OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Pieski Sorosa. Kto realizował plany tego człowieka?

Szczęśliwy dla nich los sprawił, że geszefciarska finansowa międzynarodówka postawiła na nich, mianując nową arystokracją, której powierzono nadzór nad gnębionym narodem. Trzydzieści lat temu dostali od losu wielką szansę, a że działo się to kosztem Polaków, to już nie bardzo ich dzisiaj obchodzi.

Nie odkryję Ameryki, jeżeli powiem, że na łamach „Warszawskiej Gazety” nie szczędzimy krytyki przedstawicielom tak zwanych elit III RP. Tak czyniliśmy przez lata, kiedy posiadali oni niemal nieograniczone wpływy i władzę. Nic nie zmieniło się także od wyborów z 2015 r., kiedy ci wszyscy beneficjenci transformacji ustrojowej przeszli do totalnej i wyjątkowo wściekłej opozycji. Na ogół tę ich nienawiść do obozu rządzącego i nieukrywaną pogardę do tych Polaków, którzy głosując w wyborach, pozbawili ich władzy, tłumaczymy utratą koryta.
Z tą pogardą do głosujących na Zjednoczoną Prawice nic a nic nie przesadzam. Wszyscy pamiętamy jeszcze występy salonowych pseudoautorytetów kpiących i szydzących z beneficjentów programu 500+, którzy często po raz pierwszy w życiu mogli wyjechać ze swoimi pociechami nad polski Bałtyk.

Jednak tłumaczenie samą tęsknotą za korytem tej wściekłej opozycyjności ocierającej się nawet o zdradę państwa i narodu jest chyba zbyt proste. Zauważmy, że za tymi wszystkimi atakami na rząd i akcjami donosicielskimi przeprowadzanymi w Berlinie i Brukseli kryje się coś jeszcze. Oni wbrew faktom, cyfrom i twardym danym cały czas są przeświadczeni, że za ich rządów było w Polsce o wiele lepiej. Sądzę, że nie jest to tylko medialna gra pod publikę, ale w wielu przypadkach oni rzeczywiście tak myślą. Pamiętam, jak kiedyś dawno temu oglądałem w telewizji wywiad z jakąś dużo starszą już panią profesor, która zapytana o najpiękniejszy okres w jej życiu bez zastanowienia wymieniła powstanie warszawskie. Równie jak ja zaskoczona była prowadząca rozmowę. No bo jak to? Wokół śmierć, ruiny, głód, a pod koniec walki beznadzieja i kapitulacja, a starsza pani z błyskiem w oczach wspomina ten okres jako najpiękniejszy w jej życiu? Jednak bardzo szybko zrozumiałem, o co chodziło. Widząc zdziwienie i zaskoczenie przeprowadzającej wywiad dziennikarki, starsza pani z uśmiechem powiedziała coś takiego: Dziecko, zrozum, przecież ja wtedy miałam dziewiętnaście lat i przeżyłam swoją pierwszą miłość, poznając mojego przyszłego męża.

Chyba podobny mechanizm działa w przypadku totalniaków z opozycji. Oni patrzą na III RP przez pryzmat swoich osobistych pozytywnych doznań i prywatnych sukcesów, w których tak się zakochali, że przez długie lata nie interesowało ich tak naprawdę, jak żyje się większości Polaków. Szczęśliwy dla nich los sprawił, że geszefciarska finansowa międzynarodówka postawiła na nich, mianując nową arystokracją, której powierzono nadzór nad gnębionym narodem. Trzydzieści lat temu dostali od losu wielką szansę, a że działo się to kosztem Polaków, to już nie bardzo ich dzisiaj obchodzi. Zastanawiałem się na przykładami takich dzisiejszych postaw owych szkodników, którzy pomału odchodzą z kart historii i chyba najlepszym kandydatem będzie towarzysz Leszek Balcerowicz – symbol całego zła, jakie przyniosła transformacja ustrojowa. W dużej mierze to on odpowiada za problemy dzisiejszej Polski przez to, że dał swoją twarz złodziejskiemu planowi Georga Sorosa i Jeffreya Sachsa oraz bezwzględnie go realizował. Zauważmy, że to Balcerowicz jest jednym z najbardziej aktywnych krytyków obecnej władzy i to on swoimi wziętymi z kosmosu czarnymi wizjami i nietrafionymi przepowiedniami ośmiesza i kompromituje się najbardziej. Po każdej konwencji PiS można być pewnym, że pojawi się jak ruda Mańka przed koszarami w dzień żołdu.

Dlaczego w 1989 r. postawiono akurat na niego? Nikt nie nadawał się do tej roli tak jak zatwardziały ambitny karierowicz i komuch. Tacy ludzie jak Balcerowicz z łatwością jako swój przyjmują zaordynowany im sposób myślenia i nie ma znaczenia, czy w danym czasie będzie to ideologia marksistowska czy neoliberalna. Ważne dla takich jak on jest stanie na świeczniku i odbieranie komplementów, hołdów oraz ukłonów dworzan i poddanych, a przede wszystkim pochwał od zagranicznych nadzorców. Mógłbym zanudzać Czytelnika, cytując wypowiedzi Balcerowicza, w których jego czarnowidztwo i złowieszcze prognozy zupełnie się nie sprawdziły. Krytykując Jarosława Kaczyńskiego i politykę PiS, ten facet kompletnie się ośmieszył i skompromitował. Brnie jednak dalej. Przytoczę tylko jego słowa z programu „Money. To się liczy”, w którym niedawno tak zaatakował piątkę Kaczyńskiego:
Można zawsze zrezygnować. Radziłbym, żeby w Polsce stosować się do reguł przyzwoitości, jakie obowiązują w dobrych demokracjach. Nie ma wątpliwości, że to, co PiS robi, jest bardzo złe dla perspektyw Polski. Mamy do czynienia z ogłupianiem ludzi. Degradacją zdrowego rozsądku i jakiejś elementarnej edukacji ekonomicznej. Jeżeli partie opozycyjne do tego dołączyłyby, to dołączą do ogłupiania ludzi. Niezależnie od słuszności czy nie tych postulatów, to przy PiS-owskim rozdawnictwie nie ma żadnego miejsca na sfinansowanie. Ludzie, którzy w tej chwili protestują, powinni zrozumieć, że ponieważ budżet nie jest z gumy, to jeżeli będą popierać to gigantyczne rozdzielnictwo, to odbiorą sobie możliwości sfinansowania swoich żądań bez podważania stabilności finansów państwa. Jestem przeciwko ogłupianiu ludzi przez propagandę rozdzielnictwa.

Mamy tu do czynienia z mocno rozbudowanym poglądem innego giganta od finansów ze stajni Sorosa, Jacka Rostowskiego, który wypowiadając się o programie 500+, mówił: Na te obietnice, które PiS złożył, piniendzy (sic!) po prostu nie ma.

Można krytykować rządy Zjednoczonej Prawicy za różne błędy i zaniechania, ale każdy obiektywny recenzent tej ekipy musi przyznać jedno. Od ponad trzech lat jesteśmy świadkami początku pewnego historycznego i mam nadzieje trwałego procesu. Rządzący po ćwierćwieczu zupełnie zmienili przyjęty przez elity III RP sposób widzenia polskiej rzeczywistości. Jak to się mądrze mówi, o 180 stopni zmienił się paradygmat rządzenia naszym krajem. Przez całe ćwierćwiecze obowiązywała narzucana z zewnątrz polityka trzymania Polaków w biedzie. Według zapowiedzi wszystkie przeprowadzane reformy musiały najpierw boleć po to, aby w jakiejś nieokreślonej bliżej przyszłości boleć przestało. Te historyczne „dwa lata zaciskania pasa” zapowiadane na początku wdrażania „planu Balcerowicza” ciągnęły się w nieskończoność. Głównym atutem Polski miała być tania siła robocza, czyniąca nas wywłaszczonymi z majątku narodowego i marnie opłacanymi podwykonawcami głównie dla gospodarki Niemiec. Doprowadziło to do dramatu, jakim była emigracja zarobkowa milionów młodych Polaków. Nie łudźmy się, że oni wszyscy, co do jednego, wrócą kiedyś nad Wisłę. Z kolei po wstąpieniu do Unii Europejskiej szeroką ławą ruszyli do Brukseli polscy Euro-Janusze obojga płci, których jedyną umiejętnością było wysługiwanie się dużym, silnym i bogatym. Także i pod tym względem Polska po 2015 r. zaczęła mówić innym, już bardziej stanowczym i suwerennym głosem, zbierając ostre cięgi od unijnej biurokracji przywykłej już do tego, że Polską od 1989 r. rządzą zwykli kelnerzy kłaniający się wielmożom z Berlina i Paryża.

W zasadzie PiS postawiło na proste, logiczne i jedyne rozwiązanie, które pozwoliło w dość szybki sposób wydobyć Polaków z biedy, szczególnie tej skrajnej, w którą wpędziły nas lata rządów Balcerowicza i spółki. Nie można mówić o polityce rozdawnictwa, jeżeli weźmie się pod uwagę całe zło, jakie wydarzyło się po 1989 r. Trzeba było działać szybko, rozbudzając koniunkturę poprzez zastrzyk gotówki dostarczony do portfeli Polaków. Władza nie rozdaje Polakom niezasłużonych prezentów, ale próbuje jedynie zrekompensować krzywdy doznane z rąk szkodników, którzy do dzisiaj uważają się za jedynych i prawowitych właścicieli Polski. Nie łudźmy się, że pójdzie ławo. Idące seryjnie na Polskę ataki, zarówno te z zewnątrz, jak i z wewnątrz nie ustaną. Komuś, kto przyzwyczaił się do bycia właścicielem niewolników niezwykle trudno jest zobaczyć nagle w tym niewolniku wyzwoleńca. Na to, aby się do tego przyzwyczaił, potrzeba dużo czasu, a ten czas możemy rządzącym dać my wszyscy, biorąc masowo udział w majowych i jesiennych wyborach.


© Mirosław Kokoszkiewicz
5 maja 2019
źródło publikacji: „TYLKO U NAS! Pieski Sorosa. Kto realizował plany tego człowieka?”
www.WarszawskaGazeta.pl







Ilustracja © brak informacji / za: www.warszawskagazeta.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2