Jest z niemieckiej nominacji przewodniczącym Rady Europejskiej, bo od samego początku reprezentuje w Unii niemiecki punkt widzenia. To jest oczywiste nawet dla średnio rozgarniętego obserwatora europejskich politycznych zapasów. Cóż, paradoksem polskiej historii pozostanie to, że facet nieznoszący polskości (o czym Tusku pisał już w 1987 r., w ankiecie „Znaku”) został polskim (?) premierem. Szkodził przez wiele lat (nie tylko jako premier!) i dalej chce szkodzić, o czym przekonuje jego ostatnie wystąpienie w auli UW. Jego wykład musi być dla nas czerwoną ostrzegawczą lampką. Trzeba uczynić wszystko, by Tusku już nigdy nie miał decydującego wpływu na polską politykę.
A że sobie ostrzy na to zęby, świadczy ten niefortunny (eufemizm) warszawski „wykład”.
Na całe szczęście, jak przewidywałem, zakończył się totalną klapą, nie przysparzając dodatkowych punktów antypisiorom zebranym do jednego worka w tzw. Koalicji Europejskiej. Hadko było słuchać, co wygadywał do swoich wyznawców, zebranych w auli uniwersytetu (Uniwersytecie Warszawski i rektorze UW! Jaki wstyd!). Tusku mówiący o „sercu i duszy” wyglądał co najmniej groteskowo, a gdy znienacka wypalił, że nie trzeba stosować przemocy, by pokonać zło, nawiązując do Gandhiego (on, notoryczny krętacz i cynik!), zbaraniałem; wyglądało to bowiem przez moment na recenzję działań obozu patriotycznego w stosunku do onych. Rzeczywiście, obóz Dobrej Zmiany (dobrej z minusem) próbuje pokonać POlityczne zło, nie wykorzystując wszystkich prawnych środków, jakie wypadałoby zastosować w stosunku do polityków ferajny. Raczej po chrześcijańsku i metodami Gandhiego. Nie o to oczywiście Tuskowi chodziło, jak zwykle i jak to on próbował swym tokowaniem odwracać kota ogonem. Że niby on chciałby walczyć ze złem.
Diabeł ubrał się w ornat i na mszę dzwonił. Na szczęście mistyfikacja z „wykładem” się nie udała i Tusku Polaków nie przekonał, bo niby czym? Znanym zbyt dobrze tuskizmem (czytaj: Tuskową blagą)? „Urokiem osobistym”, który bezpowrotnie minął? (Choć taki np. Agaton Koziński, niezmiennie zauroczony, popełnił na portalu WP hymn na cześć Tuska, bywają więc ślepe wyjątki). Tak czy inaczej, po kabarecie, który Tusku urządził w Święto Konstytucji 3 Maja pozostanie spory niesmak, któremu na imię także „Jażdżewski”. Sam Tusk mówił dokładnie to, co przewidywałem w felietonie Teraz Usłyszycie Same Kłamstwa, widać, że bez blagi żyć nie może, bo to jego sposób „uprawiania” polityki (nieprzypadkowo zyskał podczas swych rządów przydomek Pinokio). Teraz, po 3-majowym wystąpieniu, nowe przezwisko sobie kupił. Nie zauważył, że od czasów jego niesławnych rządów coś się jednak w Polsce zmieniło i Polacy już się nie dają platfusowym oszustom tak łatwo nabierać.
Kolejna więc awantura (kabaret), jaką Tusk urządził w Polsce jako szef Rady Europejskiej (pierwszą zorganizował we Wrocławiu w ramach nieudanego grudniowego puczu 2016) spalił na panewce. Co gorsza dla Tuska i jego wyznawców z Koalicji „Europejskiej”, to, co mówił, zostało przykryte skandalicznym, haniebnym wręcz, wystąpieniem niejakiego Jażdżewskiego (przemawiał przed Tuskiem jako „gospodarz” spotkania!), obrażającego Polaków, wyborców PiS, epitetem świnie w błocie (sic!) i atakującego polski Kościół w sposób niesłychanie wręcz podły i niegodziwy. To, że Tusku poklepał tego lewackiego troglodytę i prostaka po jego antykatolickim wystąpieniu, świadczy o Tusku jak najgorzej.
Widać marzy się mu w polityce jakiś nowy Palikot, by mógł go używać do niecnych celów, jak poprzednika. Tym razem jednak mocno przegiął, aplauz, jaki zdobył Jażdżewski w auli UW (Uniwersytecie, wstyd!), przypomniał Polakom, czym grozi władza onych. Głosować na platfusowych liberalnych pieniaczy, to jak życzyć własnym dzieciom i wnukom wszystkiego najgorszego. Tusku osiągnął więc cel odwrotny od zamierzonego i to jest ta dobra wiadomość! Także przed wyborami…
© Andrzej Leja
9 czerwca 2019
źródło publikacji: „Łatwy w hodowli dla Merkel… Tytuł felietonu to cytat z niemieckiej prasy („Die Welt”!)”
www.WarszawskaGazeta.pl
9 czerwca 2019
źródło publikacji: „Łatwy w hodowli dla Merkel… Tytuł felietonu to cytat z niemieckiej prasy („Die Welt”!)”
www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz