OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Lewacka Europa przygotowuje nową falę nielegalnej migracji. Pomagają w tym europosłowie Platformy Obywatelskiej

Najnowsza akcja proimigranckich biurokratów z Brukseli miała miejsce kilkanaście dni temu. 25 października Parlament Europejski próbował przepchnąć rezolucję zmuszającą państwa UE do akceptacji i wręcz pomocy szmuglerom nielegalnych imigrantów z Libii, pod płaszczykiem „akcji ratowniczych”. Wszyscy wiemy, jak wyglądają owe akcje ratownicze. Statek z Europy podpływa pod wody terytorialne Libii, a szmuglerzy holują wtedy w pobliże statku łódź z imigrantami. Następuje odbiór towaru, a następnie odebrani imigranci są wysadzani w którymś europejskich portów, z „powodów humanitarnych”.

Polska jest jedną z relatywnie spokojnych wysepek na morzu europejskiego chaosu. I to może usypia naszą kolektywną czujność. Skoro wybory wygrał po raz kolejny PiS, widmo „7000 plus” nielegalnych muzułmańskich imigrantów zaakceptowanych w 2015 r. przez rząd Ewy Kopacz wydaje się już tylko złym snem. Chociaż zamiast tego przyjechały do Polski dziesiątki tysięcy muzułmańskich imigrantów, ściągniętych już w czasie rządów PiS, tzw. fachowców od wzrostu PKB, tak jakby strategia zrównoważonego rozwoju Polski w XXI wieku miała być oparta na kebabach i Uber Eats. Niektórzy z tych imigrantów-fachowców już kosztują polskie państwo duże pieniądze, wydawane na działalność policyjną, sądowniczą i więzienną. Zamiast finansować całą armię tłumaczy sądowych w językach Wieży Babel, polski budżet mógłby finansować budowę przedszkoli. Polskie państwo przez długie miesiące trudziło się nad ściągnięciem z powrotem do Polski Gruzina Mamuki K., który w październiku 2018 r. zamordował w Łodzi 28-letnią Paulinę D. Zarzuty mają także jego koledzy. Zamordowanie 21-letniego Daniela R. w noc sylwestrowa 2017 r. w Ełku przez tunezyjskiego fachowca od kebabów Lassada A. wstrząsnęło całą Polską. W międzyczasie imigranci zaczęli mordować się między sobą. W Święta Bożego Narodzenia 2018 r. w Olsztynku Hindus zadźgał dwóch swoich kolegów i ciężko ranił trzeciego, bo został wyrzucony po kilku dniach z pracy i był „sfrustrowany”. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby ten sfrustrowany imigrant pojechał zamiast tego do którejś z olsztyńskich galerii handlowych. A tak było w marcu tego roku we Wrocławiu, gdzie w Galerii Dominikańskiej nielegalny imigrant z Turcji zadźgał tureckiego studenta. A w Legionowie pod Warszawą dwaj hinduscy pracownicy nepalskiej restauracji zamordowali w końcu 2018 r. swojego szefa. Izraelscy studenci mieli szczęście: zostali „tylko” pobici we wrześniu tego roku w centrum Warszawy przez Holendrów arabskiego pochodzenia. Dwóch złapano następnego dnia, trzeci schował się w Beneluksie. Dodam jeszcze, że regularnie, miesiąc w miesiąc, 200–300 nowych czeczeńskich islamistów składa podania o azyl w Polsce (kto ich tu wpuszcza?), a międzynarodowe gangi regularnie wykorzystują wizowe eldorado Polski PiS do wyłudzania wiz dla imigrantów. Wszystko oparte na bazie fałszywych kontraktów pracy w Polsce. Wschodnia granica Polski jest zaś regularnie testowana przez nielegalnych imigrantów, a polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozdaje na lewo i prawo polskie paszporty w Izraelu. Jak na kraj, który „nie przyjmuje imigrantów”, przyjmujemy ich bardzo dużo, przeważnie bez wiedzy i woli obywateli.

Drugi etap planu


Nie dość, że nie czujemy się uspokojeni pustą retoryką rządu, że „Polska nie przyjmuje imigrantów”, to do tego jeszcze możemy wszyscy obserwować nasilające się manewry lewackiej Unii Europejskiej zmierzające do przygotowania gruntu pod nowy zalew Europy nielegalnymi imigrantami. Nowy potop. Ten, który mieliśmy w 2015 r. dzięki kanclerz Niemiec Angeli Merkel był tylko początkiem. Druga część operacji jest przygotowywana na kilku poziomach: lokalnym, krajowym i europejskim. Zacznijmy od poziomu lokalnego: 100 postępowych europejskich miast jest gotowe przyjąć nielegalnych imigrantów, w tym 12 dużych polskich miast, które podpisały już w lipcu 2017 r. stosowną „deklarację”. Od tej kolejnej już ideologicznej hucpy wyprawianej przez samorządy kontrolowane przez totalną opozycję odciął się prezydent Katowic Marcin Krupa, który przypomniał, „że to nie do samorządów należy tworzenie polityki w tej sprawie”. Następnie poziom krajowy: 14 europejskich krajów, pod przewodnictwem krajów Beneluksu, Francji i Niemiec, podpisało porozumienie o przyjmowaniu nielegalnych imigrantów, którzy w ostatnich miesiącach byli wysadzani we włoskich portach siłą, pomimo braku zgody włoskich władz (ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Matteo Salviniego). Ciekawe, na jakiej podstawie prawnej?

Już w grudniu zeszłego roku biurokraci Unii Europejskiej przepchnęli po cichu rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady 2018/2000, które przeznacza 20 proc. Funduszu Azylu, Migracji i Integracji na „przesiedlenia” imigrantów i „na środki przygotowawcze do przekazywania osobom ubiegającym się o ochronę międzynarodową po ich przybyciu, w tym drogą morską”. W praktyce oznacza to nielegalnych imigrantów przeszmuglowanym do portów w Europie, tzn. na statkach szmuglerów instytucjonalnych (unijny Frontex) lub prywatnych (niezliczone lewackie fundacje). Ciekawe, jakie komentarze do tego miało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji kierowane wówczas przez Joachima Brudzińskiego?

Próbuje się też już „wzmocnić” unijną agencję ds. ochrony granic Frontex, która zamiast chronić zewnętrzne granice UE stała się aktywnym członkiem szmuglerskiego łańcucha nielegalnych imigrantów na Morzu Śródziemnym. W ciągu trzech lat (2017–19) statki Frontexu, finansowane przez europejskich podatników, przetransportowały do Europy około 100 tys. nielegalnych imigrantów. Dopiero włoski minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini przerwał szmugiel Frontexu do włoskich portów (operacja „Themis”). Ale dwie inne operacje Frontexu („Posejdon” w Grecji i „Indalo” w Hiszpanii) trwają w najlepsze. Dodatkowo ruszyła kampania rekrutacji 500 funkcjonariuszy „straży granicznej” Frontexu, którzy mogą być końmi trojańskimi na zewnętrznych granicach Unii, przepuszczając nielegalnych imigrantów, zamiast chronić granice. Nie przypadkiem nadzorcą Frontexu jest unijny komisarz ds. migracji, co potwierdza tylko, że prawdziwym zadaniem Frontexu nie jest ochrona zewnętrznych granic, tylko ułatwianie (nielegalnej) imigracji do Europy. Siedziba Frontexu znajduje się w Warszawie, a dyrektorem jest francuski socjalistyczny biurokrata. Kiedy premier Mateusz Morawiecki poruszy w końcu ten temat w Brukseli?

Rezolucja pomocy dla szmuglerów


Najnowsza akcja proimigranckich biurokratów z Brukseli miała miejsce kilkanaście dni temu. 25 października Parlament Europejski próbował przepchnąć rezolucję 2019/2755, której celem miało być pogonienie państw UE do akceptacji i wręcz pomocy szmuglerom nielegalnych imigrantów z Libii, pod płaszczykiem „akcji ratowniczych”. Wszyscy wiemy, jak wyglądają owe akcje ratownicze. Statek z Europy podpływa pod wody terytorialne Libii, a szmuglerzy holują wtedy w pobliże statku łódź z imigrantami. Następuje odbiór towaru, a następnie odebrani imigranci są wysadzani w którymś europejskich portów, z „powodów humanitarnych”. To wszystko pod nosem Europolu, Frontexu i wszystkich ministerstw spraw wewnętrznych krajów Unii. Kompletna maskarada. Na szczęście rezolucja Parlamentu Europejskiego nie została uchwalona. Chociaż mało brakowało. 290 europosłów głosowało przeciw, 288 za, 36 wstrzymało się od głosu. Kilku polskich europosłów głosowało za, byli to: Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Balt (przefarbowane komuchy), Robert Biedroń i Sylwia Spurek (eurolewactwo), Róża Thun (von Thun und Hohenstein, czyli szlachectwo zobowiązuje) i Łukasz Kohut (mniejszość śląska). Czyli ludzie, po których niczego dobrego i tak nie możemy się spodziewać. Co ciekawe, troje europosłów Platformy Obywatelskiej (Joanna Ochojska, Magdalena Adamowicz i Radosław Sikorski) wierzgnęło europejskiej grupie EPP, której członkiem jest Platforma Obywatelska i wstrzymało się od głosu. Pomimo tego, że EPP rekomendowała swoim członkom, by głosowali „przeciw”. Ochojska potem tłumaczyła się, że jest „na zwolnieniu lekarskim” (będąc chorą na raka sama pchała się do Parlamentu Europejskiego), a wdowa Adamowicz i małżonek Anne Applebaum pokazali tylko po raz kolejny, że reprezentują wyższe siły niż jakiś tam partyjny plebs. Ale warto zapamiętać, że ci ludzie chcą ponownego zalania Europy nielegalnymi imigrantami.

Miliard Afrykańczyków czeka na okazję


A nowy potop może nastąpić szybko. Amerykański miliarder i filantrop Bill Gates powtarza cały czas, że miliard Afrykańczyków czeka tylko na okazję, by przedrzeć się do Europy. Francuski tygodnik „Paris Match” opublikował niedawno reportaż o strefie Sahelu (na południe od Sahary), przez którą co tydzień przedzierają się konwoje setek samochodów naładowanych nielegalnymi imigrantami w drodze do Libii. Szmugiel organizują islamiści, uzbrojeni w dawnych arsenałach dyktatora Kadafiego, którego w dziwnych okolicznościach zlikwidowali wcześniej Francuzi. Podobnie jest na froncie wschodnim, gdzie nielegalni imigranci na nowo bez problemu szturmują greckie wyspy. Trzy miliony imigrantów pozostaje w Turcji, gdzie prezydent Erdoğan regularnie odgraża się, że wyśle ich do Europy, a z kotła iracko-syryjsko-afgańskiego płyną nowe zastępy, do których dołączają uwolnieni z więzień islamiści. Grecy już ponownie narzekają, że nie mogą sobie poradzić z napływem imigrantów i w pewnym momencie droga bałkańska może stać się strefą granicznych bitew, aż po granice Węgier, tak jak w 2015 r. Tylko że tym razem bitwy mogą być bardziej brutalne i krwawe.

Niemcy właśnie „odkryli”, że arabskie gangi w Niemczech przekupywały pracowników ambasady Niemiec w Libanie, by ich ziomkowie mogli oficjalnie przyjechać do Niemiec. Rząd Merkel miał deportować arabskie gangi z powrotem do Libanu, zamiast tego libańskie gangi importują bez problemu swoich ludzi do Niemiec. To kolejna ilustracja instytucjonalnego upadku całej UE jako instytucji. Nic dziwnego, że Bruksela wściekle atakuje Polskę. To temat zastępczy, odwracający uwagę europejskich wyborców (po praniu mózgów) od prawdziwych, głębokich problemów strukturalnych Unii.

Granice jak drzwi do stodoły


Jeżeli zewnętrzne granice UE będą w dalszym ciągu pozostawały otwarte jak drzwi od stodoły dla mas nielegalnych imigrantów z całego świata, Europejczykom grozi los Indian. Tak twierdzi francuski intelektualista Éric Zemmour, przerażony świadek rozrastania się we Francji stref szariatu (czyli islamskiego prawa religijnego) i tych, gdzie nawet policja boi się wchodzić. Tam francuskie państwo nie ma nic do powiedzenia, a jego reprezentanci (policjanci, strażacy, sanitariusze) są często witani kamieniami. Podobnie zaczyna być w małym i niegdyś spokojnym Luksemburgu, w którym imigranckie gangi handlarzy narkotykami zatrważają coraz bardziej mieszkańców, a obszar wokół dworca kolejowego w Luksemburgu staje się miejscem, do którego idzie się na własną odpowiedzialność. Może by tak zapytać sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak żyje im się w tym miejscu i czy odważają się spacerować po mieście wieczorowa porą?

Nowy potop, który nam zagraża, nie byłby możliwy bez świadomej kolaboracji części europejskich elit. Widzimy, jak wyhodowani przez te elity europosłowie Robert Biedroń i Sylwia Spurek już głosują przeciwko interesom większości Polaków, a przecież tylko co zostali europosłami. Pod przykrywką pięknych (ale pustych) słów o miłości i prawach człowieka, europejskie elity cechuje niewyobrażalny cynizm; gotowi są podpalić na nowo Europę w imię ideologii. Tak jak upadający Adolf Hitler patrzył z pogardą na płonące Niemcy i ginących Niemców, tak upadająca Merkel patrzy zimnym wzrokiem na gehennę „ubogaconych kulturowo” Niemców, szczególnie na gehennę młodych kobiet. Cynizm i pogarda dla swojego narodu może być też powodowana przez sytuację osobistą. Tak jak Adolf Hitler, dzisiejsi liderzy europejskich państw najbardziej otwartych na niekontrolowany napływ nielegalnych imigrantów (Luksemburg, Belgia, Holandia, Francja i Niemcy) są bezdzietni. „Po nas choćby potop”.


© Stanislas Balcerac
20 listopada 2019
źródło publikacji:
www.WarszawskaGazeta.pl







Ilustracja: na 500 islamigrantów są tylko 4 kobiety © DeS dla ITP² ☞ tiny.cc/des

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2