OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Mowa miłości, mowa nienawiści

Wszelkie partie, stowarzyszenia, ugrupowania i autorytety prześcigają się obecnie w walce z tak zwaną „mową nienawiści”. Wykorzystywani są w tej walce nawet nieletni. Pomysłodawcom spotów reklamowych wydaje się, że publiczność łatwiej zaufa słowom niewinnego dziecka niż opłacanym, zblazowanym i zużytym aktorom. Paradoksem jest, że te niewinne dzieci to tacy sami tyle, że trochę gorzej opłacani aktorzy, którzy za wszelką cenę usiłują się wcisnąć do świata reklamy mody i filmu. Poszukiwanie w nich szczerości i autentyczności to skrajna naiwność Twórcy i fundatorzy spotów przeciwko mowie nienawiści i w ogóle nienawiści w życiu społecznym powinni przede wszystkim zastanowić się na jakim założeniu oparta jest większość popularnych programów telewizyjnych oraz jaką wadę ludzką te programy bezwzględnie eksploatują. Wadą tą jest czerpanie satysfakcji z cudzego niepowodzenia, upokorzenia i sponiewierania. Rzadko oglądam podobne programy ale konsultacja z pracownikami mediów pozwala mi sformułować następującą tezę – prowadzący programy są nakłaniani czy wręcz zmuszani do pomiatania ich uczestnikami.

Na przykład Magda Gessler w każdym odcinku „Kuchennych rewolucji” doprowadza do płaczu właścicieli i obsługę wizytowanej restauracji, wymyśla im, rzuca garnkami, wyciąga z szafek kompromitujące dla nich brudy. Po tym popisie, który dla personelu odgrywa rolę swoistego catharsis Gessler wprowadza mniej czy bardziej rewolucyjne zmiany wystroju lokalu i organizacji pracy, po czym pogodzona z personelem i udobruchana świętuje wspólnie z nim oczekiwany sukces.
Pani Gessler nie znam i nie wiem czy pomiatanie ludźmi sprawia jej osobistą satysfakcję. Musi jednak to robić, bo taka jest formuła programu, bo za to właśnie jej płacą.

Taki program uczy widzów, że osoba posiadająca przewagę nad ludźmi, bardziej kompetentna, stojąca wyżej w hierarchii służbowej, zarządzająca funduszami ma prawo nimi pomiatać, niejako dla ich własnego dobra. Zakłada się, że wstrząśnięci zachowaniem Gessler pracownicy czy właściciele restauracji zrozumieją swoje błędy i nie będą do nich powracać.

Podobnie niejaka pani Zapendowska miała zwyczaj w bardzo brutalny sposób recenzować wokalne popisy kandydatów do piosenkarskiej kariery. Nie znoszę muzyki rozrywkowej, więc z czystego obowiązku obejrzałam jej program tylko raz. Znawcy środowiska zapewniali mnie jednak, że pani Zapendowska to prywatnie bardzo miła i kompetentna osoba natomiast znęca się nad uczestnikami konkursu tylko dlatego, że tak musi, że tego wymaga od niej producent.

Na zawsze utkwił mi w pamięci emitowany przed laty program w którym ofiarowywano przechodniom bodajże 1000 złotych za wykonanie jakiegoś wymyślonego przez prowadzącego zadania. W niemym osłupieniu oglądałam dziewczynę, która za 1000 złotych zgodziła się jeść zupę pomidorową z postawionej na chodniku miski, jak pies. Moczyła w zupie swe długie włosy, zalewała ubranie i robiła dobrą minę do złej gry udając, że świetnie się bawi. Musiała faktycznie mieć poważne braki finansowe. Odrażające wydaje mi się przede wszystkim przeświadczenie producenta programu, że publiczne upokarzanie młodej osoby sprawi satysfakcję widzom.

Programu zwanego przeze mnie „Big brothel” nie oglądam i nie oglądałabym nawet z obowiązku. Wiem jednak, że o tym kto ma odejść z programu decydują widzowie drogą głosowania. Zgodnie z założeniami autorów tego formatu satysfakcję widzom przynosi rola kata, możliwość zniweczenia jednym kliknięciem cudzych planów, marzeń i nadziei – wszystko jedno mądrych czy głupich.

Wiele razy słyszeliśmy o okrucieństwie systemu liberalnego z jego bezwzględną konkurencją. Faktycznie w systemie liberalnym wybierasz w swoim własnym interesie najlepsze pomidory na targu, najlepsze ubrania w sklepie, a także najlepszego lekarza i nauczyciela. Gorsi są jednak eliminowani tylko dlatego, że są gorsi a nie dla jakiejś podłej satysfakcji, są eliminowani niejako en passant. W systemie totalitarnym wskazywano kogoś zasługującego na zagładę ( ziemianina, Żyda, kułaka) najczęściej tylko dla podłej satysfakcji czerpanej z czyjegoś cierpienia. System totalitarny się dla nas skończył ale relikty zachowań inspirowanych tą satysfakcją pozostały. Ich wiwisekcję uczynił Eric Berne w książce „W co grają ludzie”. Mechanizm tej satysfakcji sprowadza się do (nie zawsze uświadamianego sobie) faktu, że ktoś czuje się lepiej gdy ktoś inny czuje się gorzej. Ta sama podła satysfakcja jest podłożem niezwykle popularnej zabawy jaką jest dręczenie przez grupę wybranej ofiary – grubasa, rudego, gorzej ubranego. Konsolidacyjna dla grupy rola kozła ofiarnego jest zjawiskiem ponadczasowym. Pojawia się jako fala w wojsku, w więzieniach, obozach ale również w elitarnych brytyjskich szkołach. Polecam klasyka – „Niepokoje wychowanka Törlessa” Musila. Oszczędzę sobie i państwu streszczania tej książki, można również obejrzeć film pod tym samym tytułem.

„Mowa nienawiści” to obecnie termin prawny, związany z penalizacją pewnych poglądów, których nie akceptują organizatorzy nowego wspaniałego świata. Można zostać wyrzuconym z pracy a nawet skazanym nie za prześladowanie kogoś lecz za artykułowanie niepożądanych poglądów. Jednocześnie uwadze prawa wymyka się problem autentycznego prześladowania przez grupę rówieśniczą nielubianej osoby, albo osoby którą grupa wybrała sobie na ofiarę. Wszelkie przepisy zakazujące mobbingu tutaj zawodzą. Czy można ukarać dziewczyny umawiające się na imprezę nad głową lekceważonej szkolnej koleżanki traktowanej jak powietrze? Czy można ukarać panie otwierające manifestacyjnie okno po każdym wejściu do ich pokoju nielubianej koleżanki z pracy, co doprowadziło ją do próby samobójczej? Pamiętam wycieczkę nad morze podczas której cała klasa, której towarzyszyłam wyśmienicie się bawiła nie zwracając najmniejszej uwagi na kolegę nazywanego przez nich Ludek odludek. Jak mogłam zmusić ich do odzywania się do kolegi i sdo włączenia go do zabawy? Nie było tu żadnej mowy nienawiści lecz zabrakło zwykłej empatii.


© Izabela Brodacka Falzmann
19 października 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl





Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2