Według dziennika „Haaretz” słowa Netenjahu brzmiały inaczej: Polacy kolaborowali z nazistami. I nie znam nikogo, kto kiedykolwiek zostałby pozwany za tego typu stwierdzenie. Izraelski premier miał możliwość sprostowania słów, jeżeli doszło do przekłamania, ale tego nie zrobił, na pytania dziennikarzy odsyłał do swojego rzecznika prasowego. Dementi wystosowane przez ambasadę Izraela było wystosowane na użytek Polski i brzmiało, że izraelski premier mówił tylko, że nikt nie został pozwany do sądu za mówienie o tych Polakach, którzy kolaborowali z Niemcami, a w żadnym momencie nie wspominał o „polskim narodzie”.
Gdy sytuacja zdawała się uspokoić, znieważać Polskę i Polaków zaczęli kolejni członkowie izraelskiego rządu. Świeżo mianowany minister spraw zagranicznych Israel Katz wypalił rasistowski tekst (który powtórzył w paru mediach), że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki. Polacy współdziałali z nazistami przy Holokauście – wtórował mu Naftali Bennett, lider Nowej Prawicy, minister edukacji Izraela. Na skutek tych wypowiedzi polski premier Mateusz Morawiecki odwołał zaplanowany w Izraelu szczyt państw Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Węgry, Słowacja). Eksperci od polityki Bliskiego Wschodu tłumaczą atak na Polskę izraelskich polityków kampanią wyborczą przed kwietniowymi wyborami do parlamentu. Wszystko to miało sprawić, że wmanewrowany w fałszywą wypowiedź, przypisującą Polsce i Polakom odpowiedzialność za niemiecką zbrodnię Holokaustu, izraelski premier nie mógł ostro jej zdementować z troski o własne sondaże. Jeżeli ta hipoteza jest prawdziwa i Polacy są „chłopcem do bicia” izraelskich polityków zabiegających o głosy, to mamy do czynienia z realnym problemem antypolonizmu wśród Żydów, tak wśród politycznej elity, jak też zwykłych ludzi. Czy możemy sobie wyobrazić sytuację, w której główni polscy politycy licytowaliby się w kampanii wyborczej, kto bardziej obrazi Izrael i Żydów? Czy izraelscy eksperci tłumaczyliby swoim obywatelom i politykom, że należy przeczekać kampanię wyborczą i Polacy zaczną zachowywać się normalnie? Żaden naród nie może pozwalać się obrażać kłamliwymi tekstami przez tych, którzy deklarują, że są naszymi przyjaciółmi i sojusznikami.
Konferencja wojenna
Polska pozwoliła się wykorzystać USA i Izraelowi do zorganizowania konferencji poświęconej sytuacji na Bliskim Wschodzie. A tak naprawdę – co znów, niedyplomatycznie, głośno powiedział premier Netanjahu dziennikarzom, do konferencji, której celem było omówienie wojny z Iranem. Izrael naciska na USA i przekonuje państwa arabskie, że Iran ze swoimi aspiracjami, aby mieć broń atomową, stanowi zagrożenie nie tylko dla Izraela, lecz także dla krajów arabskich. Trzeba pamiętać, że Irańczycy to nie Arabowie, tylko starożytny naród perski. Na dodatek wyznający szyizm, czyli odłam islamu daleko różniący się od sunnitów, którzy są większością w krajach arabskich. Netanjahu dał dowód, że nie przebiera w środkach. Podczas szczytu w Warszawie nagrał rozmowy z arabskimi przywódcami, którzy krytykowali Iran i opublikował w izraelskich mediach. W ten sposób chciał pokazać, że dokonał rzeczy uważanej za niemożliwą: przekonał do poparcia swoich wojennych planów przywódców państw arabskich.
Za zorganizowanie tej konferencji Polska zapłaciła drastycznym pogorszeniem się naszych relacji z Iranem. Wprowadzono ruch wizowy, a polskie firmy straciły warte setki milionów złotych kontrakty w Iranie.
Wobec zachowania się polityków izraelskich głośno trzeba zadać pytanie: czy popieranie Izraela przeciwko Iranowi jest w ogóle w interesie Polski? Polska ma wobec Iranu dług wdzięczności sięgający 1942 r., gdy Irańczycy przyjęli polskich uchodźców wojennych (w tym tysiące dzieci) uciekających z nieludzkiej sowieckiej ziemi. Fakt, że Izrael ma dziś kłopot z rosnąca potęgą Iranu i wolałby sprowadzić go do parteru, zanim jego siła będzie tak duża, że nie da rady, jest problemem Izraela, a nie Polski. Zarzut posiadania ambicji nuklearnych przez państwo takie jak Izrael, które nikogo nie pytało, czy może zbudować sobie arsenał nuklearny, także wydaje się chybiony.
Przedsiębiorstwo Holokaust w tle
Awantura wywołana przez skandaliczne wypowiedzi izraelskich polityków „przykryła” zupełnie niestosowną wypowiedź Mike’a Pompeo, sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych (odpowiednik naszego ministra spraw zagranicznych), który na konferencji prasowej w Warszawie pozwolił sobie wypalić, że namawia polskich kolegów do kompleksowego rozwiązania zwrotu własności z czasów Holokaustu. Pod względem prawnym jest to nadużycie. Polska i USA już w 1960 r. podpisały porozumienie, w którym uregulowały kwestie własności pozostawionej w Polsce przez amerykańskich obywateli. USA otrzymały wówczas pieniądze i zobowiązały się do przejęcia wszystkich roszczeń swoich obywateli względem Polski. Słowa Pompeo odnoszą się zapewne do tzw. mienia bezspadkowego, czyli przejętego przez państwo polskie majątku obywateli polskich zamordowanych przez Niemców w Holokauście, którzy nie pozostawili żadnych spadkobierców. Nie wiedzieć na podstawie jakiego prawa żydowskie organizacje w USA i Izraelu (w tym czołowi politycy tego kraju) uważają, że Polska ma obowiązek wypłacić odszkodowanie za te mienie żydowskim organizacjom zajmującym się pomaganiem żyjącym ofiarą Holokaustu i edukacją o tej niemieckiej zbrodni.
Po raz pierwszy w historii dzięki tej awanturze, która wybuchła, czołowi polscy politycy, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele, głośno powiedzieli, że oczekiwania USA czy Izraela, by Polska zadośćuczyniła za niemieckie zbrodnie, oparte są na fundamentalnym nieporozumieniu.
Ale nie była to jedna wpadka Mike’a Pompeo w Warszawie. Amerykański polityk pochwalił też stalinowskiego oprawcę i mordercę polskich patriotów Franciszka Blajchmana, jako dzielnego partyzanta. Życie Franka Blajchmana było świadectwem odporności polskiego narodu oraz świadectwem amerykańskiego ideału. Ideału, który mówi, że każdy, kto ma duże marzenia, może wznieść się na wyżyny − wypalił Pompeo. Blajchman zmarł w grudniu 2018 r. w USA w wieku 96 lat. Był m.in. kierownikiem więzień i obozów bezpieki w kieleckim, w swoich wspomnieniach bynajmniej nie wyraził cienia skruchy, ale oskarżał polskie podziemie o kolaborację z Niemcami i programowy antysemityzm. Czy Pompeo, były szef CIA, najważniejszej agencji wywiadowczej USA, na pewno się pomylił? Czy może ktoś poprosił go, aby zrobić taki „psikus” gospodarzom?
W tym samym czasie w USA dziennikarka Andrea Mitchell na antenie amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC ogłosiła, że żydowskie powstanie w getcie [warszawskim w 1943 r. – red.] było walką przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi. Czyli mamy sytuację, w której mitycznym, nie mającym narodowości „nazistom” towarzyszą Polacy. Mitchell za swoje obrzydliwe kłamstwo przeprosiła i sprostowała w… internecie. Mitchell to doświadczona (ma 72 lata) dziennikarka, pochodząca z rodziny żydowskiej, jej mężem jest nie kto inny, jak sam Alan Greenspan, wieloletni szef amerykańskiego Banku Centralnego. Czy możliwe jest mówienie, że Mitchell mogła się pomylić?
Moim zdaniem – nie. Podstawowe zajęcia z propagandy mówią, że sprostowanie kłamstwa zwiększa tylko siłę pierwotnego przekazu. Krótko mówiąc, kłamiąc o polskim nazistowskim reżimie, Mitchell celowo pomawiała Polskę.
Te ataki ewidentnie mają związek z domaganiem się od Polski odszkodowań za wspomniane bezspadkowe mienie po ofiarach Holokaustu. W całej sprawie związanej z wypowiedziami izraelskich i amerykańskich polityków są też pozytywy. Po raz pierwszy od dawna zarówno opozycja, jak i rząd w Polsce mówiły jednym głosem. Na takie zachowanie wobec Polski nie ma i nie może być zgody. „Warszawska” od wielu lat zwraca uwagę, że potrzebne nie jest pospolite ruszenie reagujące na kryzysy, ale stała praca polegająca na propagowaniu prawdy. Jest jasne, że temat roszczeń i prób wrobienia Polski i Polaków w odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie będzie powracał. Mówiąc językiem sportowym, musimy przejść do ofensywy i przestać tylko wybijać piłkę z własnego pola karnego. Mottem polskiej polityki historycznej mogą być słowa słynnej pisarki Hannah Arendt, niemieckiej filozof żydowskiego pochodzenia: Podczas gdy u Polaków kolaborowały głównie męty, ludzie z marginesu społecznego, wśród Żydów na współpracę poszła przede wszystkim żydowska elita – podsumowała niemiecką okupację Polski Arendt.
© Jan Piński
5 kwietnia 2019
źródło publikacji: „Atak na Polskę. Żaden naród nie może pozwalać się obrażać kłamliwymi tekstami przez tych, którzy deklarują, że są naszymi przyjaciółmi” www.WarszawskaGazeta.pl
5 kwietnia 2019
źródło publikacji: „Atak na Polskę. Żaden naród nie może pozwalać się obrażać kłamliwymi tekstami przez tych, którzy deklarują, że są naszymi przyjaciółmi” www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz