Wobec skandalicznego stosowania umowy Schengen przez władze w Polsce − jako narzędzia do prześladowania cudzoziemców i członków ich rodzin, zwracamy się do wszystkich polityków Unii Europejskiej
o stanowczy wyraz solidarności i sprzeciwu wobec tego niesprawiedliwego postępowania. Apelujemy o umożliwienie powrotu Ludmiły Kozłowskiej do jej domu w Unii Europejskiej, najlepiej w formie nadania jej obywatelstwa kraju UE. Pozwoli to jej połączyć się z rodziną w Polsce oraz kontynuować pracę jej fundacji, działającej na rzecz praw człowieka, na terytorium UE bez obawy o kolejną deportację – pisano w liście otwartym, pod którym podpisali się miedzy innymi: Lech Wałęsa, Anne Applebaum, Leszek Balcerowicz, Róża Thun, Seweryn Blumsztajn, Adam Michnik, Michał Boni, Agnieszka Holland, Tomasz Lis, Wojciech Sadurski, Ryszard Sznepf, Radosław Sikorski, Joanna Scheuring-Wielgus, Marcin Święcicki, Michał Szczerba, Marcin Matczak.
Do tego antypolskiego chóru dołączyli oczywiście polakożercy z UE. Guy Verhofstadt, który wraz z Franasem Timmermansem tulił się do Kozłowskiej i namiętnie z nią fotografował, wrzeszczał:
− Czarne listy dla demokratycznych działaczy są godne autorytarnych reżimów, a nie państw członkowskich UE. Trzeba znieść zakaz wydawania wiz Schengen Ludmyle Kozlowskiej − lub zrewidować rolę Polski w Schengen.
Zauważmy, że wśród wymienionych sygnatariuszy listu nie brakowało wytrwałych tropicieli rosyjskiej agentury wśród prawicowych mediów i polityków.
I oto dzisiaj brytyjskie media nie tylko potwierdziły doniesienia polskich służb, ale ustaliły, że Fundacja Kozłowskiej i jej męża Bartosza Kramka prała brudne pieniądze rosyjskich służb, a jej celem było destabilizowanie państw, które wyzwoliły i/lub próbują wyzwolić się spod kurateli Moskwy. I co na to niedawni obrońcy Fundacji Otwarty Dialog, Kozłowskiej i jej polskiego męża Kramka? Nagle zamilkli i nabrali wody w usta, choć tak bardzo lubią powoływać się na zachodnie media, kiedy te atakują rząd w Warszawie. Takiej demaskacji antypolskiej V kolumny dawno nad Wisłą nie było.
A teraz my zabawmy się w tropicieli rosyjskiej agentury w Polsce. Trwa strajk nauczycieli, z których ust słyszymy m.in.:
− Jeżeli PiS sobie myśli, że ktokolwiek z nas odpuści, to nie ma takiej możliwości. Trwajmy w tym strajku i uwierzcie mi, że jeżeli jeszcze ten tydzień po świętach wytrzymamy, to zablokujemy ten kraj. Po prostu zablokujemy gospodarkę tego kraju.
Wróćmy zatem do głośnego, 16-punktowego planu Kramka z lipca 2017 r. zatytułowanego:
− Niech państwo stanie: wyłączmy rząd! W pkt 2 i 3 czytamy: Skuteczność wymaga zmobilizowania szerokich mas społecznych, a zanim to nastąpi wielu środowisk, których opór może sparaliżować funkcjonowanie państwa; wymaga to rozmów prowadzonych przez opozycję i czołowych działaczy społecznych z centralami związków zawodowych (w szczególności ZNP) […] Strajk generalny nauczycieli, czy też − w przypadku formalnie nie mogących strajkować sędziów sądów powszechnych i administracyjnych − szeroko zakrojony protest w formie przerw w pracy i powstrzymania się od wykonywania czynności służbowych. Powinno to wywołać poważne i szerokie zaniepokojenie społeczne, którego władze nie będą mogły ignorować; to już nie będzie walka o sądy, to będzie walka o Polskę.
Czy teraz wiemy już, kto w Polsce realizuje scenariusz pisany na Kremlu? Czy ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości co do mechanizmu, który napędza totalną opozycję i wspierające ją media? Nie dajmy sobie wmówić, że ci wszyscy szkodnicy występujący przeciwko racji stanu polskiego państwa to sami pożyteczni idioci. Przed polskimi służbami specjalnymi kupa pilnej roboty.
Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz