OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Krytykę patologii trzeba zacząć od własnego środowiska

To, że polskie środowisko akademickie jest stabilne swoimi patologiami i walczy o zachowanie status quo w tej materii nie jest żadną tajemnicą. Nie jest też tajemnicą konformizm środowiska akademickiego, pod tym kątem zresztą od lat selekcjonowanego/formatowanego. Standardy metodologiczne beneficjentów systemu komunistycznego często szwankują, szczególnie w naukach humanistycznych i społecznych. Dobrze, jeśli ktokolwiek te problemy publicznie podnosi.

O doskonałość polskiego środowiska naukowego


Prof. Śliwerski, członek Rady Doskonałości Naukowej, walczący o doskonałość polskiego środowiska naukowego, także na swoim blogu, niedawno ogłosił całkiem słusznie, że „Nauka polska wymaga spełniania przynajmniej minimalnych standardów metodologicznych”. http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2019/12/tylko-nie-pisz-i-nie-mow-prawdy-o.html

Można krzyknąć – tak trzymać!

Profesor pisze „Jeśli już kogoś nie stać na oryginalność, to niech chociaż przestrzega reguł logiki i obowiązujących w diagnostyce standardów. W przeciwnym razie upowszechnia się w sieci – pod szyldem nauki polskiej – błędy, które z nauką nie mają nic wspólnego. Są bowiem pseudonauką. …” a to na okoliczność zamieszczonej w sieci ankiety na temat polskiego środowiska akademickiego, która to ankieta bardzo pana profesora poruszyła i jak się odnosi wrażenie – z tego co pisze – wręcz wyprowadziła z równowagi, choć to nie była praca naukowa, a tylko mający swoje mankamenty sondaż środowiskowy osoby ze stopniem doktora.

Nie tak dawno profesor wyrażał swoje niezadowolenie, że adiunkci nie działają w środowisku akademickim jako środek chwastobójczy [Adiunkt jako środek chwastobójczy w środowisku akademickim- Kurier WNET, grudzień 2019].

Wydawało by się zatem, że jak profesor natrafi na przykład próby – choćby nieporadnej – odchwaszczenia środowiska akademickiego przez adiunkta, to się tym faktem ucieszy, a jako osoba od doskonałości pospieszy z pomocą. Nic z tego.

Totalna krytyka, dyskredytacja, wręcz akademickie rozstrzelanie osoby próbującej odchwaszczenia środowiska. Fakt, w ankiecie dwa pytania o badania doktorskie i profesorskie raczej nie kwalifikowały się na odpowiedzi w trybie ankietowym, ale były ciekawe do reakcji w trybie „artykułowym”, bo trzeba by użyć co najmniej tysięcy znaków aby temat przynajmniej napocząć, a w ankiecie nim się napocznie, już trzeba skończyć.

Wzorowa metodologia?


W totalnej krytyce profesor powołał się na słuszność metodyczną Heliodora Muszyńskiego znanego pedagoga i metodologa, należącego jak podaje Wikipedia [fakt że źródło niezbyt doskonałe, ale doskonali profesorowie niczego bardziej doskonałego do tej pory nie udostępnili mniej doskonałym ] do nurtu pedagogiki socjalistycznej, opartej na poglądach Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, który w tym nurcie argumentował: „Jeśli naukowiec popełnia tak elementarne błędy, to jest w świetle naukoznawstwa pseudonaukowcem, gdyż kompromituje reprezentowaną przez siebie naukę wskazując innym, że można ją uprawiać tak patologicznie.”

Nurt ten wyniósł prof. Heliodora Muszyńskiego nie tylko na piedestał profesora, ale także członka Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej ds. stopni naukowych przy Radzie Ministrów (i to przez cztery kadencje, czyli 14 lat i to od roku 1972 do roku 1986.
Od 1968 do 1973 socjalistyczny profesor przeprowadził tzw. eksperyment poznański, którego przedmiotem było opracowanie systemu wychowawczego w szkołach, rzecz jasna socjalistycznych. „Jego, krytycznie oceniane przez część pedagogów, rezultaty były szeroko wdrażane w tysiącach polskich szkół…..Założenia eksperymentu wywodzono od klasyków marksizmu-leninizmu, m .in. ustalenia Karola Marksa, że wychowanie dla przyszłości może być tylko angażowaniem wychowanków do walki o tę przyszłość…”

„… Punktem wyjścia dla wprowadzanego systemu wychowawczego, według uchwały ministerstwa, były cele właściwe ideałowi człowieka socjalistycznego, który powinien się charakteryzować: zaangażowaniem ideowo-politycznym, świadomością zasad, celów i ideałów socjalizmu, emocjonalnym związkiem z tymi ideałami, uspołecznieniem, dbałością o wspólne dobro, rzetelną pracą, ofiarnością i zdyscyplinowaniem społecznym, patriotyzmem i internacjonalizmem socjalistycznym, emocjonalnym związkiem z postępowymi tradycjami narodowymi i społecznymi, solidarnością i braterstwem z narodami ZSRR i innych krajów socjalistycznych …”
Nie bez przyczyny w 1975 r. kierowany przez niego zespół otrzymał Nagrodę Komisji Edukacji Narodowej i chyba nie bez przyczyny metodologia – stosowana przez jego szefa – jest przywoływana przez profesora stojącego na straży doskonałości nauki polskiej w III RP, tak silnie zakorzenionej w standardach systemu opartego na klasykach marksizmu -leninizmu.

Kto z tymi standardami jest na bakier, nie ma szans w systemie akademickim III RP, bo doskonałości rzecz jasna nie osiągnie, jako że popełnia elementarne błędy, nie zważając na jedynie słuszną metodologię socjalistyczną Heliodora Muszyńskiego.

Mankamenty doskonalenia


Tym niemniej trzeba podkreślić jak najbardziej słuszną konstatację prof. Śliwerskiego: „Krytykę patologii trzeba zacząć od własnego środowiska”. Trudno jednak zrozumieć, ze profesor od doskonałości naukowej nie podjął nawet próby doskonalenia swojego środowiska, nie podjął krytyki jego poczynań, mimo że środowisko to jest bardzo niedoskonałe. To środowisko wyselekcjonowało w naszym systemie akademickim całe rzesze bardzo niedoskonałych tak doktorów, jak i profesorów, na drodze do stworzenia nadzwyczajnej kasty akademickiej, która jednak niewiele znaczy w nauce w relacji do środowisk naukowych innych krajów.

Podnosiłem wielokrotnie [głównie na https://blogjw.wordpress.com,/ choć nie tylko – por. np. POWRACAJĄCA FALA ZAKŁAMYWANIA HISTORII- https://wobjw.wordpress.com/2010/01/01/powracajaca-fala-zaklamywania-historii/ ],

Pytania do władz UJ na inaugurację kolejnego Roku Akademickiego – https://www.polishclub.org/2018/10/01/pytania-do-wladz-uj-na-inauguracje-kolejnego-roku-akademickiego/,

No cóż, członkiem Loży to ja nie jestem https://niepoprawni.pl/blog/6438/no-coz-czlonkiem-lozy-to-ja-nie-jestem,

Kolejne pytania w sprawie „Jagiellończyka” – https://blogjw.wordpress.com/2013/02/12/kolejne-pytania-w-sprawie-jagiellonczyka/] absurdalną nieraz metodologię badań prowadzonych przez profesorów kompromitujących reprezentowaną przez nich naukę, starając się działać na rzecz odchwaszczenia tego środowiska. Nie zauważyłem jednak aby profesorowie od doskonałości naukowej te niedoskonałości zauważyli, podjęli krytykę swojego środowiska i chcieli niedoskonałości usuwać.

Ja postulowałem aby takich decydentów nauki, często dotkniętych czerwoną zarazą, przenosić w stan nieszkodliwości, [ Degradacyjna schizofrenia. Dokąd zatem zmierzamy? – https://blogjw.wordpress.com/2018/04/23/degradacyjna-schizofrenia-dokad-zatem-zmierzamy/], ale siłą rzeczy nie mając władzy nad kimkolwiek, poza władzą nad samym sobą, to ja zostałem usunięty z systemu akademickiego, jako stanowiący zagrożenie dla socjalistycznych decydentów nauki oraz procesu formowania i doskonalenia młodzieży akademickiej w ramach najlepszego z systemów, tak wspieranego m. in. przez Heliodora Muszyńskiego. Mimo to nie zaprzestałem działań na rzecz naprawy systemu akademickiego, na rzecz jego odchwaszczenia, co przez szkodników akademickich jest negatywnie oceniane, traktowane jako działania destabilizujące środowisko akademickie [sic!].

Z ludzkiego punktu widzenia trudno się nawet temu dziwić, bo w przypadku przyjęcia moich standardów [jakże odmiennych od tych wprowadzanych w życie przez prof. Heliodora Muszyńskiego] musieli by tacy potracić lukratywne stanowiska od doskonalenia naukowego.

Moim, niewątpliwie niedoskonałym zdaniem ( w końcu jestem jedynie doktorem) metodologia prof. Heliodora Muszyńskiego, do której prof. Śliwerski tak głęboko jest przywiązany, z nauką sensu stricte chyba nie ma wiele [o ile cokolwiek] wspólnego.

Prof. Śliwerski jednak nie zważa na swój postulat, aby krytykę patologii zacząć od własnego środowiska i nie krytykuje, lecz lansuje socjalistycznego profesora, specjalistę od doskonalenia polskiej młodzieży w czasach PRLu w duchu Marksa i Engelsa.

Chętnie bym poznał opinię w tej sprawie doskonałych naszych profesorów, w końcu mających za zadanie służbowo, no i moralnie, wspierać w nauce mniej doskonałych.

W nauce nie mają żadnego znaczenia stopnie i tytuły naukowe?!


W ostatnim blogu [Wybór między destrukcją a nauką http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2019/12/wybor-miedzy-destrukcja-nauka.html ] profesor bardzo zasadnie, ale jakby bardzo niezgodnie z wieloma swoimi wcześniejszymi wpisami, oznajmia: „w nauce nie mają żadnego znaczenia stopnie i tytuły naukowe” czym dokumentuje, że ma wiedzę na temat wartości tego co komisje i rady, w których sam od lat zasiada, aprobują i za co odpowiadają.

Jak stopnie i tytuły generowane są w systemie wsobnym, zamkniętym, bez możliwości merytorycznej krytyki, tak wewnętrznej, jak i zewnętrznej, ich znaczenie musi spadać, co ma miejsce od lat i konkluzja profesora ten proces jakby podsumowała.

Profesor pisze także: „zagraniczni eksperci zdiagnozowali fatalną politykę kadrową oraz strukturę naukowych obszarów badań, które utrwalają status quo, a związkowcy podejmują jeszcze uchwały, by wszystkim płacić tak samo według stanowisk pracy. Nawet dodatki motywacyjne chcieliby, jak w szkołach podstawowych, przyznawać każdemu tej samej wysokości, bo przecież – jak w socjalizmie – czy się stoi czy się leży tysiąc złotych się należy. Ciekaw jestem, co z tą socjalistyczną pozostałością uczynią rady uczelni?” co wskazuje na to, że dobrze wie co w akademickiej trawie piszczy.

Potwierdza to wypowiedzią: „Możemy dalej działać w nurcie pomocy socjalnej koleżankom i kolegom, w wymiarze darów wdzięczności za wieloletnią współpracę z tymi, z którymi od -nastu lat jesteśmy w tych samych jednostkach akademickich. W ten sposób prowadzimy pedagogikę na naukową śmierć”, ale trzeba dodać, że ta wypowiedź jest słuszna także w stosunku do innych dziedzin nauki uprawianej w Polsce.

Na uwagę zasługuje także wiedza pana profesora odnośnie szkodliwych pozostałości socjalistycznych uczelni, ale jak on to godzi z jednoczesnym polecaniem metodologii socjalistycznego profesora Heliodora Muszyńskiego?

Niekonsekwencje standardem


Prezentowane przez prof. Śliwerskiego niekonsekwencje, sprzeczności wewnętrzne argumentacji, nie są czymś niezwykłym w polskim środowisku akademickim, uformowanym w ramach metodologicznych założeń systemu komunistycznego. Bez zerwania z pozostałościami tego systemu, nie do końca obalonego, bez oczyszczenia, inaczej mówiąc odchwaszczenia, tak metodologicznego, jak i personalnego, takie niekonsekwencje są raczej standardem a nie wyjątkiem. Skoro członkowie rad od doskonałości naukowej takie niedoskonałości wykazują, marne są szanse na dobrą zmianę w domenie akademickiej.

Niby kto ma zacząć krytykę patologii od własnego środowiska, skoro ci, którzy nim zaczną, już są skończeni i to dożywotnio!


© Józef Wieczorek
15 grudnia 2019
źródło publikacji:
www.BlogJW.wordpress.com





Ilustracja © Józef Wieczorek / za: www.blogjw.wordpress.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2