W Polsce urzędowy sygnał do dewiacji i demoralizacji dzieci dał niedawno prezydent Warszawy, podpisując kartę LGBT plus, czyli wprowadzając drogą oficjalną do szkół zniewalanie i kolonizację dziecięcych umysłów. Że niby nic się jeszcze nie stało?! Stało się. Już się stało! Niewolniczo wobec obcych wzorów zgiął kark Rafał Trzaskowski i zawiesił nad głowami najmłodszych pętlę, którą cyniczni edukatorzy nałożą niedługo naszym dzieciom i wnukom na szyje. Każą się masturbować czteroletnim niewinnym przedszkolakom. Bo karta LGBT w tym kierunku podąża.
A zaczęło się to wszystko 100 lat temu. Warto o tym mówić, bowiem, jak się nie zna historii, wydaje się, że to jakiś epizod w życiu, kaprys wynaturzonej wyobraźni, który się znienacka pojawił i szybko zniknie. Otóż nie pojawił się znienacka i szybko nie zniknie, ponieważ pracują dla niego już od wieku. A w tych wiekach pracują duże, tęgie i zasobne głowy, wspierane przez wielki kapitał. Chodzi o przestawienie tradycyjnego, uporządkowanego i sensownego świata na nowe obyczajowe i kulturowe tory, tory dewiacyjne. Nieraz już o tym tutaj pisałem. Ale o tym pisać należy nieustannie, byśmy zrozumieli, że każdego dnia, godzina po godzinie, poddawani jesteśmy terrorowi zabójczych ideologii, które mają nas pozbawić własnej tożsamości. Pierwszymi autorami tych ideologii byli w latach dwudziestych XX w. Georg Lucacs, który wymyślił ideę „rewolucji i Erosa”, czyli wykorzystanie instynktu seksualnego jako instrumentu niszczenia, degeneracji i zepsucia człowieka, oraz Willi Münzenberg, który zapragnął zorganizować intelektualistów i wykorzystać ich w taki sposób, by z zachodniej cywilizacji zrobili odrażający smród. No i zorganizował. No i intelektualiści zrobili, co zrobić im kazano. Tacy to intelektualiści. Do nich dołączyli inni, tworząc szkołę frankfurcką, tacy mistrzowie nowego porządku świata jak Herbert Marcuse, potępiony przez papieża Pawła VI z powodu głoszenia tzw. teorii wyzwolenia, która otwierała drogę do seksualnego rozpasania pod przykrywką wolności, czy Max Horkheimer, głoszący teorię (…) pożegnania z proletariatem, jako rewolucyjną siłą społeczną, która to teoria stała się świadomym uzasadnieniem rewolucji seksualnej w szczególności, a rewolucji kulturowej w ogólności (…)[1]. I jeszcze raz Herbert Marcuse, który przekonywał, że czasy małżeństwa i rodziny należy nakryć całunem historii, a w ich miejsce wprowadzić komuny przesiąknięte do cna swobodą seksualną. Zapewne do takiej komuny zmierza Trzaskowski. Dodajmy jeszcze Sartre’a, który głosił misję skrajnego nihilizmu, niczym nieograniczonej wolności i upadku relacji międzyludzkich [2]. No i naturalnie nawoływał do detronizacji Boga i rozwalania systemu chrześcijańskich wartości.
W ten sposób dochodzimy do istoty rzeczy. Otóż seksualizacja dzieci i demoralizacja młodzieży nie stanowią celu samego w sobie. To są tylko środki i narzędzia, przy pomocy których od 100 lat lewica komunistyczna, zainstalowana najpierw w teoriach Marksa i Engelsa, a potem w szkole frankfurckiej, pragnie zniszczyć wielowiekowy porządek kulturowy, społeczny i moralny świata. Do tego niszczenia przyłącza się ochoczo prezydent Warszawy. Czy sam to czyni? Niby sam, ale przecież obok siebie ma jawnego bojownika homoseksualizmu Rabieja, swojego zastępcę, który mu dyktuje warunki współpracy. I tak to się dzieje. Najpierw wprowadza się do struktur samorządowych lub państwowych homoseksualistów (patrz: Biedroń, Paweł Rabiej), a potem oni narzucają ogromnej, porządnej i uczciwej większości Polaków swoje doktryny i każą sobie służyć. I co gorsza te ideologiczne doktryny przyjmują z biegiem czasu kostium prawny i już wymuszają na nas stosowanie się do obcych nam kanonów. Oczywiście wpisują się do tego też kanonu przeróżne partie, takie jak PO, Wiosna, SLD, czy Razem, a nawet pozbawiony w tej materii całkowicie rozumu PSL. Bo też to paskudztwo popiera. Ale dość tego! Pora najwyższa, by ogłosić bunt przeciwko zniewalaniu Polaków. Pora najwyższa, by się zorganizować w liczne struktury społeczne i przepędzać to cyniczne i rozwiązłe dziadostwo do wszystkich diabłów. Bo i z diabłów się ono wzięło. Pora najwyższa pokazać, że istnieje świat dobra, piękna i mądrości. Świat prawdy i wartości moralnych. A przede wszystkim świat odpowiedzialności za prawidłowy rozwój naszych dzieci i wnuków. Bo inaczej stanie się to, co stało się w czasach Sartre’a, kiedy w Ameryce Południowej powstał „posoborowy Kościół”, a zaangażowali się weń, w ten „posoborowy Kościół”, nawet jezuici i głosili „teologię wyzwolenia”, czerpiąc całymi garściami inspiracje z marksizmu-leninizmu oraz z nowszych lewackich ideologii, przedstawiając Chrystusa jako marksistowskiego rewolucjonistę. A na gruncie „wyzwolenia seksualnego” stanie się to, co propagował niejaki Daniel Cohn-Bendit, ikona francuskiego maja 1968 r., który został oskarżony o pedofilię. Opisywał on w swoich książkach, jak to się zabawiał z dziećmi i kazał siebie naśladować. A pisał tak:
W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad 2 lata. Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać [3] (…); często (…) i ja je głaskałem.Piękne, prawda?! Do tego zmierza Trzaskowski i jego homoseksualny partner we władzach stolicy. A może pójdą jeszcze dalej i założą burdel dla zoofilów?! Bo przecież to też wolność seksualna. I szacunek dla zwierząt! Ludzie! Kochane ludziska?! Mdłości was jeszcze nie chwytają? Macie jeszcze siłę, by znosić takie choróbska! Hej, młode pokolenie! Hej, mężczyźni! (Gdzie ci mężczyźni?!).
Ogarnijcie się i ryknijcie, ile sił: Nie chcemy takiego idiotycznego świata.
Bo jeśli tego nie zrobicie dzisiaj, jutro już wam założą pętlę seksualizmu na głowę. I jutro to już wy będziecie niewolnikami nowej rewolucji seksualnej, która, jak powiadam, nie jest sama dla siebie, służy tylko jako instrument do zniszczenia religii, Kościoła, wiary i rodziny. To jest czas czynów, a nie spania. Jeśli nie wierzycie, że tak się stanie, jak mówię, to posłuchajcie, co rzecze kochaś Biedronia, Śmiszek: Marzyłbym, żeby Robert Biedroń albo osoba taka jak on była prezydentem mojego kraju [4]. I bardzo chce, by jeden z najważniejszych postulatów „Wiosny” spełnił się, czyli by zostały zalegalizowane małżeństwa homoseksualne. Chcecie tego? To dalej śpijcie! Wprawdzie prezes Kaczyński wypowiedział się w tej sprawie, ale wypowiedź to za mało. Za tą wypowiedzią muszą pójść akty prawne, które nie pozwolą deprawować nam najmłodsze pokolenie. Jeśli takie akty prawne szybko nie powstaną, homoseksualiści narzucą nam swoją wolę. Chcecie tego? Nie?! No, to do boju, Narodzie!
www.srokowski.art.pl
1 http://www.historiasztuki.com.pl/strony/021-05-00-ANTYKULTURA-PODSTAWY-TEORIA-KRYTYCZNA.html
2 Tamże
3 https://ksiazki.wp.pl/rodzice-pokazywali-dzieciom-jak-wyglada-stosunek-plciowy-szokujace-wyznania-dzieci-6145577918330497g/5
4 https://wpolityce.pl/polityka/432965-partner-biedroniachcemy-wprowadzic-malzenstwa-homoseksualne
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz