Cała władza w ręce rektora
Wiele zapisów ustawy budzi opory środowiska akademickiego, mimo że podobno ustawa miała powstać na życzenie i przy współpracy środowiska, po najszerszych – jak do tej pory – konsultacjach środowiskowych, co wielokrotnie podkreślał główny twórca tej ustawy, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Ale środowisko często nie zgadza się z postanowieniami ustawy. Co jakiś czas słyszymy o protestach, szczególnie humanistów, którzy obawiają się, że humanistyka reformy nie przetrwa, bo wyznacznikiem wartości nauki w ustawie jest głównie zainteresowanie rynku wynikami badań, na czym zyskują dyscypliny techniczne, przyrodnicze. Protesty – zapewne jako swoiste uzupełnienie konsultacji środowiskowych – miały zresztą miejsce jeszcze przed wprowadzeniem ustawy.
Na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie w maju 2019 r. wybuchł wręcz bunt wobec projektu nowego uczelnianego statutu, który – zgodnie z nową ustawą – prowadzi do skupiania całej władzy w rękach rektora. Ma on powoływać dziekanów, prodziekanów oraz szefów instytutów i katedr. Trudno, aby taki stan rzeczy podobał się wykładowcom uczelni.
Co więcej jeśli władza wymknęłaby się rektorowi z rąk, bo np. zostałby zawieszony w pełnieniu swojej funkcji przez prokuratora, to „konstytucję” szybko się nowelizuje, aby ktoś spoza kręgu rektorskiego władzy nie przejmował (przypadek Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu)
Sędziowie mają być równiejsi
Art. 32 Konstytucji RP mówi, że wszyscy są równi wobec prawa, ale art. 121 tzw. Konstytucji dla nauki mówi, że sędziowie wysokich organów sądownictwa mają być jednak równiejsi, bo w tym artykule mamy co następuje:
Art. 121aA zatem taki zapis nie dość, że niejako wzmacnia patologiczną wieloetatowość (dwa etaty, to też wiele), to uczelnie mają zatrudniać takich sędziów dożywotnio, bez względu na to jaki potencjał intelektualny sędzia sobą reprezentuje. Nawet jak sędzia popadnie w demencję starczą, nie będzie można z nim rozwiązać umowy o pracę, ani zmienić warunków pracy. Rygory obowiązujące innych uczonych mają się nie stosować do tych sędziów! Czyli wśród równych, mają być równiejsi. A zatem w „Konstytucji dla nauki” znalazło się ustawowe potwierdzenie istnienia nadzwyczajnej kasty sędziowskiej, co przecież nie jest zgodne z Konstytucją RP.
- Nie można rozwiązać umowy o pracę ani zmienić warunków pracy nauczyciela akademickiego, będącego sędzią Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego lub Naczelnego Sądu Administracyjnego.
- Umowa o pracę nauczyciela akademickiego, o którym mowa w ust. 1, zawarta na czas określony staje się, z dniem objęcia stanowiska sędziego, umową o pracę na czas nieokreślony.
- W przypadku nauczyciela akademickiego, o którym mowa w ust. 1, który utracił urząd sędziego albo utracił uprawnienie do stanu spoczynku nie stosuje się ograniczenia, o którym mowa w ust. 1.
- Umowa o pracę nauczyciela akademickiego, o którym mowa w ust. 1, który utracił urząd sędziego albo utracił uprawnienie do stanu spoczynku wygasa, z wyłączeniem sytuacji zrzeczenia się urzędu sędziego albo uprawnienia do stanu spoczynku
Słusznie Rzecznik Praw Obywatelskich zauważył, że „rozwiązanie takie narusza trzy konstytucyjne zasady: zasadę autonomii szkół wyższych, zasadę równości oraz zasadę ochrony pracy”, a przy tym rozwiązanie to nie było objęte konsultacjami ze środowiskiem akademickim.
Taki przepis w sposób oczywisty ogranicza uczelniom możliwości prowadzenia polityki kadrowej, gdyż nie tylko nie będą mogły rozstać się z sędzią-pracownikiem naukowym, nawet jeśli otrzyma negatywną ocenę swojej pracy, ale też nie pozwoli na zaproponowanie lepszej umowy uczonemu o wyróżniającej się ocenie pracy!
Zatem konstytucyjność „Konstytucji dla nauki” budzi uzasadnione wątpliwości, które podziela także minister nauki i szkolnictwa wyższego i co najważniejsze Prezydent RP Andrzej Duda, który złożył do Trybunału Konstytucyjnego obszernie uzasadniony wniosek o zbadanie zgodności tych zapisów z Konstytucją.
Można tylko wyrazić nadzieje, że Trybunał Konstytucyjny upora się z tą kwestią prawną, choć trzeba przyznać, że może to być dla sędziów Trybunału bolesne, bo w przypadku zaaprobowania argumentacji Prezydenta, sami pozbawią się przywileju i zostaną zrównani z szeregowymi akademikami. Jednak żeby „dobra zmiana” była rzeczywiście dobra, aprobowana społecznie, winno to nastąpić jak najszybciej.
Tekst opublikowany w Kurierze WNET, lipiec 2019 r.
Ilustracja Autora © Józef Wieczorek / za: www.blogjw.wordpress.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz