Muzeum formalnie zostało utworzone w 2005 r., ale jego działalność w obecnej formie, budynku i rozmachu zaczęła się od 2014 r.
Działalność „Polin” najlepiej scharakteryzował publicysta Stanisław Michalkiewicz, zaznaczając, że chociaż muzeum powstało za pieniądze polskiego podatnika, to jest ośrodkiem antypolskiej propagandy w ramach żydowskiej polityki historycznej. Wrażliwość historyczną kierownictwa „Polin”, a w zasadzie jej brak, najlepiej ilustruje inicjatywa uhonorowania w kwietniu 2018 r. na warszawskim Muranowie prof. Zygmunta Baumana (hasło przewodnie murali brzmiało Witamy w domu). Ten były enkawudzista i współpracownik sowieckiej bezpieki, odznaczony przez komunistyczne władze za walkę z polskim patriotycznym podziemiem, był dla władz „Polin” symbolem tragedii wypędzenia resztek Żydów z Polski w 1968 r. Temu zdarzeniu (będącemu efektem walk wewnątrz komunistycznych frakcji w Polsce) kierownictwo „Polin” poświęciło osobną wystawę. Tematy zajęć dla młodzieży, które prowadzono w ramach tej wystawy, są tak oburzające, że nie wymagają komentarza. To między innymi: konstruowanie polskiej antysemickiej propagandy, społeczny antysemityzm; klisza „żydokomuny”; narodziny kliszy „sprawiedliwych Polaków” i „niewdzięcznych Żydów”; klisze i skojarzenia okupacyjne i zagładowe; opowieści wspomnieniowe Żydów zmuszonych do emigracji – w albumach i filmach rodzinnych, filmach dokumentalnych i wywiadach; polonizacja i internacjonalizacja pamięci o obozach koncentracyjnych, szczególnie Auschwitz. Zmiana kierownictwa „Polin” na osobę, która będzie nie tylko realizować polską politykę historyczną, lecz zwyczajnie położy kres kłamstwom i manipulacjom serwowanym przez dotychczasowego szefa placówki, wydaje się być nie tyleż uzasadniona, co spóźniona.
Zakłamywanie historii
Działania firmowane przez muzeum „Polin” wprost zakłamywały historię Polski. W zeszłym roku przy okazji 77. rocznicy zbrodni w Jedwabnem na stronach internetowych muzeum umieszczono komunikat: „10 lipca 1941 r. kilkuset żydowskich mieszkańców Jedwabnego w powiecie łomżyńskim zostało żywcem spalonych w stodole. Chociaż niemiecka inspiracja tej zbrodni jest niewątpliwa, jej bezpośrednimi wykonawcami byli Polacy z Jedwabnego i okolicznych wsi”. W dalszej części wpisu opisano nieprawdziwy przebieg zbrodni, próbując połączyć go z wywieraniem zemsty przez Polaków na sowieckiej „żydokomunie” (22 czerwca 1941 r. Niemcy zaczęły wojnę ze Związkiem Sowieckim i dawne tereny polskie okupowane przez komunistów od 1939 r. trafiły pod ich kontrolę). Fakty są inne i doskonale już znane i opisane.
Były członek amerykańskiej Rady Pamięci Holokaustu, amerykański historyk polskiego pochodzenia Marek J. Chodakiewicz dokładnie opisał przebieg tej zbrodni w książce „Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941: prolog, przebieg, pokłosie”. W tej sprawie liczba świadków, którzy złożyli zeznania, była tak duża, że prawdziwy przebieg mordu jest dziś doskonale zanany. Po pierwsze, Polacy zostali zmuszeni przez niemieckie wojska okupacyjne do zaganiania Żydów na rynek w Jedwabnym. Robili to pod przymusem i bez wiedzy co Niemcy planują z Żydami zrobić. Rzeczywiście, jak napisano wówczas na stronie „Polin”, w zbrodni pomagał burmistrz Marian Karolak. Problem jednak w tym, że był on – mimo polskiego nazwiska – Niemcem i za takowego się uważał. W czasie stalinowskiego procesu w latach 1949-53 tylko w wypadku 1 (słownie jednej) osoby z Jedwabnego doszukano się dobrowolnego współdziałania z Niemcami. W wypadku zbrodni w Jedwabnym placówka finansowana z pieniędzy polskich podatników wprost brała udział w fałszowaniu historii i to na niekorzyść Polski.
O tym, jak daleko zideologizowane jest dziś kierownictwo „Polin”, świadczą nie tylko wystawy, lecz także publicznie głoszone przez nie poglądy. Prof. Dariusz Stola we wrześniu 2017 r. w Radiu TOK FM (własność koncernu Agora, wydawcy „Gazety Wyborczej”) podzielił się ze słuchaczami swoimi opiniami na temat Narodowych Sił Zbrojnych, formacji zbrojnej, do której w czasie II wojny światowej należało ok. 75 tys. Polaków. Dla prof. Stoli NSZ, to organizacja, którą założyli faszyści; Oni byli dumni, że należą do wielkiej faszystowskiej rodziny faszyzmów europejskich; żołnierze NSZ zwalczali ochronę przyrodzonej godności człowieka i jedność narodową; Nie znaleźli w sobie wystarczającej bariery, żeby nie współpracować z Niemcami pod koniec wojny; NSZ to organizacja jawnie antysemicka, która kontynuuje tę propagandę podczas wojny, kiedy Żydzi są masowo mordowani na oczach tych ludzi.
Fałszywa narracja
Manipulacja historią dokonywana jest w „Polin” nie tylko na podstawie propagowania kłamstw jak w wypadku zbrodni w Jedwabnym, ale w ogóle zakłamaniu rzeczywistości. Żydowska izolacja od społeczeństwa polskiego (a także innych, w których żyli Żydzi) jest przedstawiona jako skutek antysemityzmu propagowanego przez chrześcijaństwo. Kompletnie pomija się fakt, że odrębność była celem żydowskiej elity religijnej. I tak zwiedzający „Polin”, a nie mający wiedzy historycznej, będą przekonani, że to nienawiść ze strony katolików doprowadziła w średniowieczu do tworzenia się żydowskich gett. Nie ma śladu w „Polin” o wykładni religijnej Talmudu, która kazała pobożnym Żydom uznawać każdego goja (czyli nie-Żyda) nie tyleż za bliźniego, co za nieco bardziej rozwinięte zwierzę. Dość przypomnieć, że jeszcze w obecnych czasach religijny Żyd może złamać zasady święta szabatu (soboty) i ratować życie tylko innego Żyda. Jeżeli w grę wchodzi pomoc gojom – to przestrzeganie szabatu jest ważniejsze.
Drugim wielkim kłamstwem narracyjnym wystaw w „Polin” jest próba przenoszenia odpowiedzialności za pospolite czyny kryminalne w czasie II wojny światowej dokonane na Żydach, na państwo polskie i naród polski.
Kompletnie ignorowane są fakty, kto naprawdę ponosi odpowiedzialność za zbrodnie na Żydach, że w 1941 r. do zbrodni w Jedwabnem doszło, bo nie było władzy państwa polskiego na tych terenach. Podobnie jak doszło do zbrodni w Kielcach w 1946 r. zrobionej przy inspiracji i poparciu sowieckich okupantów Polski. Z tych czynów, z którymi Polacy jako naród i Polska jako państwo nie mają nic wspólnego, próbuje zrobić się koronne dowody polskiego antysemityzmu.
Oczywiście ta narracja „zbiorowej odpowiedzialności” stosowana jest tylko wobec Polaków. Nigdzie nie przeczyta się w „Polin”, że Żydzi jako naród czy Izrael jako państwo ponoszą jakąkolwiek odpowiedzialność za zbrodnie komunistów żydowskiego pochodzenia, którzy po 1945 r. zdominowali kierownicze stanowiska w sowieckiej bezpiece w Polsce.
Ta dwoistość narracji jest doskonale widoczna, gdy w „Polin” wspomina się niemieckiego kolaboranta, prowokatora i szpiega rabina Abrahama Gancwajcha. Jego zdrada (skazały go na śmierć podziemne organizacje polskie i żydowskie) jest tragicznym świadectwem słabości natury ludzkiej. Czyli nawet dla swoich zdrajców jest w „Polin” taryfa ulgowa.
Narracja „Polin” jest taka, że Polacy to niewdzięcznicy, którzy wzgardzili przyjaźnią oferowaną przez Żydów. Ta komiksowa wersja historii nie ma nic wspólnego z prawdą. Relacje polsko-żydowskie są dużo bardziej skomplikowane. Jedno nie ulega wątpliwości, to Polacy okazali się najbardziej gościnnym narodem na świecie dla Żydów. To także Polacy i polski rząd w czasie II wojny światowej jako jedyny upominał się o zatrzymanie rzezi swoich żydowskich obywateli. Próżno takich informacji szukać na wystawach „Polin”. Niezależnie od wycia lewicowego salonu, wymiana kierownictwa „Polin” musi się dokonać. Inaczej nie da się odkłamać historii.
© Bogdan Konopka
5 kwietnia 2019
źródło publikacji: „Antypolskie muzeum. Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” stało się ośrodkiem kłamliwej antypolskiej propagandy” / www.PolskaNiepodlegla.pl
5 kwietnia 2019
źródło publikacji: „Antypolskie muzeum. Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” stało się ośrodkiem kłamliwej antypolskiej propagandy” / www.PolskaNiepodlegla.pl
Ilustracja © Żukow
1oo procent racji
OdpowiedzUsuń