Co jest z Tokarczuk nie tak? Nadmiar żałosnego, tak bardzo nie tak, że człowiek z mojego pokolenia z żenadą zwiesza łeb.
Postaram się przybliżyć zjawisko, zaczynając od pisarzy i poetów uznawanych za współczesnych, chociaż większość z nich już nie żyje. Herbert, Mrożek, ale i Młynarski, przy Tokarczuk są gigantami, a ona pamiętnikiem pensjonarki i przyzna to każdy człowiek, który rzeczywiście czyta i cokolwiek o literaturze może sensownego powiedzieć. Dyskutowanie na temat poziomu literatury prezentowanej przez „noblistkę”, dla mnie jest niczym innym tylko tragifarsą, doskonale zobrazowaną przez Gombrowicza, pisarza wręcz znienawidzonego przez prawicę i szerzej konserwatystów: „Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca”. Cytat dotyczył Słowackiego, który wielkim poetą był i rzeczywiście był, natomiast Tokarczuk w czasach Gombrowicza nie załapałaby się na sekretarkę Rodziewiczówny, mimo to wbijanie zachwytu do głów Gałkiewiczów trwa i przemysłowa skala tego projektu zaczyna przypominać pieśni junaków na placu budowy „Nowej Huty”.
W zjawisku nie ma nic nowego, od lat wylewa się ta sama indoktrynacja przez autorytet, jakakolwiek elementarna prawda, na przykład to, że Jaruzelski był bandziorem strzelającym do Polaków, zderzała się z „wybitnymi”: pisarzami, profesorami, no i oczywiście „naszym noblistą, jedynym Polakiem rozpoznawalnym w świecie”. Polakowi zbliżającemu się do pięćdziesiątki bardzo trudno uniknąć skojarzenia, że oto na naszych oczach w medialnej „Nowej Hucie” wykuwa się zupełnie nowiutki stalowy „Bolek”. Oczywiście nie będę z siebie robił Żakowskiego, czy samej Tokarczuk i nie napiszę, że Tokarczuk niczym Broniewski wykuwa stalinizm albo poziomem intelektualnym zrównuje się z Wałęsą. Nie, to akurat bzdury, Tokarczuk nie jest imbecylem i chociaż politycznie zanurzyła się w najbardziej lewackim nurcie, to jednak nie to samo, co ma na sumieniu inna noblistka Szymborska.
Niestety cała reszta się zgadza, Tokarczuk od ogłoszenia wyników w kategorii Nobel literacki, natychmiast została wrzucona na warsztat i poddana obróbce, której końcowym produktem ma być „niepodważalny autorytet”. Wicie, rozumiecie, towarzysze, przyjdzie jakiś frajer i powie, że przypisywanie zbrodni holokaustu Polakom to histeryczne kłamstwo i wtedy Monika Olejnik albo Anita Werner wypali: „Proszę pana, może najpierw zapozna się pan z dorobkiem wielkiej Polki, naszej noblistki Olgi Tokarczuk, która przepięknie i dramatycznie opisała tę haniebną skazę na naszej historii”. I tak dalej i tym podobnie, od lat to samo, w taki sam sposób i ciągle działa. Na szczęście już nie z taką siłą, bo Internet jak zwykle daje odpór, stąd też ta cała komedia z blokowaniem Użytkowników Twittera przez ekipę obsługującą konto Tokarczuk, ale bez złudzeń, ona będzie drugim Bolkiem, już jest.
Najważniejsi politycy obecnie sprawujący władzę i osoby publiczne, które mają coś do stracenia, są po gombrowiczowsku „upupiani”, co więcej ich położenie jest beznadziejne. Piotr Gliński chciał być przez chwilę Gałkiewiczem i powiedział prawdę, że przez ramotę Tokarczuk nie da się przebrnąć, po prostu nie zachwyca. Co się z nim stało i jak został za uszy pociągnięty do kąta z grochem, wszyscy widzieliśmy. Dlatego mam jedną podpowiedź dla „prostych ludzi”, co to „o literaturze nie mają pojęcia”. Nie dajcie sobie wmówić przynajmniej jednego, że tu o literaturę chodzi i że Tokarczuk jest wielką pisarką. Przynajmniej tego jednego!
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz