Skąd w narodzie irańskim taka postawa? Do odpowiedzi na to pytanie przybliżyło mnie kilka wydarzeń w których uczestniczyłam: Aszura – największe święto szyitów w roku (szyizm to nurt islamu dominujący w Iranie), sztuka w wykonaniu grupy teatralno-muzycznej „Hoomehr” oraz inauguracja obchodów Tygodnia Świętej Obrony.
Kilka lat temu znajoma szyitka zaprosiła mnie na Aszurę. Aszura w języku arabskim dosłownie oznacza „dziesiąty”, a odnosi się do dziesiątego dnia miesiąca Muharram. Muharram jest to miesiąc poświęcony pamięci i zadumy szyitów. Dzień Aszury upamiętnia wydarzenia do jakich doszło 10 października 680 roku pod Karbalą (Irak), kiedy podstępne wojska kalifatu Umajjadów Jazida I zastawiły pułapkę na karawanę wnuka proroka Mahometa – Husajna ibn Alego (trzeciego imama szyitów) i jego towarzyszy. Szyici uważają, że swoją tożsamość zawdzięczają 72 osobom, które zginęły wtedy męczeńską śmiercią.
Wyjaśnię, że w dzień Aszury szyici nie jedzą i nie piją do późnego popołudnia. Powstrzymywanie się od pożywienia ma bowiem na celu solidaryzowanie się z uczestnikami wydarzeń pod Karbalą, którzy przez kilka dni nie mieli dostępu do wody i jedzenia. Dzieci mdlały wówczas z pragnienia, w palącym słońcu na środku pustyni, gdyż armia Jazida zablokowała im dojście do rzeki Eufrat. Mimo wycieńczenia, słabego uzbrojenia, mężczyźni po kolei i pojedynczo stawali do walki przeciwko wielotysięcznej armii Umajjadów otaczającej ich z każdej strony.
Podczas dnia Aszury, przy zachodzie słońca, szyici spotykają się, aby upamiętnić tamtą ofiarę. Ubrani jak żałobnicy, na czarno, odmawiają specjalne modlitwy i wysłuchują wykładów szejka opowiadającego w szczegółach o tragedii oraz o każdym męczenniku z osobna. Dzień zobowiązuje do unikania niepotrzebnych dyskusji, zajmowania się sprawami materialnymi i wszelką pracą, by móc całkowicie skupić się na wydarzeniach pod Karbalą. Widziałam, jak w pewnym momencie szyici płacząc uderzali dłonią we własną pierś. Był to symbol żałoby i żalu, że nie mogli pomóc męczennikom. Ten moment religijnego rytuału szyitów najbardziej mnie zaintrygował. Obserwowałam autentyczny szloch. Szlochali wszyscy – kobiety i mężczyźni, osoby starsze i młodzież (płacz mężczyzn słyszany był w pomieszczeniu obok).
W październiku br. gościła w Polsce grupa teatralna z Iranu „Hoomehr”. Zespół powstał w 2006 roku w mieście Buszehr i specjalizuje się w tradycyjnej muzyce regionu, teatrze dammam i ta’zije. Dammam to nazwa tradycyjnego instrumentu perkusyjnego (bębna cylindrycznego), charakterystycznego dla południowych regionów Iranu (szczególnie okolice Buszehru). Wykorzystywany jest podczas większości uroczystości tego obszaru, związany silnie z uroczystościami religijnymi. Tradycja grania na tym instrumencie ma swoje korzenie w muzyce ludów afrykańskich, które w przeszłości osiedliły się na tym terenie. Irański teatr odbył swoje tournée w Lublinie i Warszawie, gdzie wystawiał sztukę „Ta'azie”.
„Ta'azie” znaczy „pociecha”, „kondolencje” lub jest wyrażeniem na określenie żalu. Pochodzi od perskiego słowa „'azi”, które oznacza „opłakiwanie”. Irańscy artyści w formie muzyczno-tanecznej opowiedzieli właśnie wspomnianą historię jaka wydarzyła się pod Karbalą. „Ta'azie” to prosta opowieść o walce człowieka i jego rodziny z islamskim kalifatem Umajjadów, którego tyrania trwała wiele wieków. Cała historia rozgrywa się w ciągu połowy jednego dnia – dnia Aszury. Prezentowana historia posiada dwa tragiczne i heroiczne aspekty. Jeden człowiek – Imam Husajn – podjął decyzję o stawieniu czoła opresji kalifatu Umajjadzkiego i o zaprowadzeniu sprawiedliwości nawet za cenę poświęcenia swojego życia dla innych.
Historia przedstawiona przez artystów irańskiego teatru jest następująca: Żołnierze kalifatu Umajjadzkiego w drodze do Damaszku niosąc wieść o swoim zwycięstwie nad Imamem Husajnem oraz obcięte głowy jego i jego towarzyszy wtargnęli do kościoła w Mosulu i urządzili tam libację alkoholową. Rozgniewany pijatyką i tańcami proboszcz zauważył bijące od głów męczenników niebiańskie światło. Usiadłszy do rozmowy z nimi podjął decyzję o namalowaniu ich...
Mauzoleum imama Chomeiniego |
20 września br. na zaproszenie Masuda Edrisi Kermanszahiego ambasadora Iranu w Polsce uczestniczyłam w inauguracji Tygodnia Świętej Obrony. Doroczne obchody upamiętniają wspomnianą wojnę irańsko-iracką. Wydarzenie rozpoczęła filmowa prezentacja dumnie ukazująca irańską armię. Wygłaszając przemówienie Kermanszahi przypomniał, że wojnę rozpoczął iracki dyktator Saddam Husajn. „Poparty przez swoich regionalnych i globalnych sojuszników naruszył międzynarodowe zasady i rozpoczął atak wojskowy na mój kraj w powietrzu, na lądzie i na morzu” – zaznaczył irański dyplomata. Ambasador wyliczał, że osiem lat irackiej agresji doprowadziły do śmierci i zranień setek tysięcy Irańczyków oraz przyniosły setki miliardów dolarów strat. „Na szczęście te dni minęły, a Saddam Husajn zginął z rąk jego sojuszników” – spuentował.
Masud Edrisi Kermanszahi podkreślił, że Iran w ostatnich stuleciach nie zaatakował żadnego kraju, ale ucierpiał w wyniku inwazji najeźdźców. Dodał, że „naród irański, kontynuując swoje historyczne zachowanie i budując bezpieczniejsze środowisko dla siebie i swoich sąsiadów, oferuje przyjazne dłonie wszystkim pokojowym narodom”.
Ambasador wyraził jednocześnie ubolewanie, że Bliski Wschód i Zatoka Perska znowu przeżywają kryzys, gdyż „niektórzy bojownicy i podżegacze wojenni w regionie i Białym Domu próbują zburzyć wielkie osiągnięcie społeczności międzynarodowej”. W tym kontekście Kermanszahi nawiązał do jednostronnego zerwania przez Stany Zjednoczone porozumienia nuklearnego i zwiększenia sankcji nałożonych na Iran. Dyplomata podkreślił, że Iran cały czas jest gotowy do rozmów, ale strona która wycofała się z porozumienia, zamiast wywiązać się ze swoich zobowiązań podtrzymuje presję oraz okłamuje opinię publiczną udając pokój i negocjacje.
Na koniec Masud Edrisi Kermanszahi wyraził nadzieję na dalsze umacnianie trwających blisko 545 lat przyjacielskich relacji z Polską, która – podobnie jak Iran – ma gorzkie doświadczenie wojny i agresji ze strony dyktatorów.
Ilustracje:
fot.1 © brak informacji / za: www.macdonaldlaurier.ca
fot.2 © brak informacji / za: www.newsweek.com
fot.3 © brak informacji / za: www.rodmartin.org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz