OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Ekscelencjo! Za wcześnie! Co bzyka w trzczynie

Ekscelencjo! Za wcześnie!


        Literatura wyprzedza i to znacznie tak zwane „życie” – czego bardzo dobrą ilustracją jest wiersz, w którym czytamy, że „Polska to jest kraj bałkański, co miał króla Koschiuszkę, co wynalazł kluski i że Wiedeń wyzwolił pianista Pedriuski”. Tak pisał – oczywiście na tzw. „zamówienie społeczne” poeta w koszmarnych czasach pierwszej komuny. Dzisiaj zamówienia społeczne, chociaż oczywiście nadal są, jakże by inaczej – to są obstalowywane z pozycji odwrotnej.
Do niedawna, to znaczy – do 19 kwietnia 2019 roku myślałem, że poeta, piętnując ignorancję jednego z naszych Sojuszników („Niech żyje nam towarzysz Stalin, co usta słodsze ma od malin, niech żyją Nasi Sojusznicy, Amerykanie i Anglicy…”), którzy mieli również swego Sojusznika w osobie właśnie Józefa Stalina, któremu przehandlowywali Polskę w ramach jedności sojuszniczej – więc do 19 kwietnia myślałem, że poeta przesadzał i to grubo. Okazuje się, że niekoniecznie – a okazało się to za sprawą Jej Ekscelencji Żorżety Mosbacher, którą Departament Stanu USA przysłał na ambasadoressę do „małego żydowskiego miasteczka na niemieckim pogranicz” – jak Stanisław Cat-Mackiewicz nazywał Warszawę.

        Otóż pani Żorżeta, jak przystało na osobę o wielkich manierach, złożyła nam wszystkim życzenia, które przytoczę dosłownie, bo w przeciwnym razie nikt by mi nie uwierzył, podobnie jak wielu wyznawców Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego nie wierzy w autentyczność notatki sporządzonej 29 października na temat rozmowy, jaką 25 października 2018 roku pan ambasador Jacek Chodorowicz, pełnomocnik ministra spraw zagranicznych RP do spraw kontaktów z diasporą żydowską, przeprowadził ze swoim amerykańskim odpowiednikiem, panem Tomaszem K. Yazdgerdim, pełnomocnikiem sekretarza stanu USA do spraw holokaustu. To też przewidział poeta, tylko inny, pisząc w w „Panu Tadeuszu”, jak to „nie wierzono w Wilnie ubogiej kobiecie, która stojąc na świętym Ostrej Bramy szczycie widziała, jak to Dejów, moskiewski generał, wchodząc z pułkiem Kozaków już bramę otwierał i jak jeden mieszczanin, zwany Czarnobacki, zabił Dejowa i zniósł cały pułk kozacki.” Tedy przytaczam in extenso życzenia, jakie złożyła nam, Polakom, ambasadoressa Naszego Najważniejszego Sojusznika w Warszawie.

        W koszmarnych czasach okupacji hitlerowskiej, Niemcy przewidywali pozostawienie na terenie ziem polskich około 15 mln podludzi, którzy mieli zdobyć umiejętność czytania i pisania oraz liczenia do 100. Nawiasem mówiąc, ciekawe, że podobne plany demograficzne mieli autorzy słynnego Raportu Rzymskiego w roku 1962, a niemiecki projekt edukacyjny właśnie jest realizowany dzięki inicjatywie pana Sławomira Broniarza, przewodniczącego Związkowi Nauczycielstwa Polskiego. Wydawałoby się, że w Stanach Zjednoczonych, dokąd okupacja niemiecka nie sięgnęła, obywatele powinni być lepiej wyedukowani. Najwyraźniej musi być inaczej, skoro pani Żorżeta, która ukończyła nie tylko szkołę powszechną, ale nawet Uniwersytet Indiany, najwyraźniej jest przekonana, iż reprezentuje Stany Zjednoczone Ameryki Północnej w państwie zdominowanym przez obywateli wyznania mojżeszowego – bo czyż w przeciwnym razie zwracałaby się do nich z takimi życzeniami? Najwyraźniej nie wie, że w Polsce dominują liczebnie obywatele przyznający się do wyznania chrześcijańskiego, dla których aktualne święta nie są pamiątką wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej, tylko Zmartwychwstania Chrystusa, a więc wydarzenia całkiem innego. Owszem, mieszkają w Polsce również obywatele wyznania mojżeszowego, ale oni liczebnie jeszcze nie dominują, chociaż tubylcze władze wydają „Izraelitom” tysiące polskich paszportów, a wśród tubylców pojawiła się moda na udawanie Żydów, a przynajmniej – na podlizywanie się im – w czym przoduje niejaki pan Rafał Betlejewski, co to już tak się stęsknił za Żydami, że aż musi sobie ulżyć na rozmaitych murach, które zazwyczaj obsikiwane są przez innych obywateli. Przed wojną Żydów było zdecydowanie więcej, więc mało kto, a może nawet nikt za nimi nie tęsknił, chociaż wymowni Francuzi powiadają, że „lepiej tęsknić, niż nie tęsknić wcale”. Ciekawe, że np. w takim Wilnie, gdzie mieściła się drukarnia Wdowy i Braci Romm, dysponująca 60 linotypami i na cały świat ekspediująca Talmudy, podczas spisu ludności policja zarejestrowała zaledwie „sześciu bałwochwalców”. Dzisiaj „bałwochwalców” jest u nas zdecydowanie więcej, co niewątpliwie jest efektem niemieckiego projektu edukacyjnego ma Europę Środkową – ale obywatele wyznania chrześcijańskiego, nawet jeśli są „rzymskimi katolikami niewierzącymi”, nadal są w większości.

        Myślę jednak że życzenia Jej Ekscelencji Żorżety Mosbacher można tłumaczyć innymi zagadkowymi przyczynami, a nie tylko lukami w edukacji. Jak powiada Pismo Święte, „z obfitości serca usta mówią”, więc nie jest wykluczone, że w głębi swego serca gorejącego wie coś, czego my jeszcze nie wiemy, a tylko się domyślamy, między innymi na podstawie notatek z rozmaitych rozmów, a także – na podstawie zmowy milczenia, w której zgodnie biorą udział osobistości z obozu „dobrej zmiany”, jak i „obozu zdrady i zaprzaństwa”, wysyłając tylko swoich giermków, żeby tak zwanych „zaczinszczikow” demaskowali jako ruskich agentów. Bardzo możliwe, że Departament Stanu USA poinformował swój personel dyplomatyczny o planach utworzenia na terytorium Zachodniej Ukrainy i Wschodniej Polski alternatywnej siedziby narodowej dla „Izraelitów” na wypadek, gdyby na Bliskim Wschodzie, gdzie wszystko zmierza do „małej, zwycięskiej wojny”, coś jednak poszło nie tak. Bardziej doświadczeni dyplomaci trzymają takie wiadomości dla siebie, ale pani Żorżeta aż takiego doświadczenia nie ma, więc u niej co w sercu, to i na języku. Nie pomyślała nawet o tym, że swoimi życzeniami dodała tylko zgryzoty Naczelnikowi Państwa Jarosławowi Kaczyńskiemu, który jeszcze nie wie, jak przekuć w sukces informację o notatce sporządzonej przez pana ambasadora Chodorowicza. Nie da się ukryć, że pani Żorżeta dobrze chciała, ale nie da się też ukryć, że ujawniła te wszystkie projekty za wcześnie.



Co bzyka w trzczynie


— Panie Piperman, dlaczego sze pan nie solidaryzujesz ze strajkiem nauczycieli? My wszyscy jesteśmy za nauczycielami, niech ony mają dodatkowe wakacje. A pan, panie Piperman co? Pan myślisz, że pan jesteś jakiś wielki puryc?

— Ja nigdy nic nie myślę, panie Biberglanc. Po co ja mam coś myśleć, jak za mnie myśli pani reżyserowa Hollandowa, co to ma „córunię lesbijkę” i inne takie „ludzie kultury”? Jak ony sze solidaryzują z nauczycielami, to wystarczy i takie Żydki jak my już nie muszą sze wystawiacz na pierwszą linię. Niech głupie goje sze przepychają, bo jak ony sze przepychają, to ony już nie myszlą o amerykańskim sekretarzu stanu. A sekretarzu stanu już w październiku będzie składał Kongresu sprawozdanie, jak polskie głupie goje spełniają nasze życzenia. Jak Kongresu zobaczy, że ony sze migają, to Kongresu już tam obmyszly takie środki dopingujące, że aż im sze zagotuje.

— Pan myszlisz, panie Piperman, że ony z tymi nauczycielamy zrobiły taką ustawkę, żeby nikt nie myszlał o Kongresu?

— Ja nigdy nic nie myszlę; ile razy trzeba panu, panie Biberglanc, powtarzacz takie rzeczy? Ale dobrze; jak ja bym, dajmy na to, myszlał, to ja bym sobie tak pomyszlał. Bo patrz pan, kiedy ony urządziły ten strajk? Ano wtedy, kiedy w szkołach są egzaminy, a tylko patrzecz, jak rozpoczną sze matury. Znaczy sze, ony wzięly i z tych uczniów zrobiły zakładników, jak jakie islamskie terrorysty. A jak te ucznie zobaczą, że zostały zrobione w bambuko przez nauczycieli, to ony same zastrajkują, nie przyjdą do szkoły i co wtedy? Kogo będą nauczyciele uczyły, na przykład o holokaustu?

— Co pan, panie Piperman, mówisz takie rzeczy! O holokaustu to ony muszą nauczacz, czy mają strajk, czy nie mają! Niech sobie strajkują przy czytaniu i pisaniu, przy rachunkach, przy historii – zanim im nasze Muzeum nie przygotuje odpowiedniej wersji – czy przy geografii – ale nie przy holokaustu! Jak ony by przestały nauczacz o holokaustu pod pretekstem strajku, to – uważasz pan – zaraz by zostały oskarżone o antysemityzm, a tego to już nie przetrzymałby nawet ich ten – wi hajst der goj? - o, ten cały Broniarz. Ony o holokaustu muszą nauczacz, a jak zastrajkowałyby ucznie, to policja by ich wyłapała i na naukę o holokaustu zagoniła pałami do szkoły. Myszlisz pan, panie Piperman, że my będziemy żartowały i pozwalały głupim gojom robić co ony chcą?

— Panie Biberglanc, jak pan jeszcze raz mnie zapytasz, co ja myszlę, to ja zrobię do widzenia się z panem. Ja raz na zawsze pana mówię, że ja nigdy nic nie myszlę!

— No dobrze, już dobrze panie Piperman. Nu, ja wiem, że pan nigdy nic nie myszlisz, ale pan wiesz co bzyka w trawie.

— W trawie, panie Bibleglanc, nic nie bzyka. Bzyka to w trzczynie w tym – jakże mu tam – o, w Szczebrzeszynie. A kto bzyka? Ano kszcządz.

— Co pan mówisz takie rzeczy, panie Piperman! Kszcządz bzyka w trzczynie? A kogo on bzyka w tej trzczynie?

— Ony bzykają ministranty, a w każdym razie tak pisze Michniku w swojej judische Zeitung. Jak on tak napisze, to zaraz jakiś ministrantu sobie przypomina, że był bzyknięty, on ydże do niezawisłego sądu i sądu zaraz mu daje odszkodowanie i dożywotnią rentę – a ony płacą, bo ony sze bardzo tego boją, żeby ich nikt nie posądżył o pedofilii. Teraz nawet papieżu przepraszał takiego jednego, co mówił, że został bzykniety, no to powiedz pan sam – czy pan byś nie założył przemysłu bzykowania, co to ony go nazywają molestowaniem?

— To jest dobry interes, to jest lepszy interes, niż globalne oczeplenie. Ja słyszałem, że ten bzyknięty założył taką fundację: „Nie bzykajcze sze”, czy jakoś tak i on zachęca wszystkich, żeby szły do sądu. Teraz nawet Wielce Czczygodna Joanna Scheuring-Wielgus kandyduje do tego, jakże mu tam – a, tego Parlamentu Europejskiego – no i przypomniała sobie...

— Co sobie przypomniała? Że kszcządz ją bzyknął?

— Nie, nie bzyknął, a tylko wypytywał ją, czy już sze bzykała. I ona sze obraziła i teraz kandyduje z partii tego Biedronia, co to sze bzyka z panem Śmiszkiem i pojechała do papieżu i tego papieżu objechała, że on toleruje bzykanie i w ogóle.

— I w ogóle, powiadasz pan, panie Piperman? Nu, to jest bardzo poważne zarzuty, bo w ogóle to on, ten papieżu, toleruje Wielkanoc, a jaka to Wielkanoc, kiedy wiadomo, że rabiny dały żołnierzom sporo pieniędzy i ony potem opowiadały, jak było. Ale rabiny swoje, a głupie goje swoje. Sporo pieniędzy, powiadasz pan, panie Biberglanc? To znaczy – ile? Bo pan wiesz, że jak się kiedysz Żydki modliły w synagodze, to jeden cały czas wrzeszczał na Pana Boga, żeby On jemu dał 500 dolarów. I jak tak wrzeszczał, to podszedł do niego jeden taki starszy i mądrzejszy i powiedżał: masz tu 500 dolarów i wynosz sze, bo my sze tu modlimy o większe pieniądze! Nu, to ile to jest, to sporo?

— Ja nie wiem, ile to było to sporo wtedy, ale teraz sporo, to 300 miliardów dolarów, które głupie goje będą muszały nam zapłaczycz, jak tylko Kongresu ich przyciśnie. Ach, panie Piperman! Ja sze już rozmarzam. Ja oczyma duszy już widzę, ile za to można będże wypicz i zakąszycz i ja żałuję, że ja mam już 60 lat.

— Niech pan nie żałuje panie Biberglanc, pan wie, że teraz ludże żyją i po 150 lat, a co najmniej po 118 i w dodatku mają kuratory, co to w ich imieniu sprzedawają kamienice, a potem idą do niezawisłego sądu, że ich zniesławiło, a sądu przyznaje im Recht. To i pan wypijesz co tam pan lubisz i zakąszysz gęszym pipkiem i niech pana będże na zdrowie!

— Nu, tosz mnie pan poczeszył, panie Piperman – ale powiedz pan, dlaczego pan nie popierasz nauczyczeli? Ony chcą, żeby ich popieracz, bo jak ich nie będą popieracz, to ony będą musiały skończycz ten strajk bez podwyżki. To ony sze denerwują, tym bardżej, że rząd zapłaczył łamistrajki. Pan popieraj nauczyczeli, ja panu bardzo proszę!

— A co pana tak na tych nauczyczelach zależy, panie Biberglanc? Mówią, że ten – wi hajst der goj? - a, ten cały Broniarz, dogadał się ze Schetyną i ony obydwa obmyszliły ten strajku. No to jak ony sze dogadały, to co pana do tego? Jaki pan masz w tym interes?

— Jak ja bym panu nie znał to ja bym pomyszlał, że pan jestesz dżecko. Ale ja panu znam i ja sze dżywię, że pan wierzysz w takie rzeczy. Pan naprawdę wierzysz, że ten cały Schetyna może cosz wymyszlycz? On tyle wie, co zje, a i to nie zawsze, to jak on może cosz wymyszlycz? Ten Broniarz, to już prędzej. On ma i hotel i knajpy i biuro turystyczne i on żyje, jak pączek w maszle. Ale jak on tak dobrze żyje, to jak pan myszlysz, z kim on dobrze żyje? Przeczesz nie z nauczyczelami, no nie?


© Stanisław Michalkiewicz
21-22 kwietnia 2019
www.MagnaPolonia.org / www.Michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA





Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des

UAKTUALNIENIE: 2019-04-22-00:09 CET

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2