OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Lewaccy wydrwigrosze. Oto jak „aktywiści” i „społecznicy” doją z kasy kogo tylko mogą

I. Lękajcie się… oszustów


Ostatnie doniesienia medialne ukazały mroczne oblicze Marka Lisińskiego – jednego z czołowych aktywistów walczących z pedofilią w Kościele i do niedawna szefa fundacji „Nie Lękajcie Się”. Przypomnijmy, że fundacja „Nie Lękajcie Się” przy współpracy z posłanką Joanną Scheuring-Wielgus oraz skrajnie lewicową warszawską radną Agatą Diduszko-Zyglewską stała za sporządzeniem „mapy kościelnej pedofilii” i raportu o pedofilii w polskim Kościele, który w lutym br. przekazano na ręce papieża Franciszka podczas wizyty w Watykanie, na kilka dni przed synodem poświęconym wykorzystywaniu seksualnemu nieletnich. Media obiegł wówczas obrazek papieża całującego w geście przeprosin dłoń Marka Lisińskiego, który jako 13-latek miał być molestowany przez księdza.

Tymczasem okazuje się, że Marek Lisiński najprawdopodobniej jest zwykłym hochsztaplerem, który problem seksualnego wykorzystywania nieletnich potraktował jak żyłę złota. Zacznijmy od rzekomego „molestowania”. Portal WP.pl wykrył, że w 2007 r. Lisiński pożyczył od ks. Zdzisława Witkowskiego 23 tys. zł. „na operację” żony mającej chorować na raka. Gdy ks. Witkowski zorientował się, że żonie Lisińskiego nic nie dolega, zażądał zwrotu pożyczki, na co ten zareagował szantażem, grożąc, że oskarży księdza o pedofilię. Niedługo potem wystosował do płockiej kurii pismo z zarzutami – do „molestowania” miało dojść w latach 1980–1981, gdy Lisiński był ministrantem. Mimo, że przed sądem biskupim nie zdołano udowodnić winy (nawet oskarżenie wnosiło o uniewinnienie), ks. Witkowski został ukarany trzyletnim zakazem pełnienia posługi kapłańskiej. Decydująca miała być postawa bp. Libery, pragnącego uchodzić za hierarchę aktywnie zwalczającego pedofilię w szeregach duchowieństwa. Na tym jednak nie koniec – po tym, jak Lisiński publicznie żalił się na brak wsparcia ze strony płockiej kurii, ta upubliczniła korespondencję mailową, z której wynikało, że Lisiński żądał 200 tys. zł, w zamian za co miał „zrzec się przyszłych roszczeń, a nawet wycofać się z działalności publicznej w fundacji”.

Metoda pożyczki „na raka” okazała się na tyle skuteczna, że Lisiński postanowił powtórzyć swój numer. Po tym, jak pani Katarzyna wyprocesowała od Towarzystwa Chrystusowego milion złotych odszkodowania (jako 13-latka padła wielokrotnie ofiarą gwałtów ze strony byłego już księdza Romana B.), wyłudził od niej 30 tys. zł. na „nowatorską operację” raka trzustki. Katarzyna szybko zorientowała się, że jak na ciężko chorego pan Lisiński wręcz tryska zdrowiem i energią, udzielając się w mediach i zażądała zwrotu pieniędzy. Z tego, co wiadomo, nie odzyskała ich do tej pory.

Kropką nad „i” jest historia związana z filmem braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Lisiński na potrzeby filmu nagrał swoje „świadectwo”, następnie jednak za jego wykorzystanie zażądał 50 tys. zł., na co Sekielscy się nie zgodzili i ostatecznie materiał został wycięty. Tomasz Sekielski tłumaczy dziś, że nie wspominał o sprawie, by „nie odwracać uwagi od filmu”. To już kolejny wątpliwy przypadek wokół tej produkcji – jak wiadomo, z filmu widz nie dowie się, że przedstawieni w nim duchowni byli tajnymi współpracownikami SB, co rzucałoby światło na mechanizm ich kościelnych karier. Ostatnio zaś media obiegła bulwersująca w kontekście poruszanej problematyki wiadomość, że Sekielski wypuścił serię… okolicznościowych koszulek. O co więc chodzi? O walkę z seksualnymi oprawcami dzieci, czy o to, by uderzyć w Kościół i przy okazji zarobić?


II. Parada malwersantów


Sprawa Lisińskiego to jednak nie wszystko. W ostatnich latach bowiem mieliśmy do czynienia również z innymi przypadkami traktowania „społecznej” działalności w różnych stowarzyszeniach i fundacjach jako sposobu na wygodne życie i zadawanie szyku w mediach.
Oczywiście wypada tu nawiązać do aktywności twórcy KOD-u, Mateusza Kijowskiego, który kasę stowarzyszenia przekształcił w prywatną skarbonkę, wystawiając lewe faktury za rzekome usługi informatyczne. Uwagę zwracają nie tylko zawyżone ceny, nie odpowiadające rynkowym realiom, lecz również to, że większość z tych usług wykonywali dla KOD-u bezpłatnie wolontariusze. Kijowski czesał więc kasę za pracę wykonaną za darmo przez kogoś innego. Pieniądze szły na konto spółki, której większościowym udziałowcem była druga żona pana Mateusza. Kijowski bezpośrednio pobierać pieniędzy nie chciał, bo wówczas zająłby je komornik na poczet niespłaconych alimentów należnych jego dzieciom z pierwszego małżeństwa. W sumie od marca do sierpnia 2016 r. „obrońca demokracji” inkasował w ten sposób ponad 15 tys. zł. miesięcznie brutto. W internetowych dyskusjach członków KOD przewijał się również wątek „zewnętrznych dotacji” rozpisywanych jako efekty słynnych zbiórek do „puszek” podczas manifestacji.

Wracając do wątku pedofilii. Inny przykład, to działalność Jakuba Śpiewaka (z „tych” Śpiewaków) – twórcy fundacji „Kidprotect” walczącej z pedofilią i mającej pomagać ofiarom. W 2014 r. Śpiewak został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu, 210 tys. zł. grzywny i 60 tys. nawiązki za przywłaszczenie 296 tys. zł. (prokuratura straty szacowała na 433 tys. zł.) otrzymanych z państwowych instytucji i firm na działalność statutową. W rzeczywistości pieniądze te były dla „obrońcy dzieci” źródełkiem pozwalającym mu prowadzić całkiem przyjemne życie, okraszone zagranicznymi wakacjami i kupowaniem drogich gadżetów, elektroniki, kosmetyków, markowych ciuchów itp. Warto dodać, że przed wpadką Jakub Śpiewak był dyżurnym „ekspertem” mediów wypowiadającym się na tematy związane z ochroną nieletnich.

Kolejny lewacki miglanc to Rafał Gaweł, twórca białostockiego Teatru TrzyRzecze i Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, specjalizujący się m.in. w taśmowym składaniu doniesień do prokuratury na „wyśledzone” przez niego przypadki „mowy nienawiści”. Ów „aktywista” to przypadek analogiczny do Kijowskiego i Śpiewaka, powielający ich patent na dolce vita. Gaweł na początku br. został skazany na dwa lata więzienia za oszustwa, wyłudzenia i defraudacje na kilkaset tys. zł. (co ciekawe, wyłudził m.in. grant od sorosowskiej Fundacji Batorego), po czym zbiegł do Norwegii, gdzie wystąpił o… azyl polityczny. Prokuratura wystąpiła w związku z tym do białostockiego sądu o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania – wniosek pozostaje od dwóch miesięcy nierozpatrzony.

Takich przypadków, jak powyższe, można wymieniać więcej – choćby „zbiórkę na seicento” ogłoszoną po głośnej kolizji kolumny premier Beaty Szydło z samochodem Sebastiana K. Organizator zrzutki, mieszkający w Wielkiej Brytanii Rafał Biegun, najprawdopodobniej zdefraudował 150 tys. zł. przelewając je na konto żony, która miała to na nim ponoć „wymusić”. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przywłaszczenia. Jeszcze jest głośna sprawa stowarzyszenia Wiosna (Szlachetna paczka) i bezpardonowej walki o władzę z sutymi apanażami zarządu w tle; jeszcze Instytut Lecha Wałęsy, wydrenowany do czysta za prezesury Wachowskiego… istne panopticum lewackich wydrwigroszy.


III. „Harassment industry”


Na koniec jeszcze kilka słów o pedofilii w Kościele. Oczywiście nie chodzi o to, by nagle bagatelizować problem. Trzeba jednak wnikliwie rozpatrywać każdy zgłoszony przypadek, nigdy bowiem nie wiadomo, czy mamy do czynienia z prawdziwą ofiarą, czy oszustem liczącym na wysokie odszkodowanie, na co nakłada się nagonka lewackich środowisk, traktujących ofiary pedofilii jako poręczne narzędzie w antykościelnej kampanii. Doświadczenia z Zachodu pokazują, że oskarżenia o molestowanie nader często były bezzasadne, a wokół pedofilii bardzo szybko wykreowano cały „przemysł” (swoisty „harassment industry”) z fałszywymi ofiarami i wyspecjalizowanymi kancelariami prawnymi pobierającymi tłuste prowizje od wyprocesowanych odszkodowań. Również i u nas pojawili się prawnicy, którzy zwietrzyli w Kościele łatwą ofiarę do oskubania. Warto o tym pamiętać.


© Piotr Lewandowski
15 lipca 2019
Autor publikuje w sieci pod pseudonimem „Gadający Grzyb”
źródło publikacji: www.PolskaNiepodlegla.pl






Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2