu mordercy 10-letniej dziewczynki. To wyjątkowy przykład oderwania się rzecznika od realiów społecznych i oczekiwań naturalnej sprawiedliwości.
— Czyli jakich?
Społeczeństwo oczekuje kary za zbrodnie. Nie chce tortur ani znęcania się nad kimś. Tak uważam. Jednak procedury zatrzymania szczególnie groźnych przestępców mają swoje regulacje i zasady mające chronić społeczeństwo i ofiarę, a nie przede wszystkim sprawcę. Rzecznik Bodnar przedkłada ideologiczne, lewackie pojęcia sprawiedliwości i godności, chociaż pojęcie godności człowieka, ma swe korzenia w chrześcijaństwie, a nie ideologiach komunistycznych usprawiedliwiających zło. W mojej ocenie pan Bodnar sprzeniewierzył się złożonej w Sejmie przysiędze.
— W jaki sposób?
— Pan Bodnar samozwańczo odwraca pojęcia dobra i zła, nadaje nowe lewackie znaczenia sprawiedliwości i godności ludzkiej, które nie mają odniesienia do realiów polskiego społeczeństwa. Rzecznik Bodnar w czasie swych zagranicznych wizyt oczerniał polski naród, przypisując mu udział w Holokauście. Wygłasza swe osobiste poglądy w interesie patologicznych mniejszości, a pomija obronę interesów grup rzeczywiście wymagających interwencji i opieki. Na przykład osób starszych, rodzin wielodzietnych, przedsiębiorców terroryzowanych przez LGBT itd.
— Czy w ocenie Pani Profesor Adam Bodnar traktuje obywateli jednakowo?
— Nie, różnicuje natężenie swych interwencji. Jak wspomniałam wyżej, koncentruje się głównie na ochronie patologicznych lewackich zachowań, niszczących polską wspólnotę narodową, rozmontowujących polskie tradycje i drastycznie nieproporcjonalnie, bezpodstawnie i niesprawiedliwie chroni patologicznie mniejszości, udziela im wsparcia swymi środkami, stając po lewackiej stronie ideowego sporu w Polsce. Z pracy poselskiej wiem, że ilekroć odsyłałam różne osoby do RPO, to pan Bodnar ani nikt z jego biura z reguły nie odpowiadał na prośby i błagania o pomoc. Ale jednocześnie wszystkimi środkami swojego urzędu niszczy przedsiębiorcę – drukarza, który korzystając ze swych konstytucyjnych wolności odmawia wykonania zlecenia homoseksualistom, z których chorą obyczajowością radykalnie jako chrześcijanin się nie zgadza. Sądy po interwencji rzecznika ukarały przedsiębiorcę za to, że odmówił wykonania pracy, którą uważał za pomoc w złym, w grzechu. RPO Bodnar lubi łamać sumienia chrześcijan, mając usta pełne wolności i godności odnoszonych jednak tylko do środowisk LGBT. Uważam pana Bodnara za wyjątkowego szkodnika.
— Przewiduje się dalszą karierę pana Bodnara. Wierzy Pani Profesor, że jest to możliwe?
— Być może. Widząc działania zagranicznych, niechętnych Polsce środowisk, które nagradzają antypolskie buntownicze działania np. D. Tuska czy sędzi M. Gersdorf, bardzo możliwe jest, że również pan Bodnar będzie dalej lansowany na „wybitnego przedstawiciela polskiej demokratycznej opozycji”, stawiającej opór „faszystowskiej, totalitarnej” władzy.
— Za Adamem Bodnarem ujmuje się część mediów i środowisk prawniczych. Wskazują, że zatrzymanemu Jakubowi A., przysługuje zasada domniemania niewinności, dlatego Rzecznik ma rację, gdyż ich zdaniem broni godności słabszego. Jak Pani Profesor to ocenia?
— Myli się tu dwie rzeczy. Domniemanie niewinności jest stosowane po zatrzymaniu, a przede wszystkim dotyczy etapu oceny dowodów wyrokowania przez sąd. Sąd, jeśli ma wątpliwość, czy zebrane dowody wskazują na winę, ma obowiązek zastosować zasadę domniemania niewinności. Gdyby – jak chcą niektórzy – odnosić zasadę domniemania niewinności do momentu zatrzymania, wówczas mielibyśmy do czynienia z sytuacją nielogiczną, bowiem ani policja, ani sąd nie mogliby przecież zatrzymać lub wydać postanowienia o tymczasowym aresztowaniu wobec osoby z góry jeszcze przed zatrzymaniem uznanej za niewinną. Niewinnego w ogóle nie można byłoby zatrzymać.
— Dlaczego Adam Bodnar to myli?
— Ponieważ przedkłada ideologiczno-lewackie interpretacje prawa nad interpretacjami zdroworozsądkowymi, ściśle prawnymi. RPO oczekuje wyjątkowej delikatności i traktowania sprawcy „godnie”, tak aby czuł się jak niewinny. Takie podejście zastało surowo i krwawo zweryfikowane kilka lat temu w Magdalence, gdy policja właśnie „delikatnie” prowadziła akcję wobec gangsterów, czego efektem była śmierć kilku z nich. Jak Pan sobie wyobraża tę akcję według pana Bodnara? Może policjanci mieli do atakujących ich bandytów krzyczeć: „Poddajcie się, nie możemy strzelać, bo nas Adam Bodnar skrytykuje”?. Jak mają postępować policjanci przy zatrzymaniu groźnego przestępcy? Mają prosić, żeby się ubrał, bo im RPO urwie głowę? Praktyka zatrzymań w Polsce i na świecie jest stopniowo zaostrzana i urealniania. Zakłada się bowiem, najbardziej nieoczekiwane i spektakularne reakcje obronne zatrzymywanego. „Delikatnego” zatrzymania próbowano z panią B. Blidą, która wykorzystała to do pozbawienia się życia. Oczywiście nie możemy zakładać, że w przypadku Jakuba A. byłaby identyczna sytuacja, ale podczas zatrzymania policjanci muszą stosować najostrzejsze procedury, gdyż Jakubowi A. nadano status przestępcy wyjątkowo groźnego. Musimy zachować zdrowy rozsądek i mieć poczucie sprawiedliwości. Nie ma w tym nic złego. Państwo chronić ma ofiary, a nie sprawców. Ten sam priorytet powinien mieć RPO Bodnar, który z tego zadania, niestety, się nie wywiązuje.
© Łukasz Żygadło
5 sierpnia 2019
źródło publikacji: „Prof. Krystyna Pawłowicz: Uważam pana Bodnara za wyjątkowego szkodnika NASZ WYWIAD”
www.WarszawskaGazeta.pl
5 sierpnia 2019
źródło publikacji: „Prof. Krystyna Pawłowicz: Uważam pana Bodnara za wyjątkowego szkodnika NASZ WYWIAD”
www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz