Nie wdając się w dalsze szczegóły działalności Epsteina, należy tylko stwierdzić, że rozmiar materiału dowodowego związanego z globalistycznymi elitami jest tak wielki, że spowodowało to konieczność popełnienia na nim samobójstwa w celi nowojorskiego aresztu. Jak podkreślają niezależni obserwatorzy: „powiesił się on na papierze toaletowym”.
Jednakowoż materiał, który już ujrzał światło dzienne, ukazuje szokujący stopień deprawacji elit. Do kompletu ich znanych już zbrodni i łajdactw w wymiarze politycznym, gospodarczym i militarnych, dochodzą jeszcze obyczajowe. Truizmem jest stwierdzenie, że zachodnie społeczeństwa w znacznym stopniu kroczą śladami swych przywódców (dotyczy to także III RP). W przeciwnym bowiem wypadku nie dopuściłyby do takiego stanu, przy którym biblijna Sodoma i Gomora jawią się nam jak niewinne przedszkola.
Skrajna degrengolada dzisiejszego Zachodu stanowi główną przyczynę jego gwałtownego upadku. Struktury władzy dzierżonej przez osobników, których jedynym miejscem powinien być zakład penitencjarny lub psychiatryczny, rozchodzą się po prostu w szwach.
Najnowszą demonstracją tego trendu, jest niedawna wypowiedz zboczeńca Macrona, zainstalowanego przez Rotszylda na stanowisku „prezydenta francji”. Wyciągnął on z szuflady koncepcję „Europy od Lizbony do Władywostoku”, a z nią potrzebę współpracy z Rosją w celu uratowania Unii przed konkurencją Chin i USA! Wygląda na to, że Rotszyld nie poinformował swego wychowanka o fakcie wejścia Ameryki w ostatnie stadium upadku, a UE w końcowy etap rozpadu pod naporem mas dzikich „emigrantów” (najeźdźców), których to sam Macron, wraz z Merkel sprowadzają do Europy. Zapewne „prezydent francji” nie wie też o silnym sojuszu Rosji i Chin wymierzonym w Zachód w ogólności, a Amerykę w szczególności.
Nie lepiej wygląda sytuacja przywódcza w USA. Już w trakcie prezydentury Obamy zaczął się rozpad jej federalnych struktur. Nie uwidaczniało się to na zewnątrz, gdyż Obama był wystarczająco inteligentny, by maskować swoją „bezwładzę”. Prymitywny spekulant nieruchomości Trump nie jest w stanie tego ukryć.
Obecnie w USA funkcjonują trzy ośrodki władzy: Biały Dom, Parlament (Kongres i Senat), oraz organizacje siłowe (Pentagon i różnorakie służby specjalne). Również wewnątrz wspomnianych ośrodków władzy toczą się walki poszczególnych instytucji i nieformalnych koterii. Wiedzą o tym wszyscy poważni przywódcy niezależnych państw. Na niedawnej konferencji prasowej, rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Maria Zacharowa, bez ogródek z przekąsem oświadczyła, że Ameryka spodziewa się wypełniana jej poleceń przez inne państwa. „My jako suwerenne państwo nie zamierzamy temu się podporządkować, tym bardziej, że waszyngtońskie polecenia zmieniają się diametralnie z dnia na dzień, w zależności od tego kto je artykułuje”.
Nikt ze światowych przywódców nie traktuje poważnie Trumpa, który „rządzi za pomocą tweetów”. Przy czym ich treść zmienia się diametralnie w zależności od tego, który z jego „doradców” w danym momencie znajduje się przy „prezydencie”, lub jakie to polecenie przywiózł właśnie z Izraela jego zięć Jared Kushner.
Tu w charakterze dygresji pragnę nadmienić, że wspomniany Jared pochodzi z rodziny białoruskich żydów, którą od niemieckiej eksterminacji uratowali lokalni poczciwi Słowianie. Jak to trzeba dobrze się zastanowić komu się ratuje życie!
Władcy III RP osiągnęli już taki stopień skundlenia, że czołgają się dosłownie u stóp swych zagranicznych pryncypałów. W takiej pozycji trudno jest podnieść wzrok, by przekonać się, komu tak naprawdę zlizuje się pył z butów. Stąd też wynika ich uwielbienie „prezydenta’ Trumpa, którego „decyzje”, maja taką samą moc sprawczą, jak pisany przeze mnie w tej chwili artykuł. Wypowiedzi tego lub innych błaznów światowej polityki analizowane są w Polsce z nabożnym skupieniem. Na ich podstawie tworzone są przez „polityków” (także tych z kanapowej opozycji) genialne strategie polityczne na następne polskie milenium. Każdy może sobie sam wykoncypować, jakie konsekwencje niesie to za sobą dla państwa i narodu! Zresztą być może, władcy nasi nie dbają w ogóle o to komu liżą stopy. Najważniejsze dla nich jest to, że uzyskują dzięki tej czynności wymierne korzyści dla siebie osobiście.
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz