Bardzo dobre pytanie, ściśle powiązane z „tolerancyjnym” i „wielokulturowym” praniem mózgów. Polska ma być niczyja i Polacy mają być nijacy, to jest odwieczne marzenie marksistów, w wersji oryginalnej i tej, którą zwykło się nazywać neomarksizmem. O łączeniu mówi się wyłącznie po to, aby pokazać jak „prawdziwi Polacy” dzielą i kompletnie się nie nadają do życia w cywilizowanym świecie. Mechanizm bardzo prosty i łatwy do opisania, przy pomocy znanych zjawisk. Przeciągnięcie prętem po klatce tygrysa, wejście do sektora Cracovii z szalikiem Wisły Kraków, itd., itp., słowem prowokacja z wiadomym i z góry założonym skutkiem. Tolerancją i akceptacją „odmienności” okłada się normalnych ludzi, którzy od zawsze nazywają rzeczy i zjawiska po imieniu. Bohater jest bohaterem, zaprzaniec zaprzańcem, dziewica dziewicą, ladacznica ladacznicą, człowiek uczciwy to przeciwieństwo złodzieja, człowiek przyzwoity nie poda ręki degeneratowi.
Cały ten elementarny i niezbędny podział na dobro i zło, na czarne i białe, jest podstawą wszystkich znanych porządków moralnych, świeckich i religijnych, ale nie „porządku” marksistowskiego, w którym złodziej znaczy tyle, co uczciwy albo i jeszcze więcej, o ile złodziej jest „postępowy”, a uczciwy katolikiem. Odrobina życiowego doświadczenia i rozumu wystarczy, aby wiedzieć co się stanie, gdy się zmiesza ziarno z plewą, dziegieć z miodem, ścieki ze źródłem. Takie mieszaniny nie nadają się do użytku, są niestrawne, szkodliwe i nikt ich nie traktuje z szacunkiem. Dokładnie do takiego stanu w planach marksistów ma być doprowadzona Polska i Polacy, to jest ich cel ponadnarodowy, ponieważ marksiści nienawidzą narodu i chcą przerobić ludzi na szarą robotniczo-chłopską albo tęczową masę. I to może im się udać, jeśli nie będziemy dzielić i oddzielać Polaków o marginesu społecznego, a Polski od PRL, czy innej kolonii brukselskiej, berlińskiej, moskiewskiej.
Zupełnie nic mnie nie łączy z marksistowską zbieraniną, która nie ma absolutnie żadnych praw do świętowania odzyskania niepodległości, bo to oni to święto przez pół wieku poniewierali i chcieli, razem z Niepodległą Polską, wykreślić z historii. Nic nie łączy i wszystko dzieli Polaka Piłsudskiego z bolszewikiem Wyszyńskim, nic nie łączy Dmowskiego z Różą Luxemburg, nic nie łączy KPP z PPS i nic nie łączy Polaków ze zdrajcami Ojczyzny. Polska będzie trwać i rozwijać się tylko wtedy, gdy te niezbędne podziały, gwarantujące utrzymanie porządku moralnego, przetrwają. W każdym innym przypadku Polska i Polacy przepadną w mętnej „wodzie” marksistowskiego relatywizmu, fałszywie definiującego pokój, tolerancję, poszanowanie każdego człowieka.
Specjalnie nie będę się bronił przed zarzutem wypisywania banałów, problem polega jednak na tym, że tych banałów cześć Polaków zaczęła się wstydzić, a wszelcy zaproszeni do studia goście, od lewa do prawa, nie maja odwagi choćby pisnąć, że na miano Polaka zasługują tylko Polacy, którzy Polskę szanują. Sam fakt, że tak wielu daje się dyscyplinować albo przynajmniej zawstydzać, garstce marksistowskich dewiantów, profanujących wszelkie polskie świętości i plującej na groby bohaterów, jest wystarczającym powodem, aby o tych „banałach” pisać i na każdym kroku przypominać, szczególnie w takim dniu jak dziś.
Ilustracja Autora © brak informacji / za: www.kontrowersje.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz