Natomiast słowo „etyka”, podobnie jak „cnota”, wyszło z użycia i praktyki. Czy rzeczywiście etyka nie jest nam potrzebna? Prosty przykład – prosisz lekarza o jakąś fizykoterapię na bolący kręgosłup. „Nowoczesny” lekarz, pozbawiony etyki, jest przede wszystkim biznesmenem. Jeśli pracuje dla NFZ, to wie, że już zapłaciłeś, co musiałeś, i bez terapii możesz się obyć. Jeśli taki sam „nowoczesny” lekarz pracuje dla kliniki prywatnej, przepisze ci wszystko, czym zakład dysponuje, a jeśli ci to zaszkodzi, to tym lepiej, będziesz już dozgonnym pacjentem. Złoty środek nie istnieje, bo to wymagałoby etyki.
Karykaturą zawodu lekarskiego jest niejaka Ewa Kopacz, bez względu na jej gruntowną wiedzę o dinozaurach, i tu komentarz jest chyba zbędny.
Strajk nauczycieli pokazał, że dla „nowoczesnego pedagoga” też liczy się wyłącznie mamona. W środowisku akademickim trwa walka na układy i granty, o etyce, jeśli ktoś słyszał, to lepiej, żeby się do tego nie przyznawał. Nadzwyczajna kasta prawnicza sędziów wykazuje się głębokim przywiązaniem do kasy, co zapewnia jej „należne” miejsce w korupcji.
Złoty cielec stał się bogiem dla wszystkich „wierzących inaczej”. Bez pieniędzy trudniej jest osiągać cele, a ci, którzy mają ich nadmiar, cierpią na brak pomysłu, jak je sensownie wydawać. Zastanówmy się co pożytecznego możemy zrobić bez pieniędzy.
© Małgorzata Todd
24 maja 2019
źródło publikacji:
„Etyka 21/2019 (412)”
24 maja 2019
źródło publikacji:
„Etyka 21/2019 (412)”
Ilustracja
Audio © Małgorzata Todd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz