Tymczasem, kiedy premier wygłaszał swoje zapowiedzi ja zmagałem się z drukami do Krajowego Rejestru Sądowego, żeby wpisać prostą zmianę w zarządzie naszego stowarzyszenia. Zaznaczam na wstępie, że nie należę do ludzi mało zdolnych – równania różniczkowe rozwiązywałem „z palcem w nosie”, nigdy nie miałem problemu ze zrozumieniem jakiegoś powszechnego zagadnienia czy procedury. Tymczasem wypełnianie czterech formularzy wymaganych przez rozporządzenie ministra zajęło mi dwie godziny, namarnowałem kilkadziesiąt kartek papieru, a w końcu wydrukowałem wniosek składający się z druku głównego i trzech załączników.
Wszystko po to, żeby Sąd Rejestrowy wpisał jednego członka zarządu i dwie zmiany personalne na stanowiskach prezesa i wiceprezesa stowarzyszenia. Zanim wprowadzono obowiązkowe druki KRS wszystko to mieściło się na jednej stronie papieru i było po ludzku proste. Teraz mechanizacja rodem z Ministerstwa Sprawiedliwości wymaga zastosowania jednego z osiemdziesięciu formularzy, a każdy inny i do każdej czynności trzeba dobrać właściwy. A na każdym formularzu, nieszczęśnik który ma to-to wypełniać musi dziesięć razy wpisać nazwę miasta, powiatu, województwa, a kogo się wykreśla i kogo w to miejsce wpisuje – i dziesiątki innych informacji, które zupełnie niepotrzebnie zostały poddane mechanizacji i sformalizowaniu.
Stworzono w ten sposób skomplikowany, sztywny i niebywale kosztowny system – kompletnie zbędny i niebywale uciążliwy dla obywateli chcących działać społecznie czy prowadzić działalność gospodarczą. Ba! Nie tyle nawet zbędny, co po prostu szkodliwy, kosztowny i komplikujący coś co było dotąd proste. Ten system trwa już ponad dwadzieścia lat i wszyscy widząc jego bezsens, antyskuteczność siedzą cicho. Kiedyś, lata temu, kiedy sąd po raz kolejny odesłał mi formularz do poprawienia zirytowany zadzwoniłem do sędziny – kierującej opolskim KRS. W rozmowie telefonicznej mówię – Pani sędzio jak dojdę kiedyś do władzy to zlikwiduję te durne druki! A na to pani sędzia do mnie: - Nawet pan nie wie jakbyśmy się wszyscy ucieszyli!
A więc nie jest tak, że uczestnicy tego systemu nie widzą jego idiotyzmu. Tylko boją się wychylić – powiedzieć „Król jest nagi, a system idiotyczny”.
I tak maszerujemy jak te lemingi w kółko i w kółko w chocholim tańcu.
A przecież przykład KRS to nie jedyny idiotyzm, który każe się zastanowić, dlaczego tak w Polsce jest i czy może być inaczej?
Okazuje się np., że w Czechach jest prawie dwa razy więcej lekarzy na 1000 mieszkańców, służba zdrowia - publiczna i nie ma kolejek. A więc jednak można rozwiązać problemy tylko trzeba je dostrzegać, a nie tylko o nich gadać.
Dałem przykład bezsensownego i kosztownego systemu druczków KRS, w zestawieniu ze wzniosłym przemówieniem premiera zapowiadającego polski cud gospodarczy, bo jestem pewien, że prawdziwych problemów nikt nawet w Polsce nie tknie. Obywatele dalej będą tracić czas i pieniądze w kosztownym i źle zorganizowanym systemie - choćby nie wiem jak wzniosłe były zapowiedzi rządzących.
Premier po prostu musi tak uroczyście przemawiać, bo lud powinien władzy wierzyć i być zadowolony. A ilu słuchaczy styka się osobiście z idiotyzmami naszego państwa i jeszcze wie, że wszystko to można zorganizować inaczej?
Niewielu to rozumie, a jeszcze mniej ma odwagę, żeby nie wierzyć w bujanie z namaszczeniem wygłaszane z sejmowej mównicy.
Bo nasz premier – oczywiście nie kłamie. On buja… w obłokach.
Nawiasem mówiąc posłowie opozycji też nie mają kontaktu z życiem. Jak się całe życie spędziło w Sejmie to skąd można coś wiedzieć o czymkolwiek.
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz