Jak zatem z tej ciżby wyłonić przyszłego dyktatora?
Głosując tak długo, aż kontrkandydaci mniej mądrzy i mniej uczciwi poodpadają. Fajne, nie? Już sam pomysł, żeby wyselekcjonować najmądrzejszego spośród… no powiedzmy przeciętniaków, jest godny podziwu. Trochę przypomina to sytuację, w której zamiast zwoływać konsylium lekarze pytaliby przechodniów, czy operować pacjenta, czy nie. Kierowanie samochodem wymaga potwierdzonych kwalifikacji, kierowanie państwem – nie.
Po uświadomieniu sobie, jakim trudem jest wyłonienie głowy państwa w demokratyczny sposób, aż dziw bierze, że może się zdarzyć przypadek w miarę trafnego wyboru. A tak przy okazji, to tylko za jednego prezydenta – Lecha Kaczyńskiego, nie musiałam się wstydzić.
© Małgorzata Todd
10 maja 2019
źródło publikacji:
„Postulat 19/2019 (410)”
10 maja 2019
źródło publikacji:
„Postulat 19/2019 (410)”
Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des
Audio © Małgorzata Todd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz