Z kolei stary towarzysz Borowski, bez cienia żenady wyszedł przed kamery i oświadczył, że wnioski POKO są głęboko uzasadnione ,,ponieważ wyborcy POKO zostali wprowadzeni błąd i skreślali logo partii zamiast nazwiska kandydata”. Taka argumentacja jest podwójnie komediowa, ponieważ czyni idiotę zarówno z wnioskodawców, jak i wyborców, a przypomnę, że chodzi o młodych, wykształconych z wielkich miast, o europejskim stylu życia. Tymczasem jedynie sześć skarg wyborczych złożonych przez PiS zostało objętych jedną wielką i zaplanowaną histerią, która sięga do tych samych motywów: faszyzmu, Białorusi, końca demokracji, zamordyzmu, itd.
Dlaczego?
Odpowiedź składająca się z krótkiego zdania, bo chodzi o PiS jest prawdziwa, ale nie pełna. Chodzi o znacznie szersze zjawisko wypracowane w okresie bolszewizmu i niestety obowiązujące do dziś. Łatwiej będzie zrozumieć o co chodzi, gdy przyjrzymy się kto i co w RP III mówi. Dwa nazwiska już podały i chociaż to druga liga, warto pozostać na tym poziomie jakiś czas, aby podkreślić skalę zjawiska. Borowski, członek PZPR, partii, która doszła do władzy w wyniku fałszerstw wyborczych i krwawych „sądowych rozpraw” pod nadzorem poprzedniczki PPR. I ten człowiek mówi o demokracji, o sądownictwie, o transparentności wyborów, nazywając reżimem normalną demokratyczną procedurę i demokratycznie wybraną większość, która utworzyła rząd.
Roman Giertych, stały słuchacz i gość Radia Maryja, szef i założyciel odrodzonej Młodzieży Wszechpolskiej, skrajnie prawicowej organizacji wywodzącej się z nurtu nacjonalistycznego, w czym akurat nie ma grzechu, ale wiadomo jak takie organizacje się traktowane przez „wartości europejskie”. Co on teraz mówi i kim jest? Kimś w rodzaju Martina Luthera Kinga, który miał sen, po czym się obudził i został oświeconym liberalnym demokratą. Takich postaci znajdziemy setki, Owsiak z bodaj siedmioma wyrokami za „mowę nienawiści” walczy z hejtem, Matczak mówi o zaszczuwaniu i grożeniu, w czasie, gdy ma postępowanie dyscyplinarne za zaszczuwanie i grożenie. Stępień krzyczy o upolitycznieniu sądów, ten sam Stępień, który biegał po demonstracjach KOD razem z „opozycją” i również ma postępowania dyscyplinarne.
Całe to towarzystwo uzupełniają i promują „dziennikarze”, dzieci, wnuki i nawet żyjący byli esbecy lub TW esbeków. W sądach pokolenie tej samej proweniencji zajęło najważniejsze stanowiska i przede wszystkim przez ostatnie 30 lat trwała negatywna selekcja z jednego klucza, która z takich błaznów jak Tuleya uczyniła gwiazdy wokand. Można by o tym wszystkim napisać kilka książek i takie książki nawet powstały, ale to nadal nic nie zmienia. Ci sami potomkowie bolszewizmu nadają ton polskiemu życiu publicznemu i z wrodzoną bezczelnością krzyczą „łapaj złodzieja”. Najgorsze jest jednak to, że ta machina działa z bardzo dużą skutecznością. Normalność nieustannie jest w defensywnie i cały czas się tłumaczy z tego, że nie jest „faszystą”.
Kiedy to się skończy? Tylko i wyłącznie wówczas, gdy z bolszewizmem przestaniemy prowadzić jakąkolwiek dyskusję i z całą surowością zaczniemy bolszewizm tępić. Nie Borowski ma rozliczać demokrację, ale my mamy rozliczać Borowskiego, na każdym kroku ma słyszeć kim jest i skąd przyszedł. Nie Owsiak z Matczakiem mają mówić o „hejcie”, ale to oni dzień w dzień powinni być nazywani „hejterami” z przypomnieniem ich osiągnięć. Tak się nie dzieje i dlatego raz przyklejona metka do Kaczyńskiego, czy „kibola” dzięki bolszewickiej konsekwencji i bezczelności nie odpada nigdy. Po drugiej stronie największy degenerat może robić za kaznodzieję i największy złodziej za sędziego, bo… po prostu na to im się pozwala, my Polacy, pozwalamy.
Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz