Ta piękniejsza sytuacja miałaby jedną poważną wadę – tę, że nie istnieje”. Z takim stanowiskiem wypada się tylko zgodzić, choć różnie można ów interes definiować w szczegółach. Jeszcze do niedawna Michalkiewicz twierdził jednak, że nie jest ani za sojuszem z USA, ani przeciw niemu. Jednocześnie przedstawiając jego konsekwencje jako kataklizm. Sojusz ten ma przynieść „żydowską okupację Polski”, a stacjonujące u nas wojska amerykańskie „ułatwić” przyjęcie „kompleksowego ustawodawstwa” w sprawie mienia bezspadkowego. Pozostawanie w strefie niemieckiej miało nam zapewnić bezpieczeństwo, ponieważ „dopóki to strategiczne [rosyjsko-niemieckie] partnerstwo istnieje, Putin nas nie napadnie, bo po co mu to, tak mu jest lepiej”. Logicznie więc, skoro Polska „spod kurateli niemieckiej przeszła pod amerykańską”, jak wielokrotnie powtarzał Michalkiewicz, nasze bezpieczeństwo legło w gruzach. A teraz aprobata bezalternatywnego sojuszu. Czy zatem Michalkiewicz dokonał zwrotu, czy niekonsekwencja wynika z braku audytorium, które „chce słuchać o Żydach”? A może brak logiki, jak w dowcipie o Abramku, który się zebździł w klasie i za karę został wyrzucony na świeże powietrze, co stale opowiada złotousty redaktor.
Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz